Najnowsze wydanie „Magicznej biblioteki Bibbi Bokken” Josteina Gaardera i Klausa Hagerupa nie jest pierwszym, które ukazało się w Polsce. Książka miała bowiem premierę w kraju nad Wisłą w 1998 roku. Niestety, nie kojarzę jej ze swojego dzieciństwa, chociaż tata zawsze był fanem „Świata Zofii” i zachęcał mnie do przeczytania tej książki. Szkoda, że ten tytuł gdzieś mi umknął, bo w dzieciństwie sprawiłby mi z pewnością jeszcze więcej frajdy (choć i teraz nie mogę narzekać).
Nie pamiętam, czy kiedy byłam berbeciem, rodzice czytali mi książki. Z pewnością jednak tata opowiadał mi historie własnego autorstwa. Ja zaś czytałam opowiastki (zwłaszcza pewną o kreciku) mojemu niewiele, bo ledwie o 2 lata, młodszemu bratu. Miłość do słuchania i czytania bajek została mi do dziś. I nieważne, czy chodzi o oryginalne baśnie braci Grimm, czy tytuły takie, jak „Powrót wieloryba” Benji’ego Daviesa.
Zombie niezmiennie zajmują wysokie miejsce wśród tematów popkulturowych tytułów. Interesują twórców do tego stopnia, że każdy fan nieumarłych znajdzie coś dla siebie. Najpopularniejszym rozwiązaniem fabularnym jest oczywiście postapokaliptyczny świat i hordy pożeraczy mózgów, które próbują dopaść niedobitków ludzkości, ale zdarzają się również oryginalne perełki, reinterpretujące motyw zombie. Jedną z takich perełek jest „Santa Clarita Diet”.
Podczas tegorocznego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni największym zaskoczeniem okazało się dla mnie „Eastern”. Kolejna po „Supernovej” produkcja zrealizowana w ramach projektu „60 minut” Studia Munka-SFP jest moim zdaniem dużo ciekawsza niż film Kruhlika i aż dziw bierze, że nie trafiła do konkursu głównego festiwalu. Ale może zamknięcie na podobny projekty tylko podkreśla wydźwięk tego tytułu?
Czy zrealizowany w latach 70. musical będący hołdem dla musicali „drugiego sortu” z lat 50. może jeszcze dzisiaj sprawiać komuś radość? A może piętrowa reminiscencja przeszłości uniemożliwia oglądanie podobnego filmu z przyjemnością? Minęło już ponad 40 lat od premiery kinowego debiutu Randala Kleisera, ale „Grease” – mimo oczywistych niedoskonałości – wciąż wbija się w rytm serc wielu wielbicieli produkcji muzycznych.
Wybierając się na seans „Hobbs i Shaw” spodziewaliśmy się samoświadomego, komediowego kina akcji w stylu ostatnich odsłon serii „Szybcy i wściekli” – serii, której swoją drogą jest to spin-off. Nie spodziewaliśmy się jednak, że będzie to aż tak udana realizacja tej konwencji.
ŚMIERĆ, NOSTALGIA, STAGNACJA, APOKALIPSA… I ZWIERZACZKI
O istnieniu „Zwierząt z Zielonego Lasu” dowiedziałem się z rankingu ulubionych seriali jednej z osób piszących o sztuce filmowej. Z innych źródeł dowiedziałem się, iż jest to adaptacja prozy dziecięcej Colina Danna, a niektórzy uważają już tę produkcję BBC za klasykę animacji.
„Wiesz, że Stare Polesie i Centrum to najbardziej niebezpieczne osiedla w Łodzi?” – pyta jeden z bohaterów „Detoksu” gdzieś na początku debiutanckiej powieści Krzysztofa Domaradzkiego. Właśnie to niepozorne zdanie przesunęło kryminał łodzianina w mojej czytelniczej kolejce. Tak, zgadliście, mieszkam(y) na Starym Polesiu.
Mało kto wie o tym, że James Franco obok kariery aktorskiej rozwija również inne talenty. Na koncie ma już kilka interesujących przedsięwzięć zrealizowanych w różnych dziedzinach sztuki, z malarstwem i reżyserią filmów na czele. Dlatego zupełnie nieironicznie można określić go mianem całkiem wszechstronnego artysty. A że ma jednocześnie do swojego dorobku pewien zdrowy dystans, tym lepiej to o nim jako twórcy świadczy.
W życiu nie ma nic na pewno. Jedna chwila, jedna decyzja, jedno nieporozumienie są w stanie wywrócić ludzką egzystencję do góry nogami. W obliczu takiego zagubienia chwytamy się czasem najbardziej absurdalnych kół ratunkowych. Bohater debiutanckiej książki Samuela Millera „Między nami chaos” interpretuje podsuniętą mu przez los informację jako zachętę do odbycia podróży śladami swego dziadka. Pozornie chce poznać prawdę o jego ostatnich dniach, w rzeczywistości – pragnie zrozumieć siebie.
Po wprowadzeniu do uniwersum „Kwiatu paproci”, jakim był pierwszy tom cyklu „Szeptucha”, przyszedł czas na lekturę drugiej odsłony serii – „Noc Kupały”. Słowiańskie święto związane z letnim przesileniem Słońca, utożsamiane głównie z romansami, nie znalazło się w tytule powieści Katarzyny Bereniki Miszczuk przypadkiem. I nie chodzi wyłącznie o nieuchronne zmierzanie doń fabuły, ale też o tę miłosną otoczkę właśnie. O ile bowiem „Szeptucha” romansowa była średnio, o tyle „Noc Kupały” prezentuje całą feerię wyznań i pokazów zazdrości.
Bez wątpienia reżyseria to profesja zdominowana przez mężczyzn. Co smutne, odbicie tego podejścia widać również w przyznawaniu nagród na kluczowych festiwalach filmowych. Po dziś Oscara dla Najlepszego filmu, jak i analogiczną statuetkę na Festiwalu w Cannes, zdobyły tylko dwa (różne) obrazy, które wyszły spod kobiecej ręki. Od czasu sukcesu Kathryn Bigelow w 2010 roku, na kolejny kobiecy akcent w wyścigu po jedną z najważniejszych złotych statuetek wielbiciele X Muzy musieli czekać aż do tegorocznej gali. Tym razem do walki stanęła Greta Gerwig, czy też Lady Bird. Czytaj dalej →
Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego stoicie na czerwonym świetle w środku nocy, gdy na horyzoncie nie maluje się nawet cień bytności innego pojazdu? Dlaczego podążacie trasami strzałek wytyczonymi w Ikei? Dlaczego marzycie o kupnie telefonu, telewizora, samochodu? Dlaczego schematy Waszego życia w tak małym stopniu różnią się od planów otaczających Was ludzi?
Temat autyzmu jest wciąż zagadnieniem pełnym mitów. Z jednej strony większość niezmiennie traktuje go jak chorobę, z drugiej balansuje wady odmienności autyków przekonaniem o ich –skrywanym pod płaszczykiem rzekomego upośledzenia – geniuszu. Jednocześnie autyzm często społecznie traktuje się na równi z takimi chorobami jak zespół Downa. Tymczasem, jak pokazuje również serial „Atypowy”, autyzm charakteryzuje się różnymi stopniami intensyfikacji, a osoby wykazujące zaburzenia z jego spektrum często po prostu nieco inaczej odbierają świat (z całym jego pogmatwaniem), co… znacznie komplikuje im życie.
W okresie Bożego Narodzenia pojawia się kumulacja akcji charytatywnych. Jedni oferują designerskie pluszaki, inni rozprowadzają w centrach handlowych świeczki w kształcie gwiazdek, a jeszcze inni proponują książki. „List od…” Katarzyny Ryrych to efekt inicjatywy sieci Empik, kontynuujący ideę tegorocznej świątecznej animacji sieci „Najważniejsze znajdziesz w środku”. Zyski ze sprzedaży tomu przekazane zostaną na wsparcie Fundacji Zaczytani i tworzenie Bibliotek Małego Pacjenta w szpitalach w całej Polsce.
1. To trochę absurdalne, że jeszcze nie obejrzałem #Lamb. Intryguje mnie ten film od zapowiedzi. 2. Mega rozczarowało nas #SaintMaud, takie "meh" wbrew powszechnym zachwytom. 3. Reszta stąd to same sztosy! #A24 od lat należy do naszej ścisłej topki kina, jeśli chodzi o portfolio.