Poszukiwanie pracy, wykładanie na uczelni, końcowa faza pisania doktoratu i próba nadrobienia zaległości kulturowo-towarzyskich już po obronie – to wszystko nie są okoliczności sprzyjające pochłanianiu seriali w dużych ilościach. Dlatego w 2017 roku na pewno ominęło nas wiele ciekawych pozycji tego typu. Zresztą, naiwnością byłoby założenie, że obejrzeliśmy choćby wszystkie warte uwagi filmy, wymagające przecież mniejszego niż seriale zaangażowania czasowego. Tym niemniej, i tak udało nam się trafić w tym okresie na sporo fajnych i godnych polecenia tytułów.
Od momentu wyjścia ze szpitala okulistycznego, zamiast strachu o moje oczy, zalał mnie strach o literaturę. Rzuciłam środowisko autorów, porzuciłam blog i olałam goniące mnie terminy. Pozostawiłam powieści same sobie. Zamknęłam się na słowa, bo musiałam to zrobić. I wbrew pozorom dotarło do mnie nie to, że jestem w dupie z pisaniem, ale to, że jestem w dupie… z życiem!
1. To trochę absurdalne, że jeszcze nie obejrzałem #Lamb. Intryguje mnie ten film od zapowiedzi. 2. Mega rozczarowało nas #SaintMaud, takie "meh" wbrew powszechnym zachwytom. 3. Reszta stąd to same sztosy! #A24 od lat należy do naszej ścisłej topki kina, jeśli chodzi o portfolio.