horrory

mroczne wizjePRZERAŻAJĄCE MEBLE
Filmów ze słowem „wizja” – w różnej formie gramatycznej – nakręcono niemało. W sumie nie ma się czemu dziwić, to dobre słowo. Z jednej strony odwołuje się do wartości i znaczenia samego obrazu, z drugiej strony stawia go nieco pod znakiem zapytania. „Wizje” mogą dotyczyć przyszłości albo przeszłości; mogą nakładać się na teraźniejszość; mogą być prawdziwe lub fałszywe albo nawet szczycić się niejasnym statusem ontologicznym. Być może właśnie z tego powodu, owej zawiłości, gdy tylko zobaczyłam tytuł „Mroczne wizje”, musiałam zapoznać się z jego treścią. Szczególnie, że reżyserem filmu okazał się Kevin Greutert, współtwórca serii „Piła”.

Czytaj dalej

las samobójcówA WEŹ SIĘ ZABIJ!
Jakkolwiek przepadam za horrorami i śledzę nowości wśród reprezentacji tego gatunku, to rzadko udaję się nań do kina. Zawsze znajduję w repertuarze coś, co dzierży palmę pierwszeństwa. A później… Później, kiedy wszystkie „ważniejsze” produkcje z mojej listy zostają odhaczone, horrorowe tytuły znikają z kinowych list projekcji. I tak non stop. Większą część filmów grozy oglądam więc w domu. „Las samobójców” nie okazał się tutaj wyjątkiem, ale i obejrzenie na większym ekranie nie zmieniłoby pewnie mojej jego niewysokiej oceny. Czytaj dalej
bodomPRAWDZIWIE KRWAWY KEMPING
Wędrujący po Polsce przegląd horrorów Fest Makabra obfituje w zaskoczenia i trudno byłoby nie pochwalić go za różnorodność. Dzięki jego repertuarowi poznałam już koreańską wersję filmu o zombie; amerykańską wersję „Śpiącej królewny”, w której piękna dziewoja pokazuje gotyckie pazurki oraz „Atak krwiożerczych donatów” – film udowadniający, że stróże prawa z USA w swym stereotypie pożerania pączków tak naprawdę wykazują się ponadprzeciętną odwagą. Teraz przyszedł czas na zrealizowany według wszystkich zasad gatunku slasher produkcji fińsko-estońskiej.

Czytaj dalej

Dom w głębi lasuPOTWORY, CZARY, BOGOWIE… MOŻNA SIĘ PRZYZWYCZAIĆ
Kiedy „Dom w głębi lasu” w reżyserii Drew Goddarda wchodził na ekrany kin, wywołał spore zamieszanie. Sam fakt, że prowokował do dyskusji widownię, podzieloną na wyraźnych zwolenników i równie zdecydowanych przeciwników, zasługiwał na uznanie. Nie ma bowiem nic gorszego, niż utwory, które pozostawiają odbiorców obojętnymi. Tak, nawet najgorsze „szmiry” są lepsze od „średniaków”, bo kino klasy B funkcjonuje w specjalnym obiegu, w którym może zyskać status kultowego. Na szczęście wspomniany rozłam w audytorium omawianego filmu wyklucza nijakość. Wręcz przeciwnie – mamy tu do czynienia z kinematograficznym ekstremum, siłą rzeczy wzbudzającym skrajne emocje.

Czytaj dalej

zombie expressJEDZIE POCIĄG Z DALEKA, NA NIKOGO NIE CZEKA
Koreański film o zombie w pociągu? Nie, to nie miało prawa się udać. Po prostu nie i basta. Wiem, że pisałam o tym już w przypadku chociażby „Maggie” – dramatu psychologicznego o zombie z Arnoldem Schwarzeneggerm w roli głównej – i okazało się, że nie miałam racji, ale koreańskie zombie w koreańskim pociągu? To musiała być porażka, sromotna, na całej linii; komedia a nie horror. Och, a jednak nie. Zombie znowu się udało.

Czytaj dalej

Atak krwiożerczych donatówBEZ LUKRU
Absurdalne, a nawet głupie historie mogą dostarczać wiele radochy. Ba! Coś, co wydaje się głupie na poziomie dosłownego odczytania, w toku wnikliwej interpretacji i analizy okazać się może ironicznie przewrotne, a przez to inteligentne (jak np. genialna, błyskotliwa „Mordercza opona” Quentina Dupieux). Wszystko zależy od pomysłu i talentu. Zasiadając do „Ataku krwiożerczych donatów” po cichutku liczyłem właśnie na taką zdystansowaną, prześmiewczą perełkę.

Czytaj dalej

klątwa śpiącej królewnyPRZESPANA SZANSA
„Śpiąca królewna”, historia dziewczyny, która postanowiła bawić się jedynym bezsprzecznie zagrażającym jej przedmiotem (gdyby jeszcze chodziło o coś podstawowego dla codziennej egzystencji, ale wrzeciono?) nieszczególnie do mnie trafia. Inna sprawa, że w niektórych wersjach baśni nikt księżniczki nie poinformował, żeby paluszki z daleka od kołowrotka trzymała. Niezależnie od tego motyw pogrążonej we śnie kobiety można ciekawie wykorzystać, co wielu twórców już udowodniło (np. Julii Leigh „Śpiącą pięknością”). Jak prezentuje się w tym kontekście „Klątwa Śpiącej Królewny”?

Czytaj dalej

atak tyrolskich zombie recenzjaOSTRA JAZDA NA TĘPYCH KRAWĘDZIACH
W „Ataku tyrolskich zombie” Dominika Hartla jest teoretycznie wszystko, co lubię: zombiaki snujące się powoli, jak w klasycznych filmach o żywych trupach; górskie widoczki i snowboard jako temat; drewniane aktorstwo i nie mniej drewniane dialogi zapowiadające film klasy B; no i wreszcie pokłady absurdu niczym w bezpretensjonalnych komediach z pogranicza parodii oraz pastiszu. Jasne, że to nie dla każdego, ale ja nastawiłem się na dobrą zabawę.

Czytaj dalej

wrota zaświatów recenzjeZAPŁAĆ DUCHOWI, ZAPŁAĆ CAGE’OWI
Wszystkie produkcje, w których występuje Nicolas Cage w ostatnich latach budzą we mnie skrajne emocje. To znana wszystkim historia brutalnego upadku – aktor narobił sobie długów i postanowił spłacić je kupcząc tym, co w przeważającej większości projektów, za które się wziął, potrafił, czyli… graniem w filmach. Sęk w tym, że zrezygnował z przesiewu składanych mu propozycji…

Czytaj dalej

ZEMSTA PIERNIKÓW
Chociaż nie należę do grona strachajł i zazwyczaj nie reaguję na zmory na ekranie, to horrory w kinie budzą we mnie pewien rodzaj niepokoju. Na „Krampusa. Ducha świąt” zdecydowałam się pójść z asystą w postaci przyjaciółki, która – chociaż nie ogląda horrorów i udała się na inny film – miała ewentualnie odholować mnie do domu (łódzkie ulice po zmroku wydają się jeszcze bardziej przerażające bez towarzystwa  po horrorze). Przeświadczona o pewności jego grozy nastawiłam się na obgryzanie paznokci i zamykanie oczu w kulminacyjnych momentach. Niesłusznie.

Czytaj dalej

babadook2BĘDZIE PADAĆ? Z DUŻEJ CHMURY MAŁY DESZCZ…
Żeby dowcip był zabawny, powinien być oryginalny, na swój sposób błyskotliwy, nawet jeśli reprezentuje rynsztokowy poziom humoru. Wtórne, znane wszystkim puenty przestają bawić nawet, jeśli kiedyś były oryginalne i prawdziwie śmieszne. Zasada ta dotyczy również historii, które zamiast rozbawić, mają nas przestraszyć. Im zaś opowieść jest dłuższa, tym bardziej brak jej oryginalności odczuwają odbiorcy. 

Czytaj dalej

ouija2I MERY STREEP BY TEGO NIE URATOWAŁA
Pamiętam jak w ramach którychś moich urodzin wywoływałyśmy z koleżankami duchy. Była świeczka, zgaszone światło i powtarzanie głębokim głosem „duchu przyjdź”. Bujda na resorach takie próby kontaktu ze światem pozagrobowym, ale jako dzieciaki nakręcałyśmy się nawzajem, aż w końcu ruch mojej matki na korytarzu spowodował histerię. Teraz się z tego śmieję, ale wciąż pamiętam tamten strach. Teraz nie powtarzam już podobnych zabaw, za to pasjami oglądam wszystkie filmy o duchach. Kiedy zobaczyłam tytuł „Diabelska plansza Ouija”, czyli rzecz o przedmiocie, którego w swym czasie pożądałam, zapragnęłam obejrzeć film natychmiast. Spodziewałam się czegoś naprawdę dobrego, w ramach konwencji i schematów, ale strasznego. Tymczasem…

Czytaj dalej

maggie2TERMINATOR TRACI RODZINĘ W APOKALIPSIE ZOMBIE
Zawsze, kiedy pomyślę, że widziałam już wszystko, Kosmos zsyła następną perełkę. Zazwyczaj rozchodzi się o krwiożercze krabokondy, wężodaktyle albo inne dziwactwa. Łykałam to wszystko jak młody pelikan, ale obecnie – od dłuższego już czasu – sumiennie zjawisko ignoruję, bowiem absurdalne mutanty są do siebie kubek w kubek podobne. Kosmos od dawna niczym mnie nie zaszokował, więc zwyczajnie zaczęłam już tracić nadzieję, gdy nagle… Arnold Schwarzenegger postanowił zagrać w psychologicznym dramacie o zombie. Tak. Psychologicznym dramacie. O Zombie. Arnold Schwarzenneger. Też czujecie to mrowienie pod skórą? Ja poczułam.

Czytaj dalej

housebound2

KOMEDIA? HORROR? POZYTYWNE ZASKOCZENIE!
Nie lubię filmów z gatunku miksu horroru z komedią. Nie wynika to ani z miłości do horroru, ani z uwielbienia komedii, ani z pokręconej wizji konieczności zachowania czystości gatunków filmów. Po prostu, nie lubię i już (z nielicznymi, rzecz jasna, wyjątkami). Odczuwam na takich seansach dreszcze zniesmaczenia i ogólną potrzebę ukrycia się. Okazuje się jednak, że można zrobić komedię-horror, którym nawet ja będę się zachwycała. To cudo nazywa się „Areszt domowy” (Housebound). Czytaj dalej

demon2

POD POWIERZCHNIĄ
To miało być zwykłe wesele, ale okazało się, że „niektórzy goście weselni przychodzą bez zaproszenia”. „Demon”, owiany sam w sobie mroczną aurą tajemniczości ze względu na samobójczą śmierć reżyser, to jeden z ciekawszych polskich filmów ostatnich lat, zwłaszcza jeżeli chodzi o kino gatunkowe, które pozostając w sferze popularnej rozrywki nie uchla się przed komentowaniem spraw istotnych i niekonieczne wygodnych. 

Czytaj dalej