dla dzieci

magiczna biblioteka bibbi bokken ocenaDLA MOLIKÓW KSIĄŻKOWYCH I MAŁYCH PISARZY

Najnowsze wydanie „Magicznej biblioteki Bibbi Bokken” Josteina Gaardera i Klausa Hagerupa nie jest pierwszym, które ukazało się w Polsce. Książka miała bowiem premierę w kraju nad Wisłą w 1998 roku. Niestety, nie kojarzę jej ze swojego dzieciństwa, chociaż tata zawsze był fanem „Świata Zofii” i zachęcał mnie do przeczytania tej książki. Szkoda, że ten tytuł gdzieś mi umknął, bo w dzieciństwie sprawiłby mi z pewnością jeszcze więcej frajdy (choć i teraz nie mogę narzekać).

Czytaj dalej

powrót wieloryba ocenaPRZYJACIELSKA PŁETWA

Nie pamiętam, czy kiedy byłam berbeciem, rodzice czytali mi książki. Z pewnością jednak tata opowiadał mi historie własnego autorstwa. Ja zaś czytałam opowiastki (zwłaszcza pewną o kreciku) mojemu niewiele, bo ledwie o 2 lata, młodszemu bratu. Miłość do słuchania i czytania bajek została mi do dziś. I nieważne, czy chodzi o oryginalne baśnie braci Grimm, czy tytuły takie, jak „Powrót wieloryba” Benji’ego Daviesa.

Czytaj dalej

montessori dla każdegoPOCZUĆ ROZWÓJ

Wychowanie dziecka to sztuka niezwykle trudna, o czym przekonuję się coraz dosadniej, dzięki zajmowaniu się w pracy i woluntarystycznie zabawami oraz edukacją pociech w różnym wieku. Na mojej drodze stają maluchy elokwentne i otwarte, ale też wycofane, z rzucającymi się w oczy problemami adaptacyjnymi. No i jest jeszcze ten tykający zegar biologiczny, co nie? W każdym razie, kiedy zobaczyłam książkę „Montessori dla każdego. Samodzielnie odkryj świat” Małgorzaty Ceremugi, wiedziałam, że to coś dla mnie.

Czytaj dalej

raz dwa trzy zaśnij tyAAA, OCZKA DWA

Nigdy nie byłam typem śpiocha. W przedszkolu, gdy inni spali, ja oglądałam z panią bajki. Jako starsze dziecko i nastolatka zarywałam noce dla czytania, później także na sporadyczne imprezowanie. Teraz mam tyle na głowie, że po prostu nie mogę zasnąć z obawy, iż zapomniałam o czymś kosmicznie ważnym. Jeżeli chcielibyście, by Wasze pociechy nie przeszły tej samej drogi, spróbujcie magicznej mocy „Raz, dwa, trzy, zaśnij ty!” Doroty Kassjanowicz z ilustracjami Gosi Herby.

Czytaj dalej

celwony klólikNIE TAKI DIABEŁ STRASZNY
Kiedy byłam dzieckiem przed pójściem spać, układałam wszystkie swoje pluszaki. Potrafiłam wstać w środku nocy tylko dlatego, że robiło mi się żal przytulanki, która spadła z łóżka na podłogę. Kiedy przyszedł czas wynoszenia zabawek na strych, pakowałam pluszaki do worka ze łzami w oczach. Chciałam robić nawet dziurki w workach (powstrzymało mnie tylko powtarzanie sobie, że jestem już dużą dziewczynką) z obawy, że zabawki się poduszą. Ale miałam też przytulanki, których się bałam. Tak, jak Funia, bohaterka książki Lissy Evans, obawiała się Celwonego Klólika.

Czytaj dalej

list od...DAJ LAJKA DLA MIKOŁAJKA, JOŁ
W okresie Bożego Narodzenia pojawia się kumulacja akcji charytatywnych. Jedni oferują designerskie pluszaki, inni rozprowadzają w centrach handlowych świeczki w kształcie gwiazdek, a jeszcze inni proponują książki. „List od…” Katarzyny Ryrych to efekt inicjatywy sieci Empik, kontynuujący ideę tegorocznej świątecznej animacji sieci „Najważniejsze znajdziesz w środku”. Zyski ze sprzedaży tomu przekazane zostaną na wsparcie Fundacji Zaczytani i tworzenie Bibliotek Małego Pacjenta w szpitalach w całej Polsce.

Czytaj dalej

dziennik osobliwych listówMAGICZNA FIZYKA KWANTOWA
James Dashner zasłynął przede wszystkim jako twórca cyklu „Więzień labiryntu”. Bestsellerowa seria doczekała się nawet całkiem niezłej ekranizacji (póki co dwóch części, trzecia zaplanowana jest na 2018 rok). Po przeczytaniu „Więźnia labiryntu”, mimo jego średniego zakończenia, miałam ochotę na kolejną wydaną w Polsce serię pisarza „Doktrynę śmiertelności”. Los chciał jednak, że najpierw wpadło mi w ręce coś zupełnie innego. Cykl „Trzynasta rzeczywistość” odbiega nieco od stylu kojarzonego z Dashnerem. Jest to bowiem powieść dla… dzieci i młodzieży.

Czytaj dalej

przykry początekZAWSZE MOŻE BYĆ GORZEJ
Jak nietrudno się domyślić za pierwsze zarobione w życiu pieniądze (zarobione, a nie otrzymane w ramach kieszonkowego czy prezentu) kupiłam sobie książkę. A właściwie całą serię książek. A nawet – kilka serii książek. Pierwszą z nich była „Seria niefortunnych zdarzeń” Lemony’ego Snicketa, do której zdarza mi się dość często wracać – a to rzecz wyjątkowa, bo z natury nie wracam do poznanych już tekstów kultury. 

Czytaj dalej

szklany pantofelekKRÓLESTWO SAMODZIELNOŚCI
Bajka o Kopciuszku od zawsze znajdowała się na liście moich ulubionych historii. Każdego dnia spędzonego w przedszkolu czytałam o odwracającym się losie doświadczonej przez życie dziewczyny. W fioletowej książeczce zakochałam się do tego stopnia, że opuszczając mury przybytku dla najmłodszych, zabrałam ją ze sobą i później jeszcze przez wiele lat z przyjemnością wracałam do przedstawionej w niej fabuły. Lata później trafiłam na „Szklany pantofelek”, drugi tom cyklu „Magiczne lustro” autorstwa Sarah Mlynowski, dekonstruujący – zgodnie z zamysłem pisarki na tę serię  – bajkę o Kopciuszku właśnie.

Czytaj dalej

najpiękniejsza w świecieLUSTERECZKO, POWIEDZ PRZECIE
Jako dzieciak miałam bogatą wyobraźnię. Na ciemnych schodach, kiedy rodziców nie było w domu, gonił mnie sam diabeł. Przebudzona w środku nocy, w porzuconych na krześle ubraniach, widziałam upiorną wiedźmę wskazującą na mnie palcem. Tylko mrok pod kołdrą był bezpieczny. Pod kołdrę zmory nie wchodziły. Chociaż tyle, skoro prześladowały mnie nie schodach. Czasami zdawało mi się, że widzę coś w lustrze kątem oka. Ale to nie mogła być prawda, bo trzy razy do lustra „Krwawa Merry” nie mówiłam. W ogóle luster nie drażniłam. Zupełnie inaczej niż młodziutcy bohaterowie cyklu „Magiczne lustro” Sarah Mlynowski, których przygody zaczynają się od „Najpiękniejsza w świecie” właśnie dzięki lustru.

Czytaj dalej

wielka podróż lulieGÓRA LODOWA Z MARZENIAMI
Przy okazji jednego z remontów w moje ręce wpadła „Wielka podróż Lulie”. Niepozorna książka dla dzieci nic mi nie mówiła. Nie mogłam skojarzyć jej z własną przeszłością, z utworami czytanymi do snu czy jakimkolwiek konkretnym wydarzeniem. Dopiero, gdy ją otworzyłam i na pierwszej stronie ujrzałam autograf Marka Kamińskiego, przypomniałam sobie, że do domu przyniósł ją tata. Miałam wtedy już kilkanaście lat, więc kolorowy egzemplarz nieszczególnie mnie zainteresował – wolałam „poważniejszą” literaturę – ale dzięki znalezisku miałam okazję nadrobić błędy buntowniczej młodości.

Czytaj dalej

dobramoc vaderzeSEN SPRZYMIERZEŃCEM TWOIM JEST
Popularność produkcji George’a Lucasa pociągnęła za sobą rozwój całego rynku różnorodnych drobiazgów (kolekcjonerskich figurek, zabawek, puzzli, strojów itd.), ale również osobnych światów na odmiennych platformach. „Gwiezdne wojny” podbiły serca nie tylko widzów w różnym wieku, ale także czytelników czy graczy. Mnogość animacji, seriali, gier oraz książek zjednywała i nieustannie zjednuje sobie coraz liczniejszą rzeszę fanów. A od zeszłego roku, gdy na ekrany kin weszło „Przebudzenie mocy”, saga przeżywa drugą młodość. Tak samo jak rynek produktów dla fanów. Ba, jego zaopatrzeniowcy nie przepuszczają żadnej grupie odbiorczej. Dla jej najmłodszych przedstawicieli (chociaż nie tylko) przygotowano np. książeczkę „DobraMOC Vaderze”, której autorem jest Jeffrey Brown.

Czytaj dalej

marcelinaitwierdza2SŁOWO SIĘ RZEKŁO
Pierwszy tom marcelinowych przygód poruszył we mnie więcej niż jedną strunę. Zapragnęłam na powrót stać się dzieckiem, ale i urzeczona – już jako mentalnie dorosły kulturoznawca – śledziłam niezwykle wprawnie wplecione w treść powieści idee, dotyczące tworzenia i bycia autorem. Drugi tom historii autorstwa Izabeli Skorupki nie tylko po raz kolejny zabrał mnie w te rejony, ale również rozbudził zaintrygowanie wyraźniejszym niż poprzednio światem.

Czytaj dalej

marcelinaipamiecprzdkow2ZARAZIĆ DZIECKO MIŁOŚCIĄ DO KSIĄŻEK
Sporo już czasu minęło, odkąd czytałam książkę o typowo dziecięcym targecie. Tlą się we mnie co prawda wspomnienia pierwszych lektur – „Koraliny” czy „Akademii Pana Kleksa” – jednak są już nieco wyblakłe i zatarte. Kiedy w moje ręce trafiła „Marcelina i Pamięć Przodków” autorstwa Izabeli Skorupki, nie sądziłam, że okaże się nie tylko zajmującą lekturą, ale również bardzo osobistą podróżą.
Czytaj dalej
niejedztejksiazki2A WIĘC BEZ „SMACZNEGO?”
Wraz z tomem „Zniszcz ten dziennik” i jego niekwestionowanym sukcesem, jak grzyby po deszczu wyrastać zaczęły podobne twory. Nie jestem pewna, jaką nomenklaturę powinnam przyjąć, nazywanie „Nie jedz tej książki” i jej podobnych „książką” jest bowiem dla mnie tak samo adekwatne, jak tytułowanie w ten sposób kolorowanek. Niezależnie jednak od samego nazewnictwa rzecz znaleźć można w każdej polskiej (i nie tylko) księgarni i już z samego tego powodu należałoby poświęcić jej kilka słów.
Czytaj dalej