Każdy z nas przechodzi etapy fascynacji pewnymi kręgami literackimi. Wśród moich, bardzo długo znajdowała się literatura hiszpańska (Carlos Ruiz Zafón, Ildefonso Falcones, Chufo Lloréns). Dopiero lata później została wyparta przez Stephena Kinga i generalnie szeroko pojętą fantastykę. Gdy na rynku pojawiła się „Ostatnia noc w Tremore Beach”, reklamowana jako dzieło „hiszpańskiego Stephena Kinga” nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Jakby moje życie zaczęło nagle tworzyć wyraźną, skutkowo-przyczynową całość. Po prostu musiałam ją mieć.
1. To trochę absurdalne, że jeszcze nie obejrzałem #Lamb. Intryguje mnie ten film od zapowiedzi. 2. Mega rozczarowało nas #SaintMaud, takie "meh" wbrew powszechnym zachwytom. 3. Reszta stąd to same sztosy! #A24 od lat należy do naszej ścisłej topki kina, jeśli chodzi o portfolio.