Po ponad półtoragodzinnym seansie „Rytuału”,na początku którego twórcy zapewniają widza, że „film jest oparty na autentycznych wydarzeniach”, w napisach końcowych czytamy oświadczenie, iż „historia, nazwy, postaci i wydarzenia są fikcyjne” a „jakiekolwiek podobieństwo z prawdziwymi osobami, miejscami, budynkami i produktami nie było zamierzone”. Tymczasem na ekranie oglądamy Rzym wraz z rozmaitymi jego „pocztówkowymi” atrybutami, a przez filmową narrację przewijają się między innymi Chicago i Florencja.
Pan Makłowicz to najlepsze, co mogło się przytrafić BP.
Jedząc u nich na stacjach hot-dogi z parowanymi kiełbaskami z menu sygnowanym jego nazwiskiem jakoś tak łatwiej mi ruszyć do przodu po tych wszystkich ekologicznych wpadkach firmy. 😏 /k