gotowaniejestsuper2BEZPIECZEŃSTWO PRZEDE WSZYSTKIM
Przyznaję, że od pewnego czasu nie śledzę już programu MasterChef. Złożyło się na to wiele czynników. Po trosze są za to odpowiedzialne prywatne przeżycia, po trosze ogólny brak zainteresowania telewizją, po trosze zmęczenie formułą. Odejście od obserwowania zmagań kucharzy-amatorów nie sprawiło jednak, że pożegnałam kulinarne zainteresowania. Z przyjemnością i łaskoczącym palce zaintrygowaniem (w końcu zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać!) zajrzałam do zbioru przepisów Adama Kozaneckiego.

Okładka „Gotowanie jest super” prezentuje się na tle innych poradników kulinarnych raczej przeciętnie. Jest wykonana solidnie i profesjonalnie, zarówno w warstwie graficznej jak i samej techniki wykończenia (gruba okładka, ładnie wystylizowana fotografia przedstawiająca autora, oraz czytelna i estetyczna w swej prostocie czcionka), niemniej nie reprezentuje sobą niczego nowego. Kucharz, emaliowany garnek, pęk marchwi i inne – dość przypadkowo dobrane jak sądzę – warzywa. Ot, typowa książka kucharska z gatunku tych porządnie, a nie broszurowo, wydanych.

gotowaniejestsuperW środku amatorzy gotowania znajdą ponad osiemdziesiąt bardzo różnorodnych i opatrzonych zdjęciami przepisów. Dania podzielono na sześć kategorii: o poranku, zupy, przy stole; surówki, sałatki, dodatki; deser, z domowej spiżarni. Brzmi dość swojsko i przyznaję, że tego się właśnie spodziewałam – podpowiedzi jak wykorzystać składniki sezonowe i lokalne by przyrządzić dania tradycyjne lub po prostu pochodzące z najbliższych okolic naszego kraju. Tymczasem obok kiszeniaków znaleźć można frittatę z zielonym chimichurri; przepis na mus z selera i pasternaku zderza się z razowymi grzankami z mozzarellą i peperonatą; a szczawiowa konkuruje o względy z np. risottem szafranowym.

Nie jest to oczywiście żaden błąd, czy wada tego tytułu. Osobiście lubię, gdy podręczniki kulinarne posiadają motyw przewodni – nie musi być bardzo ścisły, jak np. kuchnia włoska czy śniadania; wystarczy, że da się w jakiś sposób obronić ­– bo wtedy łatwiej mi z nich korzystać (wiem na co mam ochotę i wiem, gdzie będę miała największą szansę to znaleźć), ale podczas leniwych i luźnych dni chętnie przewracam strony mniej zdyscyplinowanych tytułów z tego gatunku i niespiesznie wybieram danie, by później bez stresu sporządzić listę zakupów i udać się do sklepu. Propozycja Adama Kozaneckiego to doskonała reprezentacja tytułu dla takich działań. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie – zarówno ze względu na różnorodność smakową, jak i poziomu skomplikowania, jeżeli chodzi o przygotowanie posiłku.

Muszę jednak przyznać, że chociaż wszystkie potrawy zawarte w książce wydają się nad wyraz apetyczne (moi faworyci to: chrzanowe chmurki, vongole, tatar z okonia morskiego, rolada z bażanta, budyń różany z kruchym ciasteczkiem), to żadna szczególnie mnie nie zaskoczyła. Zbiór zawiera w sobie dania typowe, z niewielką tylko dawką twórczej inwencji kulinarnej. Podobnie rzecz ma się z opisami poprzedzającymi kolejne działy książki lub fragmentami dopełniającymi niektóre z receptur – wspominanie dzieciństwa, opowiadanie o wartości rodziny; zdradzanie sekretów gotowania, którym bliżej do tajemnicy Poliszynela. To wszystko typowe zagrywki autorów (a może wydawców?), jeżeli chodzi o ogólny wydźwięk poradników kulinarnych. Ma być ciepło, grzecznie, bezpiecznie. I nie mam nic przeciwko temu, ale nie można by choć raz jakoś inaczej? Bez używania tych wszystkich wyświechtanych zwrotów w stylu „śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia”?

„Gotowanie jest super” Adama Kozaneckiego to wydany z dbałością, bardzo bezpieczny zbiór przepisów, przeznaczony przede wszystkim dla początkujących i średniozaawansowanych amatorów kulinarnych eksperymentów. Realizacja propozycji przedstawionych w książce nie wymaga ani szczególnych nakładów finansowych (poza nielicznymi wyjątkami), ani wcześniejszego odbycia kursu gotowania, ani mocnych nerwów. Jest ciepło, domowo, przyjemnie. Jak na babcinym niedzielnym obiadku.

77

Za egzemplarz dziękuję: Feeria Young

Alicja Górska