„Śpiąca królewna”, historia dziewczyny, która postanowiła bawić się jedynym bezsprzecznie zagrażającym jej przedmiotem (gdyby jeszcze chodziło o coś podstawowego dla codziennej egzystencji, ale wrzeciono?) nieszczególnie do mnie trafia. Inna sprawa, że w niektórych wersjach baśni nikt księżniczki nie poinformował, żeby paluszki z daleka od kołowrotka trzymała. Niezależnie od tego motyw pogrążonej we śnie kobiety można ciekawie wykorzystać, co wielu twórców już udowodniło (np. Julii Leigh „Śpiącą pięknością”). Jak prezentuje się w tym kontekście „Klątwa Śpiącej Królewny”?
Dwa wieczory wystarczyły, byśmy obejrzeli cały serial #TheSandman.
I już żałujemy, że tak szybko się skończył! Ale to dobrze. Twórcy odnaleźli balans między wiernością a zmianami, kondensując wątki z kilku rozdziałów komiksów pod format sezonu serialu. Z sukcesem! 👍