przykry początekZAWSZE MOŻE BYĆ GORZEJ
Jak nietrudno się domyślić za pierwsze zarobione w życiu pieniądze (zarobione, a nie otrzymane w ramach kieszonkowego czy prezentu) kupiłam sobie książkę. A właściwie całą serię książek. A nawet – kilka serii książek. Pierwszą z nich była „Seria niefortunnych zdarzeń” Lemony’ego Snicketa, do której zdarza mi się dość często wracać – a to rzecz wyjątkowa, bo z natury nie wracam do poznanych już tekstów kultury. 

Okładka pierwszej księgi utrzymana jest w kolorystyce czarno-czerwonej, a przynajmniej tak się wydaje na pierwszy rzut oka. W rzeczywistości bowiem, przy bliższej obserwacji, czarne tło okazuje się być ciemnogranatowe z grafiką przedstawiającą mroczne, pozbawione liści drzewa. Czerwony grzbiet z deseniem przypominającym kolczasty bluszcz potęguje niepokój związany z pierwszą z obserwacji. Z kolei w centralnej części obwoluty ulokowano ilustrację przedstawiającą ewidentnie czarny charakter – na co wskazuje kanciaste konturowanie, drapieżny nos postaci oraz złe spojrzenie. Historia dla dzieci? Okładka zdaje się temu zdecydowanie zaprzeczać.

przykry początekPodobnie zresztą jak opis „Przykrego początku”. Rodzeństwo Baudelaire to trójka uroczych dzieciaków, cechująca się ponadprzeciętnymi urokiem, sprytem i inteligencją. Niestety, ani czternastoletnia Wioletka, ani dwunastoletni Klaus, ani dzidziuś Słoneczko nie mogą cieszyć się radosną egzystencją utalentowanych dzieci. Oto bowiem, pewnego pięknego dnia, podczas spaceru na plaży, spotykają pana Poe, który informuje ich o śmierci rodziców oraz utracie całego dobytku w pożarze. To jednak dopiero początek ich tragicznej historii. Wkrótce bowiem trafiają pod opiekę dalekiego krewnego, hrabiego Olafa…

Trzynastotomowa seria, składająca się z trzynastorozdziałowych książek – nie, to nie przypadek. „Seria niefortunnych zdarzeń”, jak wskazuje sam tytuł, to opis naprawdę pechowych „przygód”, naprawdę pechowego rodzeństwa. Jeżeli lubicie wyłącznie historie z happy endami, pełne pozytywnych zwrotów akcji, w których główni bohaterowie nieustannie odnoszą sukcesy i cieszą się życiem, to nie ten adres. Z drugiej jednak strony cykl Lemony’ego Snicketa (to pseudonim artystyczny) aż kipi od absurdu i groteski, zmieniając nawet najbardziej dramatyczne elementy tej historii w czarną komedię.

Czasem wystarczy powiedzieć głośno, że się czegoś nienawidzi, i usłyszeć, że ktoś się z nami zgadza, aby poczuć się lepiej nawet w najgorszej sytuacji.

„Seria niefortunnych zdarzeń” pod wieloma względami wykazuje cechy wspólne z klasycznymi baśniami, w których niewinne dzieci muszą stanąć w szranki z mitycznymi potworami, które tutaj jednak niekoniecznie przybierają wymiar fantastyczny – ich monstrualność opiera się raczej na niemoralnym i okrutnym charakterze. Ponadto, chociaż to cykl ewidentnie przeznaczony dla młodszych czytelników, nikt nie unika w nim śmierci. I to nierzadko bardzo nieprzyjemnej.

Z bajki o Królewnie Śnieżce wynika morał: „Nigdy nie jedz jabłek”. A z pierwszej wojny światowej wynika morał: „Nigdy nie dokonuj zamachu na arcyksięcia Ferdynanda”.

Całość napisana jest rzadko spotykanym, przyjemnie zadziornym językiem, w którym prym wiodą ironia, sarkazm i wyolbrzymienie. Czarny humor dodaje tutaj pikanterii i czyni książkę atrakcyjną dla wielu pokoleń – dzięki zrozumieniu części dowcipów inaczej przez dojrzalszą część odbiorców. Dodatkowo autor postarał się o uruchomienie warstwy edukacyjnej poprzez wplatanie w tekst nauczania bardziej skomplikowanych słów. Bohaterowie książki raz po raz spotykają się z wyszukanymi wyrazami, co do których znajomości znaczenia wyrażają wątpliwości (lub też nie – wtedy udowadniają swoją wiedzę), a następnie starają się zgłębić jego sens, tym samym uwydatniając go odbiorcy.

(…) gdy się człowiek porządnie i długo wypłacze, na ogół robi mu się lepiej, nawet jeśli okoliczności nie zmieniły się ani na jotę.

Nie tylko „Przykry początek”, ale w ogóle całą „Serię niefortunnych zdarzeń” polecam rodzinie i znajomym od lat. To niezwykle oryginalna, napisana z nietypowym i przez to także intrygującym, choć zdecydowanie specyficznym poczuciem humoru, powieść o tym, że nieszczęścia w życiu się zdarzają i grunt, to się po nich podnosić. Poza tym, w duchu czarnego dowcipu cyklu, warto pamiętać także, że zawsze znajdzie się na globie ktoś, kto ma gorzej. Nawet, jeżeli właśnie straciło się rodziców i dobytek życia w pożarze, a zapomniany członek rodziny, pragnie nas ograbić z finansowego zabezpieczenia.

Alicja Górska