pokusaNAPIĘCIE PRZEDE WSZYSTKIM
Trudno byłoby mnie uznać za znawczynię literatury erotycznej. Tak naprawdę, to staram się jej unikać. Nie ma to nic wspólnego z wysublimowanym gustem, wrażliwością czy innego typu stroniącym od popkultury snobizmem, lecz ze… śmiechem. Rozumiem, że kolejne opisy erotycznych doznań mają w czytelniku wzbudzać stany podniecenia, napędzać jego łóżkową kreatywność lub też po prostu perwersyjnie (aczkolwiek przyjemnie) zawstydzać, niemniej dla mnie większość proponowanych przez autorki opisów igraszek jest po prostu zabawna z tymi wszystkimi „prężącymi się wojownikami”, „okazałymi laskami” i „nabrzmiałymi maczugami”. Okazuje się jednak, że istnieją tytuły, takie jak „Pokusa” Laurelin Paige, które bawią nieco mniej.

Okładka powieści to ziszczenie stereotypowej wizji perwersji przeciętnej szarej myszki. On ma garnitur, ona ciemną, koronkową bieliznę i pończochy. Mężczyzna wykonuje wyraźnie zaborczy i mocny gest zaciśnięcia dłoni pod kobiecym udem oraz uniesienia jej na wysokość własnych bioder. Chociaż to seksualny landszaft, to muszę przyznać, że prezentuje się całkiem nieźle – wolę go niż symboliczne piórko spowite czerwienią czy rzucone na satynową pościel albo makrofotografię zwilżonych ust tudzież splecionych języków. Zdjęcie z okładki „Pokusy” odsłania i zasłania tyle, ile powinno, by zachęcić wyobraźnię do działania i pozostawić jej miejsce do wykazania się. W sumie jest więc intrygująco i zachęcająco. Fani gatunku powinni dać się uwieść graficznym zabiegom.

pokusaAlayna Withers na pierwszy rzut oka wydaje się kobietą idealną – młoda, piękna, ponadprzeciętnie inteligentna. No i jaki facet mógłby się oprzeć podobnej perle, gdy ta z własnej woli skrywa się w muszli nocnego klubu, gdzie pracuje jako barmanka? Niewielu wie jednak, jaki mroczny sekret skrywa jej przeszłość – obsesję miłosną, która doprowadziła do sprawy sądowej. Nie przeszkadza to Hudsonowi Pierce’owi, nowemu właścicielowi nocnego klubu, w którym pracuje dziewczyna. Co więcej, Alayna wydaje się mu idealna do pewnego zadania… Tylko czy bohaterowie będą umieli oddzielić emocje związane z owym pomysłem od swoich erotycznych pragnień? Czy seksualne napięcie nie zrujnuje planu, podobno niezdolnego do miłości, mężczyzny? A może niejasna relacja kobiety z nowym szefem doprowadzi do kolejnego epizodu miłosnej obsesji?

Jeżeli czytaliście „50 twarzy Greya” to z miejsca mogę Wam powiedzieć, że przy „Pokusie” historia spisana przez E. L. James wypada blado i zupełnie zwyczajnie. U Laurelin Page brakuje co prawda seksualnych gadżetów, sekretnego pokoju zabaw i innych takich, ale sam ładunek napięcia erotycznego znajduje się daleko poza skalą wyznaczoną przez kreatorkę postaci uległej Anastasii i dominującego Christiana. Bohaterowie „Pokusy” to chodzące definicje namiętności i wiecznej gotowości do łóżkowych igraszek. Oczywiście fabuła, jak w przypadku tego typu literatury, należy do wyjątkowo szczątkowych i sztampowych, jednak w warstwie nastrojowej (jeżeli napięcie seksualne można zakwalifikować jako nastrój) całość spełnia swoje zadanie.

– Zostawienie cię tego rana było najtrudniejszą, pierdoloną rzeczą, którą musiałem zrobić od długiego czasu. – syknął. – Nie traktuj tego powierzchownie.

Zdecydowanie lepiej niż E. L. James Laurelin Page poradziła sobie również z warstwą językową. Jasne, to wciąż nie przykład oryginalnej realizacji okraszonej zgrabną metaforyką czy nieprzeciętnymi porównaniami albo nietypowymi rozwiązaniami z zakresu opisowości, ale autorce udało się wpisać w postulowane przeze mnie często otwarcie na wybrany temat. Nie widać w jej piórze skrępowania tematyką, bez sztuczności używa różnych nazw dla zachowań bohaterów czy części ich ciał. Jednocześnie rezygnuje ze szczegółowego opisywania gestów, które zazwyczaj prowadzą do konstatacji, że para splata się ze sobą niczym dwa precle. Jest lekko wulgarnie, przyjemnie prosto i w większości bez śmiechu. Chociaż przyznaję, że kilka razy nie mogłam się powstrzymać przed wybuchem radości – jak sądzę nie da się zupełnie uniknąć dziwacznych synonimów dla niektórych koniecznych w literaturze erotycznej wyrazów.

Nie ma postępu bez walki.

„Pokusa” to lektura, co do której nie mam wątpliwości, że spełnia wymagania fanów gatunku. W dużej mierze skupia się na seksie, nie rozpraszając zanadto skomplikowaną fabułą czy rozbudowanymi relacjami międzyludzkimi. Bohaterowie mają swoje traumy, ale są to traumy możliwie spłycone i uproszczone tak, że nie zachęcają do absolutnie żadnych głębszych refleksji. Jeżeli poszukujecie czegoś, co po prostu da Wam nieco perwersyjnej, popkulturowej w najprostszej postaci, przyjemności – to właściwy adres.

Alicja Górska