pojedynekROMEO I JULIA REAKTYWACJA
Moralność wojenna zawsze mnie zaskakiwała. Jedna strona nazywa drugą wrogiem, przedstawia argumenty na to, że to ona jest „tą złą”. Tymczasem „ci źli” robią dokładnie to samo. My sami wybieramy opcję, z którą jesteśmy bardziej związani. Nie sposób podejść obiektywnie do pojęcia „tego dobrego” i „tego złego”. Na wojnach wszyscy są źli, wszyscy robią złe rzeczy. A ciemiężeni, wybijając swoich nadzorców, naśladują tylko swoją przeszłość. Każda przelana krew jest czerwona, a każdy, kto ją przelewa staje się mordercą. Czasami jednak hipokryzja okazuje się rzeczą zbawienną. Bo czy przetrwalibyśmy bez możliwości choćby wewnętrznego rozgrzeszenia?

„Pojedynek” Marie Rutkoski, pierwszy tom serii „Niezwyciężona”, przy pierwszym spotkaniu, tym wizualnym, nie obiecywał tego typu moralnych dywagacji. Zastygła w teatralnej pozie prowadzącego do omdlenia dylematu, ze sztyletem w dłoni, bogata panna ukazana na okładce sugerowała raczej kolejną opowieść o księżniczce i łotrze, albo zbuntowanej panience, która mając dość konwenansów postanawia zwiać i zakosztować prawdziwego życia (miłości). Trochę zaburza ten obraz wykończenie powieści wewnątrz – kilka pierwszych stronic jest czarne, z pionowymi napisami, a przed samą historią znaleźć można mapkę. Miałam w głowie mętlik, bo liczyłam na typowy, odstresowujący, lekki i nieco naiwny romansik, a wszystkie odkrywane elementy odwodziły mnie od tych oczekiwań.

pojedynekVolarianie to lud zwycięzców. Lata wcześniej udało im się pokonać i zniewolić, uważających się podobno za dużo bardziej cywilizowanych, Herrańczyków. Kestrel jest córką generała z rodu tych, którzy święcili tryumfy. Cieszy się przywilejami, ma pieniądze, władzę i zamożnych przyjaciół. Jedynym jej problemem są naciski ze strony ojca, by została wojowniczką. Przynajmniej do czasu, gdy lekkomyślnie kupuje niewolnika, Herrańczyka. Wkrótce zaczyna ich łączyć dużo więcej, niż powinno panią i sługę. Miasto aż huczy od plotek. Tymczasem okazuje się, że trwająca przed laty wojna jeszcze się nie skończyła. Powietrze przesiąka nienawiścią i zdradą – zdradą swoich, zdradą patriotyzmu oraz zdradą zakochanych serc.

Historia rozpoczyna się ciekawie, chociaż od pierwszych stronic, to nie pomysł na fabułę, lecz główna bohaterka powieści trzymają czytelnika przy lekturze. Akcja toczy się zgodnie z oczekiwaniami – niesforne zachowanie, „przypadkowy” zakup niewolnika, iskra, codzienne salonowe życie z jego blaskami i cieniami oraz sekretne myśli i spotkania. Tak naprawdę zainteresowanie rozwojem historii rodzi się dopiero po połowie „Pojedynku”. Wcześniej to czysta fascynacja Kestrel, a nawet nie tyle nią, co intrygującym przełamaniem schematu podobnej literatury.

Szczęście zależy od tego, czy jesteś wolna a wolność zależy od odwagi.

Kestrel nie jest ani chłopczycą, ani damą. Jest zbuntowana, ale potrafi też respektować konwenanse. Nie obarcza swoimi wyborami lub trudnościami z ich podjęciem całego świata. To nie typ egocentrycznej i samolubnej krzykaczki albo mimozy, która odnajduje w sobie siłę, by nieustannie się poświęcać. Kestrel jest gdzieś pomiędzy tym wszystkim, chociaż w niektórych momentach wydawała mi się zbyt idealna – piękna, utalentowana i przebiegła na tyle, by umieć tuszować wszelkie swoje niedoskonałości; zdolna do poświęceń dla kraju i dla miłości – jednak jej racjonalne podejście do świata, niwelowało nieco to wrażenie. W porównaniu do Kestrel reszta bohaterów wypada jak duchy, cienie prawdziwych postaci. Nawet fabularna motywacja, Herrańczyk, pozostaje niewyraźny do samego finału.

Prawda może być równie zwodnicza jak kłamstwo.

Miłość, jeden z najważniejszych aspektów „Pojedynku” zaczyna się dość typowo. Iskrzy od pierwszego spotkania bohaterów. Piękna jest jednak ich powściągliwość, świadomość konieczności tłumienia młodzieńczych uczuć. Później fascynuje wewnętrzna walka związana z wychowaniem, oddaniem swoim przekonaniom i utożsamianiem jednostki z okrucieństwem wydarzeń historycznych. Motyw zbiorowej odpowiedzialności komplikuje to uczucie i jednocześnie czyni bardziej zajmującym, bez wrażenia przesady i infantylności. W pewnym stopniu relacja Kestrel i Herrańczyka przypomina tę Romea i Julii.

Ludzie przebywający w jasno oświetlonych miejscach nie dostrzegają tego, co skrywa się w mroku.

Bałam się, że po ostatnich wyborach bardziej wymagających lektur, targetowa lekkość języka okaże się w „Pojedynku” nie do przebrnięcia, jednak pewna surowość opisowa Marie Rutkoski sprawiła, że w ogóle nie dostrzegłam warstwy językowej. Zaangażowana biegłam przez fabułę i wewnętrzne rozterki bohaterów, traktując formę podawczą jako mechanizm napędowy, nieistotny dla użytkownika. Interesowało mnie jedynie, że „Pojedynek” „działa”, a to dlaczego tak jest, zepchnęłam na jeden z odległych planów.

Tę powieść młodzieżową mogę polecić z czystym sercem nawet bardziej wybrednym czytelnikom. Trzy godziny nocnej lektury, zupełnego oderwania od rzeczywistości i pochłonięcia przez akcję autorstwa Marie Rutkoski, stanowiło dla mnie absolutnie pozytywne, ale jednak zaskoczenie. Finał „Pojedynku” dosłownie wgniecie Was w fotel. Chcę drugą część! Teraz, już, natychmiast!

Za egzemplarz dziękujemy: Feeria Young

Alicja Górska