nieuchwytniBEZPIECZNY PARKOUR?
Tylko nielicznym udaje się utrzymać w świecie Hollywood. Gwiazdki jednego sezonu, jednego filmu, jednego serialu – to najczęstsze zjawiska. Podobny los podzieli najprawdopodobniej Taylor Lautner, który po sukcesie serii „Zmierzch” nie przyciągnął już tłumów. Co więcej – nie zaproponował niczego, co mogłoby te tłumy przyciągnąć. Idealnym przykładem jest tutaj jeden z nowszych z filmów z jego udziałem, „Nieuchwytni”.

Cam (Taylor Lautner) jest kurierem z przestępczą przeszłością. Robi, co może, by związać koniec z końcem oraz by rozprawić się z bolesnymi wspomnieniami. Na świecie egzystuje w zasadzie samotnie, skupiając na kiepsko płatnej pracy i rozwiązaniu problemów, które nie dają o sobie zapomnieć. Pewnego dnia, w wyniku nietypowego wypadku, tajemnicza dziewczyna (Marie Avgeropoulos) niszczy jego rower jedyne źródło utrzymania. Na szczęście piękna nieznajoma szybko rekompensuje chłopakowi stratę. Wkrótce, poza nowym jednośladem, oferuje mu znacznie więcej – otwierając przed nim drzwi do świata parkouru. Z czasem okazuje się, że nie chodzi jedynie o zabawę…

nieuchwytniOd pierwszych minut wiadomo, że nic dobrego z tego nie wyjdzie. Akcja wlecze się niemiłosiernie, a atmosfera filmu trwa w infantylnym marazmie na siłę starając się wykreować jakąś intrygę. Ta ostatecznie się nie zawiązuje, bowiem kolejne zwroty akcji okazują się oczywiste i boleśnie przewidywalne. Po pięciu minutach wiadomo już nie tylko jak wszystko się skończy, ale też, co wydarzy się po drodze.

Poza kilkoma efektownymi pokazówkami parkouru film w zasadzie niczego nie oferuje. Zainteresowanie widza skakaniem po dachach nie bierze się zresztą z umiejętnego jego pokazania, a samej jego natury – balansowania na krawędzi dachów (w domyśle: życia i śmierci), niesamowitych możliwości ludzkiego ciała oraz nietypowych widoków miasta. Zazwyczaj ludzie spoglądają raczej w chodniki, a nie w niebo.

Wykreowani bohaterowie nie dość, że są sztampowi i pozbawieni jakichkolwiek cech charakterystycznych, to jeszcze nudni. Z nikim nie nawiązuje się głębszej relacji. Utożsamienie? Nie ten adres! Wyraźnie widać, że głównym celem produkcji było wyeksponowanie Taylora Lautnera i to wyłącznie w celach wizualnych. Gdybym była nieco młodsza pewnie i dałabym się złapać. Na tym etapie życia jednak, gustuję w niegrzecznych chłopcach innego rodzaju. Takich, którzy nie wyglądają jak dzieci z doklejonym zarostem.

Sądzę, że film poległ właśnie z powodu protekcjonalnego potraktowania targetu. Ładna dziewczyna, fajny chłopak i nieco buntu, to zbyt mało by naprawdę zainteresować widza. Używanie parkouru jako wabika pewnie i się sprawdziło, ale nie sądzę, żeby ktokolwiek skończył seans ukontentowany. Dla jasności: całość nie musiałaby być bardziej skomplikowana, nie wymagam od każdego filmu intelektualnego wysiłku, jednak byłoby świetnie, gdyby choć odrobinę angażowała widza i trzymała w napięciu.

Nie ratuje produkcji aktorska obsada, z której większość nie dość, że jest sztywna jak kołek, to jakoś dziwnie zamyślona. Jakby duchem wszyscy byli gdzieś indziej (trudno im się dziwić). Marie Avgeropoulos do bólu przypomina w swej grze postać z „The 100”, a Lautner… To po prostu sezonowa gwiazdka, która ma nadzieję, że nie zostanie zapomniana.

„Nieuchwytni” polegli na całej linii. Mieli być zapewne filmem akcji dla młodzieży, ale lekceważące potraktowanie własnego targetu przyniosło odwrotny efekt. Produkcja jest mdła, nudna i nie stanowi absolutnie żadnej tajemnicy. Młodsza część widowni może i będzie miała na co (a właściwie na kogo) popatrzeć, jednak trudno znaleźć więcej plusów. Szkoda, bo temat parkouru wciąż pozostaje motywem rzadkim i nieprzepracowanym.

 

Publikowano również na: duzeka.pl

Alicja Górska