Święta to czas ogólnego rozleniwienia. Fizycznego, uwolnienia od codziennej pracy (przynajmniej dla większości) i ucieczki mentalnej. U mnie objawia się to oglądaniem wszystkiego, co nie wymaga ode mnie intelektualnego zaangażowania. Najczęściej pada więc na produkcje telewizyjne o słodkich, milusich spotkaniach rodzinnych albo na komedie z kontrastującą wizją, która mimo wszystko kończy się mdłym, przytulaśnym finałem. Wciskam się w kanapę, przygarniam kota a tata pyta się „to co, teraz kawka i ciasto?” i jest mi miło, błogo i cudownie. Chyba, że film nie spełnia swoich rozluźniających właściwości. Jak na przykład taki „Pewnych gwiaździstych świąt”.
O proszę! Skończyłem oglądać #LEGOGwiezdneWojnyWakacje/#LEGOStarWarsSummerVacation i dopiero teraz zorientowałem się, że na #DisneyPlus jest już dostępny #BuzzAstral/#Lightyear
Fajnie! Na kinowy seans jakoś się nie zebraliśmy - co jest o tyle dziwne, że na film czekałem. 🙃 /k
To jest naprawdę pierdółka, ale zawsze mnie takie detale cieszą. 🙂 Ot, malutka nakładka UX-owa aktywowana kontekstowo przy odpaleniu odpowiedniego contentu, a jednak paru osobom (w tym mnie) wywołuje choćby chwilowy uśmiech na twarzy. 🥰