między nami chaosMIĘDZY NAMI ŻYCIE

W życiu nie ma nic na pewno. Jedna chwila, jedna decyzja, jedno nieporozumienie są w stanie wywrócić ludzką egzystencję do góry nogami. W obliczu takiego zagubienia chwytamy się czasem najbardziej absurdalnych kół ratunkowych. Bohater debiutanckiej książki Samuela Millera „Między nami chaos” interpretuje podsuniętą mu przez los informację jako zachętę do odbycia podróży śladami swego dziadka. Pozornie chce poznać prawdę o jego ostatnich dniach, w rzeczywistości – pragnie zrozumieć siebie.

W mitologii greckiej „chaos” znaczył tyle, co „próżnia” (to wielkie „nic” przed pojawieniem się ludzkiego świata). Niemal fowistyczna okładka z cieniem chłopaka stojącego na linii trasy pociągu dzięki bogatej palecie barw odsyła nas do uczuć, które mogą towarzyszyć człowiekowi podczas rozważań podobnie pojmowanego chaosu: niepewności, zagubienia, frustracji, strachu, ale też podziwu czy zachwytu. Jeśli takie klimaty robią na was wrażenie, to warto zerknąć do portfolio Tithi Luadthong (pseudonim: Grandfailure), z którego pochodzi okładkowa grafika.

między nami chaosEmocje wyłaniające się z ilustracji na okładce powieści doskonale korespondują z jej treścią. „Między nami chaos” to historia zagubionego osiemnastolatka, który w krótkim czasie traci wszystko, co jest dla niego ważne – dziewczynę, przyjaciela i szansę na dobre studia. W momencie, w którym poznaje go czytelnik, Arthur – z powodu swoich autodestrukcyjnych zachowań – zostaje odesłany przez ojca do wujostwa. To ma być dla niego czas na dojście do siebie, poukładanie sobie w głowie i rozwiązanie dręczących go problemów. Rodzinną terapię przerywa jednak tajemnicze znalezisko – dziennik zmarłego przed pięciu laty dziadka Arthura, sławnego pisarza, który na tydzień przed śmiercią wyruszył w tajemniczą podróż, nikogo nie informując o swoich zamiarach i celu. Chłopak postanawia odtworzyć trasę dziadka i zrozumieć jego motywacje. Nie wie, że zmieni go to na zawsze.

„Między nami chaos” to typowa powieść drogi – podróż bohatera odbywa się nie tylko w wymiarze fizycznym, ale też psychicznym i metaforycznym. Podążając tropem dziadka, Arthur zaczyna dostrzegać sens we wcześniej niejasnych zachowaniach członka rodziny. Wyciągnięte wnioski inspirują go do świeżego spojrzenia na własne życie, ale też na świat w ogóle. Dzięki napotkanym osobom pozwala sobie na rozmyślanie o kwestiach, które wcześniej wydawały mu się oczywiste. Wbrew planom jego ojca to nieustanny ruch i działanie, a nie ukrywanie się przed światem, pozwala Arthurowi przepracować własną traumę. Wszystko to wypada dość przekonująco tylko wtedy, jeżeli weźmiemy historię w nawias ponadprzeciętnej wrażliwości bohatera i spoglądania na świat przez pryzmat jego poetyckiego pojmowania.

Zresztą proza splata się tutaj z poezją. Poza historią referowaną w pierwszej osobie przez Arthura czytelnik śledzi przerywniki w postaci fragmentów utworów jego wybitnego dziadka. Są to dość długie, specyficzne w stylu i bogate w metafory partie tekstu, które spowalniają nieco lekturę z powodu swojego kontemplacyjnego charakteru (nie żeby historia protagonisty była wyjątkowo dynamiczna – jak to w powieściach drogi bywa, ta też skłania raczej do lektury przerywanej rozważaniami o sobie i świecie). Ich sens staje się tak naprawdę jasny dopiero z czasem. Wydaje mi się, że charakterystyczna fabuła i znaczenie dla niej wierszy dziadka młodego Arthura sprawiają, iż warto byłoby poddać „Między nami chaos” drugiemu czytaniu – z pewnością bardzo różniłoby się znaczeniowo od pierwszej lektury.

Do ponownej lektury książki Millera zachęca też jej gatunkowy flirt z realizmem magicznym. Protagonista sprzeczający się z widmami, obecność tajemniczej organizacji oraz dziwne postaci, jakie bohater napotyka na swojej drodze – to wszystko intryguje, może nawet stanowi główny napęd procesu czytania, ale też niepokoi. Gdy z czasem zaczynamy rozumieć przyczynę występowania chociaż części z tych zjawisk, orientujemy się, że nie zwracaliśmy wystarczającej uwagi na te szczegóły, na które powinniśmy.

Miller sięga w swojej debiutanckiej powieści po bardzo ważne, a jednocześnie wymagające odwagi tematy. Z jednej strony „Między nami chaos” to niezwykle ciekawe i życiowe studium przypadku choroby Alzheimera – nieuleczalnego wciąż schorzenia neurodegeneracyjnego, które nie tylko stopniowo pozbawia pacjenta wspomnień, ale też prowadzi do stałych zmian w jego zachowaniu (często również agresji). Na chorobę tę cierpi kilkadziesiąt milionów ludzi i z roku na rok diagnozowana jest u coraz większej liczby osób. Z drugiej strony – co dla polskiego czytelnika może nie być jasne – Miller niejako przepisuje jedne z najważniejszych elementów historii Stanów Zjednoczonych, czyli ruchy kontestacyjne. Pisarz odwołuje się do protestów przeciwko wojnie w Wietnamie oraz pisarzy beatników. By w pełni docenić „Między nami chaos”, trzeba wiedzieć coś o takich postaciach, jak Kerouac czy Ginsberg, a także orientować się w wydarzeniach politycznych Ameryki, zwłaszcza z przełomu lat 60. i 70. Inaczej umknie czytelnikowi sporo sensów, choć oczywiście i bez tego lektura powieści Millera ma wiele do zaoferowania.

Nie rozumiem za bardzo, szczególnie w kontekście równie nieoczywistych tropów interpretacyjnych, sprzedawania „Między nami chaos” jako powieści młodzieżowej. Jasne, bohater to osiemnastolatek i ma również problemy typowe dla swego wieku, ale obawiam się, że większość odbiorców, którzy odpowiedzą na podobną reklamę, będzie – jeśli nie rozczarowana i zawiedziona – przynajmniej zaskoczona. Co więcej, młody odbiorca, który liczy na przystępną młodzieżową dykteryjkę, może nie mieć po prostu kompetencji do zrozumienia tej powieści. Jest też drugi problem – grupa docelowa „Między nami chaos”, zwiedziona określeniem powieści literaturą młodzieżową, zwyczajnie po nią nie sięgnie. Być może właśnie dlatego debiut Millera przemknął bez większego echa. Szkoda.

Publikowano również na: Lubimy Czytać

Alicja Górska