Lęk wysokościDOJRZAŁOŚĆ. PO PROSTU
„Lęk wysokości” to fabularny debiut młodego, utalentowanego reżysera, Bartosa Konopki. Obraz opowiada historię Tomka, ambitnego dziennikarza i jego relacji z najbliższymi mu ludźmi – życiową partnerką, która wkrótce zostać ma jego żoną oraz chorego psychicznie ojca. Zwłaszcza utrudnione kontakty z tym ostatnim znacznie komplikują życie bohatera.

Tym, co uderza najmocniej w filmie Konopki jest umiejętne poprowadzenie historii, która obok dramatyzmu oferuje widzom – jakże potrzebne, a często pomijane w „poważnych” obrazach – chwile rozluźnienia, nienachalnego humoru. Na szczęście reżyser serwuje poszczególne nastroje z odpowiednim wyczuciem, dzięki czemu utwór nie traci na spójności. W efekcie, unikając skrajnego napuszenia i patosu, „Lęk wysokości” zyskuje na wiarygodności.

Lęk wysokościFilm prezentuje się świetnie także od strony estetycznej, a to za sprawą równie dobrze zrównoważonej stylistyki. Widz nie jest atakowany ocierającym się o granice dobrego smaku naturalizmem, którego ostatnimi czasy w kinie, zwłaszcza polskim, nie brakowało. Nie grozi mu również banalny przesyt kiczowato wręcz upiększonymi obrazkami, nijak przystającymi do otaczającej nas rzeczywistości – a i takie wizje niebezpieczne zalały rodzimą kinematografię. Wniosek wydaje się nader oczywisty: Bartosz Konopka dowodzi, iż jest wnikliwym i uważnym obserwatorem świata, jakim go znamy. Komentarz, który za sprawą swojego filmu wystawia podejmowanym tematom, zyskuje tym samym stosowną argumentację i uzasadnienie.

Jakie to tematy? Stwierdzenie, iż obraz opowiada o miłości, wybaczeniu, ignorancji, potrzebie otwartości i bliskości, zawiłościach życiowych ścieżek czy zagubieniu i poszukiwaniu być może „trąci myszką” jako pakiet utartych schematów. Owszem, wszystkie te kwestie odnaleźć można w „Lęku wysokości” bez problemu. Warto jednak zaznaczyć, że nie wyczerpują one bogactwa motywów, które w bardziej lub mniej świadomy sposób Konopka zamieścił w swoim filmie. Jako że utwór dedykowany jest ojcu reżysera, osobisty charakter dzieła każe jednak przypuszczać, że nic nie znalazło się w nim przez przypadek. Za pewnik przyjąć można natomiast, że każdy widz dostrzeże w tym obrazie coś innego, coś bliskiego jego sercu.

W przypadku każdego tekstu treść to jedna strona medalu, na którego rewersie ulokowana jest forma. Także pod tym względem dzieło Konopki uznać można za przejaw talentu zarówno samego reżysera, jak i reszty ekipy tworzącej film – pozwolę sobie wspomnieć choćby o wysmakowanych zdjęciach, za które odpowiada Piotr Niemyjski.

Dobrze napisany scenariusz (autorstwa Piotra Borkowskiego i Bartosza Konopki) stał się podstawą, na której swoje kreacje stworzyła wielka aktorska trójka tego filmu: Marcin Dorociński, Krzysztof Stroiński i Dorota Kolak. Udało im się pokazać na ekranie prawdziwe emocje, a nie można tego powiedzieć o każdej kreacji w ich dorobku (może poza Stroińskim, który chyba nie jest w stanie rozczarować). Być może to kolejna z zasług reżysera, który potrafił odpowiednio pokierować obsadą. Tym bardziej, że role drugoplanowe także zasługują na uznanie.

„Lęk wysokości” to dobry film, opowiadający ciekawą historię za pomocą „odpowiednich” środków wyrazu. Nie ma w nim zbędnej przesady, wszystko sprawia wrażenie doskonale wyważonego i przemyślanego, owocując spójnym i kompletnym dziełem. Osobisty charakter utworu tylko dodaje mu autentyczności, stanowiąc spoiwo łączące sprawny warsztat z treścią, którą zwyczajnie chce się poznać.

Publikowano również na stronie internetowej Festiwalu Kamera Akcja.

Kamil Jędrasiak