Nie mam ostatnio szczęścia do polskiej literatury kobiecej, oj nie mam. Najpierw ciężka przeprawa z „Eperu” Augusty Docher, a teraz „Medalion szczęścia” Danuty Pytlak. Chociaż druga z wymienionych książek stoi na nieco wyższym poziomie, niż fantasy o gwieździe kina i szarej myszce, to w zestawie trawiących ją chorób znajduje się jedna podobna – zmarnowany potencjał. Być może też dlatego oceniam ją równie surowo. Nic tak bowiem nie boli jak świadomość potencjalnie doskonałej lektury przechodzącej obok nosa.
Eh, będąc na wakacyjnym #weekend.owym wyjeździe, trzeba było nie zaglądać do tematów kulturowych... 🙎🏻♂️
Ledwie człowiek zajrzy w komentarze pod newsami o Lady Gadze jako HQ, o Preyu, o wypowiedzi Marka Ruffalo i o paru innych tematach... i już jakoś tak #chillvibes zaburzone.🤦🏻♂️/k