Nie lubię filmów z gatunku miksu horroru z komedią. Nie wynika to ani z miłości do horroru, ani z uwielbienia komedii, ani z pokręconej wizji konieczności zachowania czystości gatunków filmów. Po prostu, nie lubię i już (z nielicznymi, rzecz jasna, wyjątkami). Odczuwam na takich seansach dreszcze zniesmaczenia i ogólną potrzebę ukrycia się. Okazuje się jednak, że można zrobić komedię-horror, którym nawet ja będę się zachwycała. To cudo nazywa się „Areszt domowy” („Housebound”).Czytaj dalej →
1. To trochę absurdalne, że jeszcze nie obejrzałem #Lamb. Intryguje mnie ten film od zapowiedzi. 2. Mega rozczarowało nas #SaintMaud, takie "meh" wbrew powszechnym zachwytom. 3. Reszta stąd to same sztosy! #A24 od lat należy do naszej ścisłej topki kina, jeśli chodzi o portfolio.