sinister 2DZIECIĘCY MIC DROP
Kontynuacje horrorów to zazwyczaj filmy nieszczególnie warte uwagi. W dominującej ilości przypadków jak pasożyty żerują na sukcesie (bo tylko wtedy, gdy produkcja odniesie sukces może doczekać się sequela) pierwszych odsłon danej serii, samemu niewiele wnosząc nie tylko do gatunku, ale nawet – w mikroujęciu – do uniwersum określonego cyklu. Po „Sinister 2” nie spodziewałam się więc nic ponad, ewentualnie, poprawną realizację i powtórzenie interesującej fabuły, która i tak skazana była na wywarcie mniejszego wrażenia z powodu świadomości istoty głównej tajemnicy. Okazało się jednak, że scenarzyści wybrnęli z tegoż problemu obronną ręką, decydując się na zmianę perspektywy narracyjnej.

Tym razem głównym bohaterem historii jest, znany z pierwszej odsłony serii, zastępca szeryfa (aktualnie – były zastępca szeryfa) odgrywany przez tego samego, co poprzednio aktora, Jamesa Ransone’a. Mężczyzna angażuje się w sprawę śmierci rodziny Oswaltów i podąża tropem, wciąż siejącego brutalne spustoszenie, demona Bhugula. Podczas próby rozwiązania zagadki i zakończenia okrutnego cyklu, trafia na dom zamieszkały przez Courtney (Shannyn Sossamon) i jej dwóch synów – Zacha (Dartanian Sloan) i Dylana (Robert Daniel Sloan). Okazuje się, że rodzina znajduje się już pod mrocznym wpływem demona. Czy byłemu szeryfowi uda się ocalić Courtney i jej synów, zanim będzie za późno?

sinister 2W pierwszej części „Sinister” narracja prowadzona była z dość typowego punktu widzenia, to jest z perspektywy niczego niespodziewającej się ofiary. Nieco nawet ślepej na niezwykłość rozgrywających się wokół niej wydarzeń. Bohater dostrzegał tylko szczątkową część zjawisk, z którymi miał do czynienia. Druga odsłona cyklu przynosi odświeżającą przemianę poprzez uczynienie postacią wiodącą potencjalnego „potwora”. Tym razem śledzimy przypadek oczami dziecka, a właściwie dzieci, które to, jak wiadomo już z poprzedniej odsłony, są dla Bhugula szczególnie istotne. Należałoby się spodziewać nudy i przewidywalności, tymczasem i przy tej perspektywie udaje się dokonać twórcom interesującego – choć może już nie tak zaskakującego jak w „Sinister 1” – twistu.

Niestety, mimo ciekawie poprowadzonej narracji, nie wróżę serii „Sinister” porażającej kariery. A to głównie z powodu miałkiej postaci głównej. Nie chodzi już nawet o nijakiego aktora – James Ransone nie wykazuje bowiem żadnych cech, które mogłyby go wyróżnić z tłumu odtwórców ról płytkich protagonistów horrorów – ale o samą postać, którą przyszło mu odgrywać. Były zastępca szeryfa nie charakteryzuje się ani szczególną lotnością, ani wiedzą, ani nawet poczuciem humoru. Jest po prostu bezbarwny. I to do tego stopnia, że dziecięcy duet mógłby mu zafundować epicki mic drop. Chłopcy w bitwie o atencję odbiorcy wygrywają również ze swoją filmową matką, która jest naiwna i infantylna do tego stopnia – ale mimo wszystko naturalna – że ma się wrażenie, iż pomyliła produkcje. Jakby wcale nie grała w horrorze, a jakiejś komedii romantycznej z muzyką country w tle.

Jeżeli chodzi o uczucie strachu, to „Sinister 2” bazuje głównie na prostych „szokerach”. Bhugul rzuca się na widza w mniej lub bardziej spodziewanych momentach i w większości podejmowanych prób faktycznie udaje się demonowi odbiorcę nastraszyć. Nie jest to oczywiście stan permanentny, a tylko chwila, drobne wzdrygnięcie, o którym szybko się zapomina, niemniej w wielu współczesnych horrorach często i o te krótkie wrażenia przestrachu trudno. Poza tym trzeba przyznać, że autorzy scenariusza wykazali się sporą pomysłowością, jeżeli chodzi o sposoby uśmiercania kolejnych rodzin. Ich okrucieństwo – dyktowane zarówno, jak sądzę, inwencją własną, jak i znajomością historycznych tortur – robi miejscami niepokojące wrażenie. Jeżeli jesteście podatni na sugestywność wizualizacji związanych z bólem, „Sinister 2” może stanowić dla was wyzwanie.

Kontynuację opowieści o działaniach Bhugula oceniam jako przyzwoitą. Ewidentnie nie jest to dzieło przełomowe dla historii kinowej grozy, ale może pochwalić się kilkoma ciekawymi rozwiązaniami konstrukcyjnymi i całkiem plastyczną brutalnością, która wyraźnie oddziałuje na psychikę odbiorcy. Jako zapełniacz czasu w jakiś gorący, letni weekend, „Sinister 2” z pewnością się sprawdzi.

 

Alicja Górska