Oceny

iluzja 2DISCO MAGIA
Na drugą odsłonę filmu „Iluzja” fani musieli czekać aż trzy lata. W tym czasie zaszło wiele zmian. Przede wszystkim produkcja zaskarbiła sobie uznanie sporej grupy odbiorców i to głównie za sprawą marketingu szeptanego. Znacznie ważniejszą rzeczą wydają się jednak zmiany kadrowe w gronie twórców kolejnej produkcji o nieprzeciętnych, charyzmatycznych iluzjonistach – na stanowisku reżysera Louisa Leterriera zastąpił Jon M. Chu, a co za tym idzie doszło do znaczących przemian w obrębie estetyki i ogólnego konceptu tytułu. „Iluzja 2”, chociaż wciąż jest obrazem przyjemnym dla oka, znacznie różni się od swojej poprzedniczki.

Czytaj dalej

iluzjaEFEKTOWNA MAGIA
Pamiętam sztuczki Davida Copperfielda. Miałam może kilka lat, gdy ten magik zaprezentował telewidzom znikający pociąg. Nie mam pojęcia, jak tego dokonał i nie chciałabym się dowiedzieć. Co ciekawe, z tamtych sztuczek najwyraźniej pamiętam grę, która polegała na dotykaniu pokazanych na ekranie kart. Copperfield poprosił by zacząć od środka, a później pozwalał przesuwać dłoń o ileś pól w dowolnym kierunku  i, na koniec, podał punkt, w którym spoczywała moja dłoń. Byłam oczarowana. Czegoś podobnego doświadczyłam podczas seansu „Iluzji”.

Czytaj dalej

fatalna listaDZISIEJSZY NARCYZ TO LICEALISTKA
Nie od dzisiaj wiadomo, że różnice między kulturą amerykańską (konkretnie USA), a europejską – mimo ogólnej makdonaldyzacji – są ogromne. Zwykle ich nie zauważamy. Oglądamy amerykańskie filmy, amerykańskie programy i przejmujemy pewne wyobrażenie o Stanach, stopniowo wcielając je w życie w formie „słodkich szesnastek” czy lokalnych wersji „Jersey Shore”. Czasami jednak zderzamy się z elementami kultury USA, które wykraczają poza nasze wyobrażenia – gdy okazuje się np. że bliższy jest jej purytanizm niż wolność obyczajów albo gdy, jak w przypadku „Fatalnej listy” Siobhan Vivian, wychodzi na jaw, jak ogromne znaczenie ma dla niej wygląd zewnętrzny.

Czytaj dalej

Człowiek ze staliZACK SNYDER’S SUPERMAN – ORIGINS
Rozumiem rozczarowanie, jakim dla większości widzów (w tym dla Alicji) okazał się ubiegłoroczny „Batman v Superman: Świt sprawiedliwości”. Choć po namyśle (i po drugim obejrzeniu) osobiście dałbym mu mniej więcej dwukrotnie wyższą notę, to zarówno jako samodzielne dzieło, jak i w konfrontacji z „Człowiekiem ze stali” kontynuacja wypada po prostu blado. Nie będąc bowiem ani tak spójną, ani wyważoną, ani nawet widowiskową, zdaje się wręcz o kilka klas słabszym filmem.

Czytaj dalej

mroczne wizjePRZERAŻAJĄCE MEBLE
Filmów ze słowem „wizja” – w różnej formie gramatycznej – nakręcono niemało. W sumie nie ma się czemu dziwić, to dobre słowo. Z jednej strony odwołuje się do wartości i znaczenia samego obrazu, z drugiej strony stawia go nieco pod znakiem zapytania. „Wizje” mogą dotyczyć przyszłości albo przeszłości; mogą nakładać się na teraźniejszość; mogą być prawdziwe lub fałszywe albo nawet szczycić się niejasnym statusem ontologicznym. Być może właśnie z tego powodu, owej zawiłości, gdy tylko zobaczyłam tytuł „Mroczne wizje”, musiałam zapoznać się z jego treścią. Szczególnie, że reżyserem filmu okazał się Kevin Greutert, współtwórca serii „Piła”.

Czytaj dalej

armadaDEKONSTRUKCJA SCIENCE FICTION
Patrzą na mnie dziwnie, gdy opowiadam o swoich popkulturowych fascynacjach, gdy uśmiecham się do składanego z origami X-winga ­– a uśmiecham się tak, jakbym ogarniała wzrokiem pełen ich hangar (jak Luke Skywalker przed bitwą o Yavin) – albo, gdy wspominam o kolejnej z przeczytanych powieści fantastycznych, wskazując zapożyczenia sięgające historii Endera Wiggina (chodzi o oczywiście o „Grę Endera”, która dopiero niedawno stała się rozpoznawalna, mimo że powstała już w latach 70.). Nie mylę „Star Treka” ze „Stargate” czy „Star Wars”. Czy to dziwne? Może. Jeżeli jednak nadajecie na tych samych falach, to zakochacie się w „Armadzie” Ernesta Cline – dekonstruującej konwencję science fiction historii o dojrzewaniu, która znajduje się na granicy wybuchu od przeciążenia intertekstualnymi nawiązaniami.

Czytaj dalej

chórPOŻEGNANIE Z TALENTEM
Bodaj Angelina Jolie zastanawiała się publicznie nad tym, dlaczego akurat jej udało się odnieść sukces. W tak skróconej wersji brzmi to może nieco jak sztuczna skromność, jednak clue zagadnienia znajduje się w zupełnie innych rejonach problematycznych. Pytanie gwiazdy dotyczyło punktu startowego każdego aspirującego do sukcesu człowieka. Dlaczego – pytała Jolie – ja miałam szansę rozwoju, a wiele, często i bardziej utalentowanych osób, musi walczyć o każdy dzień, zamiast demonstrować światu swoje talenty? Te rozważania przypomniały mi się wraz z początkiem filmu „Chór”.

Czytaj dalej

pionek(NIE)WYRAŹNE SZALEŃSTWO
Nie pamiętam dokładnie swojej pierwszej rozgrywki szachowej. Mam w głowie jedynie strzępki wspomnień. Pięcio- czy sześcioletnia ja, piętro przedszkola, niewielka sala, szachownica, stary zegar z przyciskami i intensywnie wyperfumowana, ufarbowana na blond starsza pani, z błyskiem w oku tłumacząca sposób poruszania się poszczególnych figur. A może wcale nie była blondynką, nie była starsza, nie pachniała tak intensywnie? Może nie musiała nawet niczego tłumaczyć, może już wtedy wiedziałam (od taty?), jak zagrać szewskiego mata? W mojej głowie skrzy się też obraz jakiegoś turnieju – szachownic na słońcu, gromady dzieci i błyszczących się pucharów. Chociaż to wszystko nieco mnie konfunduje, to daleka jestem od mentalnego skomplikowania z jakim zmagać musiał się bohater filmu „Pionek”.

Czytaj dalej

płyń z tonącymiODNALEŹĆ SIEBIE
Temat rozliczeń wojennych i poszukiwania swojej tożsamości nie jest w literaturze niczym nowym. Na tym poziomie, sięgający do czasów I i II wojny światowej oraz uwikłania w nią Norwegów, Lars Mytting nie prezentuje więc niczego odkrywczego. Ot, jeszcze jeden bohater-sierota, który musi zmierzyć się z przeszłością i samotnością, by móc zacząć żyć. Z tym, że „Płyń z tonącymi” to nie tylko opowieść o wojennych stratach i niezasklepionych ranach. To również historia zachłanności, poszukiwania własnego miejsca i godzenia bezpiecznej tradycji z niebezpiecznymi pragnieniami serca; to historia o niespełnieniu, potrzebie miłości i całym morzu tęsknoty.

Czytaj dalej

z bożej łaski MaksymilianNASTOLATEK ZMIENIA HISTORIĘ POLSKI
Przy okazji lektury powieści „Z bożej łaski Maksymilian” do klasycznej gamy uczuć, które towarzyszą mi podczas zapoznawania się z dziełami młodych twórców, dołączyło kilka nowych wrażeń – zaskoczenie, zafascynowanie i zawstydzenie, że podczas, gdy ja bawię się w nastoletnie historie miłosne o aniołach, demonach i sukubach; szesnastoletni Marcin Kula stworzył alternatywną wizję rozwoju Polski, odmieniając punkty zwrotne znanej nam przeszłości.

Czytaj dalej

nie omijaj szczęściaŻYCIE BŁĘKITEM MALOWANE
A było to tak: za oknem czterdziestostopniowy upał, w mieszkaniu temperatura powietrza niższa o zaledwie siedem stopni, a na moich zroszonych potem barkach spoczywało znacznie więcej niż rękawki lepiącej się do skóry koszulki. Właśnie kończyłam studia magisterskie, pisałam pracę dyplomową i za wszelką cenę próbowałam skompletować dokumenty na studia doktoranckie. I gdzieś w tym całym chaosie, pędzie i mózgu zmieniającym się w zupę, pojawiła się lektura nijak do tego napięcia niepasująca. Z tytułem zbyt radosnym, z okładką zbyt wakacyjną, z opisem zbyt idyllicznym. Wkrótce miało się jednak okazać, że „Nie omijaj szczęścia” Ewy Podsiadły-Natorskiej to lektura doskonała w chwilach zwątpienia i absolutnego przepracowania.

Czytaj dalej

ridiculous 6SANDLER I WESTERN W STYLU JACKASS
To nie tak, że nie lubię i nie oglądam głupich komedii. Nie lubię jednak, kiedy pod prezentowanym na ekranie absurdem i prostackim dowcipem nie skrywa się nic ponad to. Groteska, parodia, nawiązania intertekstualne, gra z konwencją – to cenię. Niestety, „The Ridiculous 6” nie należy do filmów, które oglądałam z przyjemnością. Jego poziom, zgodnie z podpowiedzią zawartą w tytule, jest niedorzeczny, a właściwie – niedorzecznie niski. 

Czytaj dalej

Berlin DiariesBERLIN DIARRHEA
Jest piątek, 14 sierpnia 2015 roku, godzina 23:00. W małej, acz urokliwej miejscowości Ińsko w województwie zachodniopomorskim, w kinie Morena odbywa się seans-niespodzianka nowego, powstającego wciąż podówczas filmu Przemysława Wojcieszka, „Berlin Diaries”. Jak reżyser sam twierdzi, jest to najbardziej osobisty film, jaki kiedykolwiek zrealizował. To smutne.

Czytaj dalej

pogorzeliskoKOTWICA PRZESZŁOŚCI
Napisać, że „Pogorzelisko” to film o wojnie, to jakby nic nie napisać. A jednak. To film o wojnie. W całej rozpiętości znaczeń tego stwierdzenia. To film o cierpieniu, o przemianie, o miłości i nienawiści; to obraz wydarzeń i emocji, które przekraczają możliwość ludzkiego wyobrażenia. „Pogorzelisko” to ból, ale i nadzieja; to wytrwałość, ale i załamanie; to brutalność, ale i delikatność; to wiara – w siebie, w swojego boga i świat – ale również jej utrata.

Czytaj dalej

Na własnej skórzePROMOCJA AMERYKI PISANA WSCHODNIM TUSZEM
Mario Barth to jeden z najbardziej znanych i renomowanych artystów tatuażu na świecie. Kiedy postanowił wybrać się do Japonii w celu poznania podziemnego świata, który wytworzył się wokół zakazanego przez władze Kraju Kwitnącej Wiśni tatuażu Tebori, razem z reżyserem Billym Burke postanowili uwiecznić tę wyprawę w filmie dokumentalnym. Ich przewodnikami mieli być członkowie rodziny Horitoshi, czyli artyści tatuażu skupieni wokół mistrza Horitoshi Pierwszego, którzy zgodzili się ukazać to, co dotąd pozostawało ukryte przed niewtajemniczonymi.

Czytaj dalej