Czasy, kiedy pasjami oglądałem anime już dawno minęły. I choć coraz rzadziej sięgam po nowe tytuły z tej gałęzi kinematografii, wciąż zdarza mi się wracać do niektórych pozycji, zwłaszcza jeśli w którymś momencie mojego życia wywarły na mnie szczególny wpływ. Jednym z takich żelaznych klasyków jest „Ghost in the Shell”. Możecie sobie więc wyobrazić, jak ucieszyłem się na wieść o hollywoodzkim, aktorskim filmie w ramach tej franczyzy.