paryż na bosakaPARYŻ NA WESOŁO
Filmy oznaczone etykietką „francuskiej komedii” nie cieszą się na ogół najlepszą renomą. Choć często reklamowane są jako najlepszy / najzabawniejszy / najbardziej błyskotliwy (niepotrzebne skreślić) film komediowy, udział w seansie nierzadko okazuje się przynosić nie doskonałą rozrywkę, lecz… pasmo rozczarowań. Wybierając się na pokaz produkcji, którą popełnili  Fiona Gordon Dominique Abel – reżyserzy, scenarzyści i odtwórcy głównych ról – przezornie postanowiłam nie stawiać filmowi wysokiej poprzeczki. Niestety, przyjęta przeze mnie taktyka okazała się być nader słuszna.

Postacią, wokół której poczynań koncentruje się akcja filmu, jest kanadyjska bibliotekarka o imieniu Fiona. Umiarkowanie rozgarnięta kobieta decyduje się na podróż do Paryża, by zaopiekować się wiekową ciotką. Zaproszenie przybywa w podniszczonej kopercie przyozdobionej listkiem roszponki (dzięki umieszczonej wewnątrz filmu przebitce okazuje się, że kobieta pomyliła skrzynkę pocztową z… koszem na śmieci). Cel podróży Kanadyjki okazuje się być łatwy tylko pozornie: mieszkanie ciotki jest zamknięte na cztery spusty, Fiona wpada przypadkowo do rzeki i traci swój pokaźnych rozmiarów bagaż, a napotkany kloszard chodzi za bohaterką niemal krok w krok. Co więcej, jest ubrany w podejrzanie znajomo wyglądający sweter…

paryż na bosakaFilm jest szczelnie wypełniony gagami sytuacyjnymi, których ilość – a przede wszystkim jakość – może budzić pewne zastrzeżenia. Być może reżyserzy celowo posłużyli się strategią pastiszu, jednak niezależnie od intencji twórców, finalny efekt uważam za mocno dyskusyjny. Choć z drugiej strony przyznać trzeba, że w trakcie projekcji regularnie słychać było śmiech widzów – niektórzy z nich docenili więc komediowe zacięcie (od)twórców filmu.

Anonsowane w tytule produkcji miejsce akcji służy jedynie jako tło wydarzeń. W kadrze pojawiają się atrakcyjne turystycznie zakątki Paryża – widoczna jest wieża Eiffla oraz malownicze bulwary biegnące wzdłuż Sekwany. Wewnątrz odrębnych scen wykorzystano obiektywy o skrajnie odmiennych właściwościach: szerokokątne pozwoliły na zaprezentowanie panoramy miasta o dużej głębi ostrości, natomiast długoogniskowe (stosowane wieczorem, po zapaleniu latarni) skutkowały pojawieniem się na ekranie migoczących plam barwnych, kojarzących się nieco z pracami impresjonistów. Dbałość o warstwę wizualną stanowi w moim odczuciu najważniejszy atut filmu.

„Paryż na bosaka” podzielony został na trzy sekwencje, nazwane imionami głównych bohaterów. W każdej kolejnej partii filmu postacie zbliżają się do siebie – zarówno w znaczeniu emocjonalnym, jak przestrzennym. O ile początkowo Fiona nie jest w stanie odnaleźć zaginionej ciotki, o tyle z czasem ich drogi zaczynają się zbiegać. Czy ostatecznie się przetną? Przekonają się o tym ci widzowie, którzy podejmą wyzwanie i zmierzą się z niespełna półtoragodzinną „francuską komedią”.

 

Tekst ukazał się w: „Ińskie Point” 2017

Marta Kasprzak