6

urodzeni zwycięzcyURODZENI PRZEGRANI
Filmy o nałogowcach, to jeden z typów produkcji, które szczególnie mnie dotykają. Nie dlatego, że mam jakieś prywatne doświadczenia z tym związane, ale dlatego, że niezwykle silnie oddziałuje na mnie wizja trwania w pewnym liminalnym stanie – pomiędzy pragnieniem kontynuowania działań nałogowych, świadomością dramatyzmu swojego położenia i złudną wiarą w to, że można przestać – cokolwiek się robi – w każdej chwili. Śledzenie kolejnych złych wyborów i swoistego studium upadania oraz pewność, że bohater z tragicznej sytuacji przejdzie w jeszcze gorszą, sprawiają, że oglądania podobnych filmów to katorga dla moich nerwów i kondycji psychicznej, rozdzieranej między współczuciem, wściekłością i rozczarowaniem. Nie inaczej było w przypadku seansu filmu „Urodzeni zwycięzcy”.

Czytaj dalej

pionek(NIE)WYRAŹNE SZALEŃSTWO
Nie pamiętam dokładnie swojej pierwszej rozgrywki szachowej. Mam w głowie jedynie strzępki wspomnień. Pięcio- czy sześcioletnia ja, piętro przedszkola, niewielka sala, szachownica, stary zegar z przyciskami i intensywnie wyperfumowana, ufarbowana na blond starsza pani, z błyskiem w oku tłumacząca sposób poruszania się poszczególnych figur. A może wcale nie była blondynką, nie była starsza, nie pachniała tak intensywnie? Może nie musiała nawet niczego tłumaczyć, może już wtedy wiedziałam (od taty?), jak zagrać szewskiego mata? W mojej głowie skrzy się też obraz jakiegoś turnieju – szachownic na słońcu, gromady dzieci i błyszczących się pucharów. Chociaż to wszystko nieco mnie konfunduje, to daleka jestem od mentalnego skomplikowania z jakim zmagać musiał się bohater filmu „Pionek”.

Czytaj dalej

Na własnej skórzePROMOCJA AMERYKI PISANA WSCHODNIM TUSZEM
Mario Barth to jeden z najbardziej znanych i renomowanych artystów tatuażu na świecie. Kiedy postanowił wybrać się do Japonii w celu poznania podziemnego świata, który wytworzył się wokół zakazanego przez władze Kraju Kwitnącej Wiśni tatuażu Tebori, razem z reżyserem Billym Burke postanowili uwiecznić tę wyprawę w filmie dokumentalnym. Ich przewodnikami mieli być członkowie rodziny Horitoshi, czyli artyści tatuażu skupieni wokół mistrza Horitoshi Pierwszego, którzy zgodzili się ukazać to, co dotąd pozostawało ukryte przed niewtajemniczonymi.

Czytaj dalej

stacja nowy światZABÓJCZY DOWCIP
Jestem szczęśliwa, że polska literatura podąża z duchem czasu. Cieszę się z istnienia rodowitej literatury popularnej i kibicuje jej bardzo mocno. A jeszcze żywiej kibicuje jej od chwili przeczytania „Kompleksu 7215” Bartka Biedrzyckiego, który chociaż bazuje na koncepcji zagranicznego autora (myślę tu o nazwisku Dmitry Glukhovsky), to całkiem zgrabnie przeniósł ją na polski grunt. Nie ukrywam, że po „Stacji: Nowy Świat”, drugiej części cyklu „Opowieści z postapokaliptycznej aglomeracji” spodziewałam się jednak nieco więcej, niż tylko tego „całkiem”.

Czytaj dalej

przebudzeniW JEDNI(OŚCI) SIŁA
Czasami zastanawiam się – zwłaszcza, gdy mam gorszy emocjonalnie dzień – czy świat faktycznie byłby taki straszny bez tej niestabilnej mieszanki, jaką są ludzkie uczucia. Być może straciłby nieco koloru, uspokoiłby się i drastycznie oddalił od tak bliskiej mi idei romantyzmu, ale… Brak świadomości straty, czy też brak zaangażowania emocjonalnego w proces tracenia, sprawiłyby (najpewniej), że nie odczuwalibyśmy tej zmiany w sposób negatywny. Choć raz logika wygrałaby z emocjami. Może byłoby przepięknie, może byłoby normalnie? Sprawdzić to – nie pierwszy już raz w historii kultury zresztą – postanowił Drake Doremus, twórca filmu „Przebudzeni”.

Czytaj dalej

sopelCHLUŚNIEM, BO UŚNIEM
Lodowato zimną przygodę w świecie Przygranicza rozpoczęłam od „Lodowej cytadeli”, czyli piątej odsłony cyklu Pawła Kornewa. Dopiero teraz, wraz ze wznowieniem serii i jej wizualną reedycją, miałam okazję zapoznać się z tą historią w proponowanej przez autora kolejności. „Sopel” to lektura sporemu gronu czytelników już znana, bo w poprzedniej szacie graficznej ukazała się w Polsce w 2008 roku, czyli zaledwie dziewięć lat wcześniej. Czy odnowienie wydania było potrzebne? No cóż, teraz przynajmniej postawione na półce prezentuje spójną estetykę. A to uwielbiam!

Czytaj dalej

memory pojazdyDLA MŁODYCH MANIAKÓW MOTORYZACJI
Do tej pory podczas domowych porządków znajduję pozostałości po grze typu memory z dzieciństwa. Pojedyncze, zapomniane karty z prostymi grafikami owoców. W swoim czasie byłam mistrzem tego typu rozgrywek. Gdy podrosłam, a w codzienność wkroczyły komputery, znajdowałam internetowe wersje tejże formy ćwiczenia pamięci. Teraz bawię się podobnie w szczególnie długich kolejkach, dzięki aplikacji w telefonie. Niedawno jednak trafiła się możliwość powrotu do lat dziecięcych i „analogowej” wersji memory. W dodatku idealnie korespondującej z moimi zainteresowaniami.

Czytaj dalej

ŻYCIE ŻYCIE JEST NOWELĄ
Jest podobno tak, że jak ma się krótkie włosy, to chciałoby się mieć długie, a jak ma się kręcone, to chciałoby się mieć proste; kiedy jest się wysokim, chciałoby się być niższym, a kiedy ma się ciemną skórę, chciałoby się być człekiem bladolicym. I tak w nieskończoność. Najbardziej absurdalnym z takich antagonistycznych pragnień wydaje się śmiertelność-nieśmiertelność. W pierwszym, właściwie naturalnym, przypadku chlipiemy nad tym, że życie jest za krótkie, chociaż marnujemy je na głupoty. Drugie wyobrażamy sobie jako samotność; śmierć wokół, która tylko nas omija oraz ogólny rozpad uczuć wyższych. Nie inaczej jest w przypadku „Wieku Adaline”, którego główna bohaterka zmaga się z ciemnymi stronami wiecznej młodości.

Czytaj dalej


IntruzINACZEJ, A TAK SAMO, CZYLI KOLEJNY PROJEKT STEPHANIE MAYER
„Intruza” równie łatwo przecenić, jak i nie docenić. Niewątpliwie to jeden z tych tytułów, na który czekały miliony widzów na całym świecie. Jego chwilowa popularność nie wiązała się jednak ani ze znanym nazwiskiem reżysera (choć ten ma na koncie kilka dobrych filmów), ani ze szczególnie odkrywczą fabułą. Utwór nie jest nawet kontynuacją żadnej popularnej historii. Skąd więc tak liczne grono oczekujących? Otóż nikogo nie powinno ono dziwić, kiedy weźmiemy pod uwagę, że mamy do czynienia z ekranizacją kolejnej powieści Stephenie Meyer.

Czytaj dalej

bibliotekarze sezon 1NA RATUNEK DZIECIĘCEJ WYOBRAŹNI (I KINU FAMILIJNEMU)
Przygodowe kino familijne znajduje się w stanie recesji i to od dłuższego już czasu. Jedynie seria „Skarb narodów” i kultowy „Indiana Jones” nawet dzisiaj cieszą się zainteresowaniem. Gdzieś pomiędzy jednym a drugim z wymienionych tytułów, swoje pięć minut miała seria, która na małym ekranie się narodziła – „Bibliotekarz”. Po sześciu latach od premiery ostatniego filmu z tego cyklu, pojawił się serial o nazwie „Bibliotekarze”, stanowiący przedłużenie historii o poszukującym przygód opiekunie książek i zapomnianych reliktów. Produkcja została nawet nominowana do nagrody „Saturn” w trzech kategoriach.

Czytaj dalej

mistress americaROMANTYCZNA I NIEDOSTOSOWANA
Przyznaję, że moje dotychczasowe spotkania z Noah Baumbachem należały do okazjonalnych. Jak dotąd poznawałam twórcę wyłącznie od strony talentu scenopisarskiego – „Podwodne życie ze Stevem Zissou”, „Fantastyczny Pan Lis” czy „Madagaskar 3”. Silne nacechowany duchem niezależnego amerykańskiego kina „Mistress America” była pierwszym obejrzanym przeze mnie filmem, w którym Baumbach pełnił funkcję reżysera. Jeżeli pozostałe mogą pochwalić się podobną trafnością obserwacji, to wiem już, co nadrabiać w najbliższym czasie.

Czytaj dalej

wirusGDYBY BLADE I OBCY MIELI DZIECKO
O Guillermo del Toro można powiedzieć wiele. W puli tej jednak nie mieszczą się takie hasła, jak: przewidywalność, nuda, typowość. Jedni twórcę kochają, inni nienawidzą. Jedni uważają, że jest oryginalny; inni, że raczej kiczowaty. Osobiście sądzę, że balansuje gdzieś pomiędzy tymi ostatnimi cechami, czerpiąc z obu to, co najlepsze (i za to go kocham). Doskonale widać to w drugim z reżyserowanych przez niego seriali – „Wirusie”.

Czytaj dalej

gotham sezon 1E TAM, GOTHAM!
„Gotham” mogło być serialem oryginalnym, mogło być serialem ciekawym i mogło być serialem dobrym. Mogło. Niestety, do finału pierwszego sezonu dotarłam z pewnym trudem. A i to udało się wyłącznie dlatego, że z natury nie porzucam tego, co zaczynam. Wiem jednak, że wielu utknęło w połowie. Jeszcze większa grupa rozstała się z serialem po trzech odcinkach. Liczni potencjalny odbiorcy, czytając kolejne słabe recenzje, w ogóle nie dali serialowi szansy. Czy była to dobra czy zła decyzja?

Czytaj dalej

serce ze szkłaKOCHAM – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
„Jeśli się zakochasz, umrzesz” – rzucił mi się w oczy napis na tylnej części obwoluty „Serca ze szkła” Kathrin Lange i pierwsze, co pomyślałam to, to, że zakochanie jest jednak troszkę umieraniem. Zwłaszcza na początku, kiedy znika (umiera) gdzieś racjonalne myślenie, skupienie i zdolność do rutynowych czynności. Pierwsza faza miłości ma wiele wspólnego z zaburzeniami psychicznymi. Dlaczego więc pozwalamy się sobie zakochać? I czy w ogóle mamy jakiś wybór? 

Czytaj dalej

dobry człowiek jezus i łotr chrystus recenzjaKONTROWERSJA W SŁUŻBIE KOŚCIOŁA
Czasami daję się zwieść kontrowersyjnemu tytułowi. O tej książce słyszałam już wcześniej, ba, nawet trzymałam ją w rękach, poszukując inspiracji do pracy licencjackiej. Nie pamiętam, dlaczego wtedy ją odłożyłam. Być może klarował mi się już w tamtym czasie pomysł właściwego tematu, który ostatecznie niewiele miał wspólnego z Jezusem Chrystusem. W każdym razie „Dobry człowiek Jezus i łotr Chrystus” trafił pod mój dach dopiero po tym, jak błysnął mi złotymi napisami z kosza w jednym z hipermarketów.

Czytaj dalej