Jak nietrudno się domyślić za pierwsze zarobione w życiu pieniądze (zarobione, a nie otrzymane w ramach kieszonkowego czy prezentu) kupiłam sobie książkę. A właściwie całą serię książek. A nawet – kilka serii książek. Pierwszą z nich była „Seria niefortunnych zdarzeń” Lemony’ego Snicketa, do której zdarza mi się dość często wracać – a to rzecz wyjątkowa, bo z natury nie wracam do poznanych już tekstów kultury.