Od momentu wyjścia ze szpitala okulistycznego, zamiast strachu o moje oczy, zalał mnie strach o literaturę. Rzuciłam środowisko autorów, porzuciłam blog i olałam goniące mnie terminy. Pozostawiłam powieści same sobie. Zamknęłam się na słowa, bo musiałam to zrobić. I wbrew pozorom dotarło do mnie nie to, że jestem w dupie z pisaniem, ale to, że jestem w dupie… z życiem!