„Straszny film” to fenomen, który trudno powtórzyć, więc zwykle stronię od produkcji wzorowanych na duchu tej komediowej serii. Najgorzej bowiem wypadają te pastisze te, które bardzo by „Strasznym filmem” być chciały, ale nie mają na to, ani pieniędzy, ani kontaktów wśród popularnych aktorów „drugiej kategorii” (np. Tara Reid, która jest rozpoznawalna, ale zdecydowanie niezbyt utalentowana). Zdarza się jednak, że się złamię. Tak było w przypadku „Wyprowadzonej”.
W ostatnich dniach finałów doczekało się kilka seriali/sezonów seriali, które albo dopiero zacząłem oglądać, albo w ogóle ich wciąż nie ruszałem, a zamierzam.
Eh, takie to już życie w ciągłym niedowczasie, kiedy człowiek naprawdę się pasjonuje kulturą, a ta pęka w szwach... 😅/k