nie omijaj szczęściaŻYCIE BŁĘKITEM MALOWANE
A było to tak: za oknem czterdziestostopniowy upał, w mieszkaniu temperatura powietrza niższa o zaledwie siedem stopni, a na moich zroszonych potem barkach spoczywało znacznie więcej niż rękawki lepiącej się do skóry koszulki. Właśnie kończyłam studia magisterskie, pisałam pracę dyplomową i za wszelką cenę próbowałam skompletować dokumenty na studia doktoranckie. I gdzieś w tym całym chaosie, pędzie i mózgu zmieniającym się w zupę, pojawiła się lektura nijak do tego napięcia niepasująca. Z tytułem zbyt radosnym, z okładką zbyt wakacyjną, z opisem zbyt idyllicznym. Wkrótce miało się jednak okazać, że „Nie omijaj szczęścia” Ewy Podsiadły-Natorskiej to lektura doskonała w chwilach zwątpienia i absolutnego przepracowania.

Roześmiane, młode, dziewczęce buzie na okładce powieści idealnie wpisują się w moje wyobrażenie kobiecej literatury obyczajowej – nieco infantylnej, acz uroczej w swojej naiwności; chwilami nieco karykaturalnej, ale częściej zabawnej niż godnej wyśmiania; nieskomplikowanej, lecz w tej prostocie zsyłające obietnicą odpoczynku. To wszystko zawiera się w emanującej letnią niewinnością i wolnością obwolucie. Tak, od pierwszego rzutu oka na tę okładkę wiedziałam jedno – chciałabym skończyć z harówą i szczerzyć się jak dziewczyny ze zdjęcia.

nie omijaj szczęściaBardzo szybko wyszło jednak na jaw – przyjmując, że postaci z fotografii to reprezentacje bohaterek książki – że uchwycone uśmiechy to nie constans w historii Ewy Podsiadły-Natorskiej. Chociaż życia Kai Redo oraz jej przyjaciółek zaczynają się układać, to przed każdą z trzydziestoletnich kobiet stają nowe wyzwania. Z jednej strony protagonistka powieści święci sukcesy zawodowe, znajduje wartościowego faceta i wreszcie dochodzi do siebie po nieprzyjemnych doświadczeniach z przeszłości, z drugiej zmagać się musi z tymczasowymi komplikacjami w każdej z tych dziedzin. W końcu nic w życiu nie przychodzi z łatwością, prawda? Najbardziej wartościowe rzeczy to te, o które musimy walczyć. Tylko czy faktycznie warto walczyć o wszystko? I kiedy poznać, że w walce i jej efektach kryje się prawdziwe szczęście?

„Nie omijaj szczęścia” to kolejny tom po „Błękitnych dziewczynach”, którego bohaterkami są Kaja oraz jej przyjaciółki. Nie dane mi było do tej pory zapoznać się z tym cyklem, jednak wydaje się, że nieznajomość poprzedniej odsłony serii nie odbiera nic zasadniczemu przesłaniu powieści. Ewa Podsiadły-Natorska wyraźnie przyjęła sobie bowiem za cel proste idee: sprawienia czytelnikom radości, dążenia do ich rozluźnienia i zrelaksowania oraz skłonienia do ewolucji/rewolucji sposobu spoglądania na życie poprzez postulowanie zmiany szaro-burych okularów na takie, które prezentują świat w tęczowych, radosnych barwach. Czy się udało? Poniekąd. W pewnym sensie zgadzam się z tym (w kontekście „Nie omijaj szczęścia”) co o czytaniu pewnego tekstu mówi główna bohaterka powieści Podsiadły-Natorskiej: „Słowa w moich uszach i słowa przede mną. Były (…) słodkie jak landrynki. Chciało się je chwycić w dłonie i zjeść ze smakiem. Tryskały w mojej głowie niczym fontanna. Poraziły mnie”. Zdecydowanie tak właśnie odebrać powinny tę historię wszystkie wielbicielki powieści obyczajowej.

Życie to jednak karuzela, wielka układanka, jajko niespodzianka. Pisało te swoje pokręcone scenariusze; można było tylko pokornie czekać, co się wydarzy.

Głównie za sprawą doskonałego wpisania się w oczekiwania obranego targetu. Autorka „Nie omijaj szczęścia” komentuje wszystkie te elementy ludzkiej codzienności, które można by uznać za wspólne dla społeczności całego globu. Opowiada o dojrzewaniu, usamodzielnianiu się, koniecznych do przepracowania traumach, zaufaniu i budowaniu relacji; przywołuje historie rozkwitających uczuć, pierwszej stagnacji i chwil zwątpienia (w siebie, w związek, w życie, w pracę etc.). Na przykładach historii swoich bohaterek opowiada o niepewnościach, na które remedium powinna być zawsze jedna i ta sama odpowiedź (tak) na jedno i to samo pytanie (czy TO sprawia, że jestem szczęśliwa/y?).

Zdecydowaną zaletą, która wyróżnia „Nie omijaj szczęścia” na tle innych reprezentacji gatunku, jest naturalność tej powieści. To nie kolejna historia z przerysowanymi, wyssanymi z palca banalnymi spotkaniami i rozstaniami, „przeromantycznymi” randkami w świetle księżyca czy w awionetce; to nie opowieść o gwałtownych kłótniach wieńczonych pojednawczym, namiętnym seksem, a fabuła, której schemat można by zastosować do życia każdej/każdego z nas. Taka, w której nie każde „kocham” otrzymuje odpowiedź zwrotną; w której strach jest faktycznym strachem, a nie tylko słowem zapisanym na kartce.

Każdy z nas przynajmniej raz w życiu przeżywa własny błąd w Matrixie.

Oczywiście powieść Ewy Podsiadły-Natorskiej ma również wady. Bywa, że autorka posługuje się nieprecyzyjnym językiem (np. nazywając zakładaną przy skręconej kostce opaskę, opaską uciskową – zastosowanie tu podobnego artykułu mogłoby się naprawdę źle skończyć dla właścicielki kończyny) lub też wymyśla groteskowe metafory. To zresztą najdziwniejszy, na poły humorystyczny element recenzowanego tekstu. Autorka ewidentnie posiada szeroką wiedzą z zakresu kultury i jest jej aktywną uczestniczką, ale niektóre połączenia porządków w zakresie porównań, epitetów czy przenośni okazują się po prostu śmieszne. Kolokwializmy, czy „luzackie” rozmowy wypadają poprawnie czy dobrze w mniej niż połowie przypadków. Podczas lektury „Nie omijaj szczęścia” jest więc sporo śmiechu, choć nie zawsze tam, gdzie być powinien.

Historia Błękitnych Dziewczyn z pewnością przypadnie do gustu wszystkim wielbicielkom powieści obyczajowych, opowiadających o wkraczaniu w etap pełnej samodzielności i dorosłości; przybliżających tematy poważnych, trwałych związków, niekoniecznie kipiących od przerysowany elementów romantycznych. To także powieść przeznaczona dla każdego, kto ma problem z akceptacją siebie i swojego życia – dzięki pośrednio prezentowanym wskazówkom, by poświęcać sobie więcej czasu i doceniać codzienne drobnostki, czytelnik może poprawić jakość swojego życia. A z pewnością również jakość kulinarnych umiejętności, bowiem słodko-gorzką historię wieńczy zbiór przepisów na towarzyszące bohaterom przekąski. Mniam! – w każdym wymiarze znaczeniowym.

Za egzemplarz dziękujemy: wydawnictwo Akurat.

Recenzja brała udział w konkursie „Błękitne Dziewczyny” z okazji premiery książki „Nie omijaj szczęścia” Ewy Podsiadły-Natorskiej.
Alicja Górska