Angelina CaligoOd momentu wyjścia ze szpitala okulistycznego, zamiast strachu o moje oczy, zalał mnie strach o literaturę. Rzuciłam środowisko autorów, porzuciłam blog i olałam goniące mnie terminy. Pozostawiłam powieści same sobie. Zamknęłam się na słowa, bo musiałam to zrobić. I wbrew pozorom dotarło do mnie nie to, że jestem w dupie z pisaniem, ale to, że jestem w dupie… z życiem!

Nie wiem, czy znasz to uczucie, kiedy czujesz oddech deadline’u na ramieniu, ale twoje ręce nie mogą nic napisać. Znaczy mogą, tylko tekst, który pojawia się na ekranie, nijak nie oddaje tego, jaki był w twojej głowie. Wtedy jeszcze bardziej się wkurzasz, aż o mało co nie wywalasz kubka z herbatą na naprawdę nowego laptopa. No, stop. Stop już.

być pisarzemPo tygodniu spędzonym bez mojego stałego planu dnia doszłam do wniosku, że pisanie mnie nie goni. Owszem, mogę z niego zrezygnować, a czasami i muszę. Nie jestem przecież robotem, nie przypominam sobie nawet, bym zaznaczała na ankiecie przed rezonansem, że w ciele mam jakiś metal tam czy tu. Mogę zrezygnować z pędu; od kilku dni rozumiem, że nie muszę już teraz czegokolwiek wydawać. Równie dobrze mogę to zrobić za kilka, a nawet kilkanaście lat. Co jeszcze wpływa na mnie tak bardzo, że pragnę zwolnić i uskutecznić tryb slow także w pisarstwie?

  • Literaci są wszędzie. No, bo w sumie kto nie jest już literatem? Kto jest grafomanem? Kto po prostu pisze i dlaczego niektórzy autorzy książek robią takie zamieszanie wokół słowa pisarz? Przykładowo ja już jestem terrarystą (nie, nie terrorystą, chociaż mi się zdarza), bo hoduję w domu dwa rodzaje żab, a raczej płazów bezogonowych, i ślimaki afrykańskie. Jestem pisarzem, bo piszę, ale dla wielu ludzi to słowo na P ma moc sądowniczą. Nie możesz go użyć, bo to życie zweryfikuje. Ale że kiedy? Kiedy będę bestsellerem? Wiecie co? Zmęczona tym jestem doszukiwaniem się w tekstach zwykłego i niezwykłego Kowalskiego grafomanii lub sztuki. Jestem zdania, że to, co akurat zostało stworzone i opublikowane, zostało stworzone i opublikowane z jakiegoś ważnego powodu. Powodem dla powstania tej konkretnej publikacji mogą być książki, które Kowalski poznał i takie, z których zrezygnował. Takim powodem może być również rezygnacja z propozycji tego czy owego wydawnictwa albo zmiana gatunkowego gustu czy w ogóle odłożenie danej książki, która chociaż nieprzeczytana do końca, to nadal wnosi coś do naszego życia. Czasami nie warto wyrywać się przed szereg, by być „tym pierwszym” literatem. Z tyłu też mamy fajne miejsca. I fajnych czytelników.
  • Poprawianie książek to koszmar. I nie chodzi tu o przyjmowanie krytyki na klatę, tylko fakt, że każdy beta reader nie jest beta readerem, a chce być naraz trójcą pisarską – betą, korektorem i redaktorem. To taki straszny bullshit, jeżeli o mnie chodzi, bo jeden człowiek przez takie zachowanie jest w stanie zepsuć mi ochotę na jakiekolwiek poprawianie. Warto pamiętać, że jak ktoś was prosi o ogarnięcie fabuły, to przestańcie wytykać mu te przecinki i kropki. Dlaczego? A dlatego, że ta część tekstu może ulec jeszcze dużej zmianie i wasza, i autora praca, pójdą na marne. Serio? Teraz powiedziałam sobie: chill. Poprosi mnie ktoś o betowanie, zabetuję. Oleję składnię. To naprawdę proste. Nie muszę być pisarzem idealnym, który jest takim samym specem od edycji tekstu. Zostawmy to lepszym.
  • Dochodzi do mnie znaczenie słów: jesteś zwyczajna. Masz dwadzieścia lat, studiujesz filologię polską, piszesz książki, no i coś tam publikujesz. Spoko. Nadal jesteś zwyczajna. Pisanie nie robi ze mnie nadczłowieka, pisanie pozwala mi uporządkować życie, ale są ludzie, którzy robią to lepiej. Lepiej tworzą fabułę, sprawiając, że każdy element ma znaczenie. Ich bohaterowie nie mają papierowych twarzy, a żywe i pełne kolorów charaktery. Mogę w nich łatwo uwierzyć i wciągnąć się na chwilę w ich przygody. Ja sama tego nie potrafię, a czas, jaki będę musiała poświęcić na szlify, trzyma mnie w pewności, że pisanie nie jest specjalną superumiejętnością. I nigdy nie będzie, bo każdy pisze.
  • Każdy z nas ma inne pasje. Każdy z nas ma też dzikie pokłady frustracji, kiedy nie wychodzi mu powieść czy opowiadanie, nie mówiąc już o przegranych konkursach czy odrzuconych maszynopisach. Przez tę frustrację szybko zapominamy o tym, że możemy mieć też inne hobby, z którego być może czerpalibyśmy więcej przyjemności. Ale to tylko moja luźna sugestia – powiedziała, patrząc na swoje najnowsze terraria.

Podsumowując, od kilku dni jestem zdrowsza, bo nie czuję już parcia, nie czuję frustracji, że koleżanka czy kolega z branży był w stanie dalej wyrabiać swoją normę, a ja mam problem z napisaniem kilku tysięcy znaków ze spacjami. Pisanie nie musi definiować twojego życia, a wydanie książki nie powinno być celem ostatecznym. Pisanie ma ratować od szaleństwa, nie robić z ciebie celebrytę, jak to się w ostatnich czasach dzieje. O, Panie, gdzie pisarze, którzy stronili od bycia centrum wszechświata, koncentrując się na swojej twórczości i obserwacji tłumu?

Angelina Caligo
Latest posts by Angelina Caligo (see all)