ksiegi-jakubowe82BYŁA SOBIE HEREZJA
Ostatecznego, pewnego obrazu Jakuba Franka czytelnik nie otrzymuje. Nie jest nawet pewien, czy mężczyzna sam zdecydował się na rolę przewodnika i mesjasza, czy został – niejako przypadkowo – wtłoczony w pewien obraz z plotek i legend. Czy wierzył w to, co robił, czy upatrywał w tym szansy na lepsze życie? Był przebiegłym oszustem, chorym psychicznie czy ponadprzeciętną jednostką o niezwykłym talencie oratorskim?

Jeszcze zanim w powietrzu dało się wyczuć aromat nominacji do Nike 2015; zanim ktoś w ogóle pomyślał o organizacji gali, już było wiadomo, kto okaże się laureatem. Sześć lat oczekiwania na kolejną powieść Olgi Tokarczuk, które zwieńczone zostało dziewięćsetstronicowym tomiszczem i to w dodatku dotykającym tematu tak intrygującego jak losy Jakuba Franka, nie mogło nie zostać docenione. Napiszę więcej – kiedy zajmowałam miejsce pośród zgromadzonych na sali gości, czułam, że oni też wiedzą. Nikt się nie spinał, nie dyskutował, nie dywagował. Wszyscy wiedzieli, wszyscy wiedzieliśmy.

untitledTrzeba zresztą przyznać, że „Księgi Jakubowe” onieśmielają od pierwszego spojrzenia. Nawet, jeżeli ktoś nie ma pojęcia kim jest Olga Tokarczuk czy Jakub Frank, to jeden rzut oka na nagrodzoną Nike 2015 powieść i od razu wiadomo, że ma się do czynienia z czymś poważnym. Twarda okładka w przyjemnym, zielono-kremowym kolorze pozbawiona jest elementu graficznego. Zamiast tego układ napisów przywodzi na myśl konstrukcje XVII-wiecznych obwolut, przywoływanych także w treści utworu. „Księgi Jakubowe” dopieszczono również wewnątrz. Środkową część okładki i pierwszą stronę zdobi podobizna Jakuba Franka w formie karty, gdzie w miejscu symboli pika czy kiera, wpisano graficzne reprezentacje czterech religii. Strony powieści ponumerowane są od ostatniej do pierwszej, a sam tekst – w zależności od fragmentu – występuje w jednej z trzech czcionek. Nie sposób również pominąć grafik wzbogacających czy też dopełniających treść powieści.

Jak już zdążyłam nieśmiało wspomnieć, najnowsze dzieło Olgi Tokarczuk traktuje o niewiarygodnej, acz prawdziwej, historii Jakuba Franka, założyciela sekty heretyckiej w zestawieniu z judaizmem, której członków nazywa się po prostu frankistami. Rzecz miała miejsce w drugiej połowie XVIII wieku, co jeszcze udziwnia ów fenomen ze względu na sytuację Polski w tamtym okresie – rozbiory. Jednak czy to napięta sytuacja polityczna, kolejne grabieże i brutalność zachęcały do przyłączenia się do nowego mesjasza? Czy bodźcem do przyłączenia się do Franka mógł być jedynie jego oratorski talent? A może Jakub naprawdę potrafił czynić cuda?

„Księgi Jakubowe” to dzieło przede wszystkim apokryficzne, ale jednocześnie czerpie z rozwiązań wielu innych form literackich. Utrzymana w konwencji realistycznej, choć bliższa realizmowi magicznemu, powieść historyczna o pewnych znamionach gatunku przygodowego; wyraźnie inspirowana – co odwołuje się również do formy wizualnej samej książki i jednego z wątków powieści – pierwszymi próbami stworzenia encyklopedii w czasach oświeceniowych; ponadto – swoista hagiografia, dziennik, kronika rodowa, przekrojowa panorama społeczna oraz poniekąd czerpiąca z gatunku epistolarnego. Nie ma się, co dziwić, że proces tworzenia „Ksiąg Jakubowych” zajął autorce aż sześć lat.

Myśli trzeba kryć, zwłaszcza gdy urodziłaś się na swoje nieszczęście kobietą. Myśl tak, żeby myśleli, że ty nie myślisz. Zachowuj się tak, żeby innych zmylić. Tak musimy wszyscy robić, a kobiety w szczególności

W duchu, nastroju i zamyśle jest to najprościej pisząc historia o charakterze kontrsienkiewiczowskim. Tokarczuk zamiast opowiadać o szlachcie i jej ślepej lojalności, przedstawia obraz niższych warstw społecznych, nierzadko zmagających się z wyniszczającą biedą i ubóstwem; pozbawioną podstawowych praw. Zamiast na dworkach czy pałacach w centrum Rzeczpospolitej skupia się na rejonie kresowym, gdzie zjednoczenie narodu jest zwykłą mrzonką. Kocioł kulturowy, który opisuje autorka, w swej najbardziej podstawowej formie objawia się w zróżnicowaniu językowym społeczeństwa. Mało kto na Kresach włada polskim, bo i mało Polaków się w tych miejscach osiedla. Więcej tu Żydów, Ukraińców, Turków czy Ormian.

Świat „Ksiąg Jakubowych”, pomimo przywoływania różnorodnych wierzeń i mitów, to świat odczarowany, wypełniony jałowymi rytuałami, a jego mistycyzm wydaje się być pozorny, na pokaz. Górę nad wiarą biorą kwestie materialne, interes i pierwiastek duchowy splatają się ze sobą, upodabniając wszystkie religie do założeń protestanckich, gdzie bogactwo i boska łaska są ze sobą sprzężone. Bogactwa nie trzeba jednak tutaj interpretować dosłownie, a ogólniej, jako pragmatyzm – np. przedstawieni w powieści Żydzi żądają dla siebie praw, ale wiedzą, że dostaną je dopiero, gdy wyrzekną się swojej wiary i poglądów. Ten aspekt powieści naraził Tokarczuk na zarzuty o antysemityzm, ale pisarka nie skrytykowała wyłącznie postawy społeczności żydowskiej, wprost przeciwnie – jasno dała do zrozumienia, że nie ma ludzi czystych i bez skazy w żadnej z religii. Przez pewną część lektury wydaje się, że Tokarczuk sympatyzuje – poniekąd – z frankistami, jednak ostatecznie przedstawia ich w pełnym blasku okrucieństwa. Co więcej, owo okrucieństwo odciska piętno na późniejszej historii religijnej świata. Wyznawcy Jakub dopuszczają się tak skrajnych grzechów, jak pisemne potwierdzanie, że Żydzi dodają do macy utoczonej od chrześcijańskich niemowląt krwi; zatruwanie studni; czy bezczeszczenie hostii.

Bóg stworzył człowieka z oczami z przodu, a nie z tyłu głowy, co znaczy, że człowiek ma się zajmować tym co będzie, a nie tym co było.

Tak, jak Tokarczuk zderza ze sobą językowy kipisz, tak zderza również przedstawienia Franka oczami więcej niż jednego bohatera. Pisarka oddaje głos ludziom z jego otoczenia – tym, którzy w niego wierzą i tym, którzy biorą go za szarlatana –, kobietom i mężczyznom, wysoko urodzonym i tym z najniższej warstwy społecznej; tym, którzy są z nim od początku „misji” i tym, którzy dołączają doń w trakcie. Najciekawszym zdecydowanie – i najbardziej obiektywnym – obserwatorem jest Jenta, a właściwie jej tkwiąca pomiędzy życiem a śmiercią dusza. Podczas, gdy zebranym wokół Franka wydaje się, że ten czyni cuda, ona obserwuje wszystko z góry, bez świadomości, że dzieje się coś niezwykłego. Bo czy się dzieje? Co ciekawe jedynym milczącym w powieści pozostaje… narrator.

Jest w byciu obcym coś pociągającego, w czym się można rozsmakować, co wydaje się jak słodycz. Dobrze jest nie rozumieć języka, nie rozumieć zwyczajów, sunąć jak duch pomiędzy innymi, którzy są dalecy i nierozpoznawalni.Wtedy budzi się szczególna mądrość – umiejętność domysłu, chwytania spraw nieoczywistych. Budzą się też wówczas bystrość i przenikliwość. Człowiek, który jest obcy, zyskuje nowy punkt widzenia, staje się, chcąc nie chcąc, swoistym mędrcem. Kto nam wszystkim wmówił, że być swoim jest tak dobrze i tak wspaniale? Tylko obcy naprawdę rozumie, czym jest świat.

Ostatecznego, pewnego obrazu Jakuba Franka czytelnik nie otrzymuje. Nie jest nawet pewien, czy mężczyzna sam zdecydował się na rolę przewodnika i mesjasza, czy został – niejako przypadkowo – wtłoczony w pewien obraz z plotek i legend. Czy wierzył w to, co robił, czy upatrywał w tym szansy na lepsze życie? Był przebiegłym oszustem, chorym psychicznie czy ponadprzeciętną jednostką o niezwykłym talencie oratorskim?

Niestety nie jest to dzieło, w którym nie dałoby się dostrzec wad. Wiele fragmentów wydawało mi się słowo w słowo przepisanych z książek traktujących o mitologii hebrajskiej. Napiszę więcej – sądzę, że Gershom Scholem mógłby nie być zadowolony. Poza tym zdarzają się kalki językowe, sporo wyświechtanych frazesów, dziwaczne konstrukcje zdań lub wykorzystanie nieadekwatnych do charakteru fragmentu wyrazów, które zaburzały rytmikę lektury. W ogólnym rozrachunku „Księgi Jakubowe” od strony językowej wydają się po prostu dobrym czytadłem, co mnie osobiście w kontekście Olgi Tokarczuk zwyczajnie zaskakuje, bo liczyłam na znacznie więcej.

Dlaczego więc „Księgi Jakubowe” hipnotyzują? Składa się na to całokształt tematu i wybranych przez pisarkę form. Metafizyka miesza się z realizmem, twarde historyczne fakty z gdybaniami i wydarzeniami niemal paranormalnymi. Legendy i pragnienia zderzają się z wiarą i nadzieją. Wydźwięk całości podkreśla jeszcze teraźniejsza forma narracji, która nie pozwala czytelnikowi oddzielić się od opowieści, a wrzuca go w jej tryby. Mimo to, chociaż od najnowszego dzieła Tokarczuk nie mogłam się oderwać, to w mojej pamięci pozostanie interesującym, ale… czytadłem. Zabrakło mi bowiem nieprzeciętności językowej autorki, obecnej w jej poprzednich utworach. Wartościowe, acz lekkie lektury, to jednak towar rzadko spotykany, więc brawa i pochwały są tutaj jak najbardziej na miejscu. 

88

Z ebooka dziękuję: virtualo.pl Szukacie wersji mobi lub epub? Kliknijcie TUTAJ

Alicja Górska