Odcinanie pępowiny zawsze jest trudne. Rodzice z bólem wypuszczają z domu swoje dzieci. Pisarze zaś (pewnie ze strachu przed pożegnaniem z postaciami) czasami upierają się przy tworzeniu cyklu powieściowego nawet wtedy, gdy pierwszy tom powiedział już w zasadzie wszystko i naturalnie zamknął historię. Coś podobnego wydarzyło się w przypadku „Broken Silence”, kontynuacji „Silence” autorstwa Natashy Preston.
Natasha Preston dała mi się poznać poprzez „Uwięzione” jako sprawna autorka-rzemieślniczka. Historia o porwanej i przetrzymywanej w piwnicy dziewczynie może nie zwaliła mnie z nóg, ale wciągnęła wystarczająco bym wpisała Preston na listę obserwowanych twórców beletrystyki. Drugie spotkanie z autorką – poprzez „Silence” – wywołało na podstawowym poziomie podobne emocje. Okazało się absorbujące, ale również pozbawione „tego czegoś”.
1. To trochę absurdalne, że jeszcze nie obejrzałem #Lamb. Intryguje mnie ten film od zapowiedzi. 2. Mega rozczarowało nas #SaintMaud, takie "meh" wbrew powszechnym zachwytom. 3. Reszta stąd to same sztosy! #A24 od lat należy do naszej ścisłej topki kina, jeśli chodzi o portfolio.