noc oczyszczenia: anarchia

#PRZETRWAJNOC
Kasowy sukces „Nocy oczyszczenia” sprawił, że na realizację drugiej odsłony tegoż cyklu przeznaczono trzykrotnie więcej środków. To wciąż suma, która nie zwala z nóg, niemniej w tym przypadku to spory postęp. Trzeba zresztą przyznać, że zmiana ta została przez reżysera i scenarzystę serii, Jamesa DeMonaco, skrupulatnie wykorzystana. „Noc oczyszczenia: Anarchia” to już nie kameralny thriller, a pełnokrwiste kino akcji, choć wciąż niepozbawione atutów pierwsze części cyklu.

Tym razem akcja filmu rozgrywa się w centrum Los Angeles. 21 marca 2023 roku (czyli podczas dorocznej Czystki) na skutek dramatycznego przypadku spotykają się na ulicach miasta, walcząc o życie, uciekający przed Czyścicielami przypadkowi mieszkańcy. Samochód dwójki młodych ludzi odmawia posłuszeństwa (czy aby na pewno jest to zbieg okoliczności?) niedługo przed syrenami ogłaszającymi początek przyzwolenia na popełnienie przestępstw przez najbliższe dwanaście godzin; kobieta i jej córka zostają zaatakowane przez sąsiada, a sierżant (Frank Grillo), który stracił synka wyrusza, by… dokonać zemsty. Los chce, że to właśnie ten ostatni staje się jedyną szansą wybawienia dla pozostałych z wymienionych.

noc oczyszczenia: anarchia„Noc oczyszczenia: Anarchia” to godna kontynuacja swojej poprzedniczki, chociaż – zapewne głównie za sprawą zaznajomienia z motywem przewodnim – nieco od niej gorsza. Trzeba jednak przyznać, że pomimo widocznego ciągu logicznego między pierwszą i drugą produkcją, filmy te są od siebie bardzo różne. „Noc oczyszczenia” była kameralnym, trzymającym w napięciu thrillerem, w którym akcja skupiała się na bardzo małej liczbie postaci. Ulokowanie fabuły bardzo ją ograniczało, jeżeli chodzi o możliwość ukazania skali Czystki. „Noc oczyszczenia: Anarchia”, co wydaje się naturalną konsekwencją uzyskania większych środków finansowych i istnienia pewnego niedostatku prezentacji zachowań w skali choćby metropolitalnej, traktuje o innym aspekcie konceptu Nowych Ojców Założycieli. Tym razem widz ma szansę przemknąć ulicami wielkiego miasta, pogrążonego w szale zabijania, dostrzegając dzięki temu zróżnicowanie pobudek dla wykorzystywania zawieszenia prawa.

A trzeba przyznać, że motywacje Czyściciele mają różne. Jedni mszczą się z powodów, które w pewnym sensie można zrozumieć (np. chęć zamordowana zabójcy własnego dziecka); innym wystarczą bardziej błahe argumenty (jak np. błąd doradcy finansowego); a jeszcze inni… są po prostu socjopatami, psychopatami i mają ochotę przelać krew. Poza tym sposób zabijania zależy od pozycji społecznej. Okazuje się, że istnieje cały „czarny rynek”, dzięki któremu bogacze mogą wziąć udział w Czystce bez ryzyka wychodzenia na pogrążone w chaosie ulice.

Ponadto w „Nocy oczyszczenia: Anarchia” zaakcentowano bardziej polityczną stronę Czystki. Nie jest to bardzo bezpośrednie przedstawienie problemu, ale z dialogów bohaterów oraz niektórych z filmowych zdarzeń, można wywnioskować, że doroczne przyzwolenie na zabijanie jest potajemnie przez rząd wykorzystywane. Rodzą się pytania, kto faktycznie korzysta na tym „święcie”? Czy ma ono tylko cele kataryczne, czy może stało się kolejnym narzędziem dla korupcji, manipulacji i przekrętów?

„Noc oczyszczenia: Anarchia” jest zdecydowanie bardziej widowiskowa od poprzedniej odsłony z tej serii, chociaż fanów produkcji najbogatszych w efekty specjalne raczej nie zadowoli. Widowiskowość opiera się tutaj przede wszystkim na umiejętnym kreowaniu zdjęć miasta nocą, zabawy cieniami i światłami, plastycznym przedstawieniu co bardziej pomysłowych i mrocznie sugestywnych kostiumów. Oczywiście kilka scen walki wypada naprawdę dobrze, ale to wciąż nie typowa siekanka a trzymające w napięciu kino akcji z wyraźnymi elementami thrillera.

Jakkolwiek uważam, że „Noc oczyszczenia” wypadła lepiej niż „Noc oczyszczenia: Anarchia” to drugą z produkcji także uznaję za rzecz wartą obejrzenia. Wydaje mi się nawet, że na moich oczach rodzi się seria kultowa, o której za kilka, kilkanaście, a może i kilkadziesiąt lat pisać się będzie w naukowych tomach o kinie popularnym po 2010 roku. Jeżeli jeszcze nie widzieliście, to czas to nadrobić, bo naprawdę warto. Zwłaszcza, że tak jak i w pierwszym z filmów, tak i tutaj popatrzeć można na doskonałą scenografię, dobre zdjęcia i fantastycznie dobraną obsadę.

ocena 7

 

Alicja Górska