Warszawa to nie Los Angeles, Łukasz Targosz to nie Cliff Martinez, Agnieszka Grochowska to nie Ryan Gosling, a Jérôme Dassier to nie Nicolas Winding Refn. Taka była pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy po obejrzeniu „Limuzyny”. Szkoda, że interesujący pomysł stojący za tym filmem nie doczekał się równie interesującej realizacji. Zwłaszcza, że jedną z głównych ról zagrał w nim nie kto inny, a Christopher Lambert.
Dwa wieczory wystarczyły, byśmy obejrzeli cały serial #TheSandman.
I już żałujemy, że tak szybko się skończył! Ale to dobrze. Twórcy odnaleźli balans między wiernością a zmianami, kondensując wątki z kilku rozdziałów komiksów pod format sezonu serialu. Z sukcesem! 👍