szczęśliwe garnki latoLATO, LATO WSZĘDZIE
W moje ręce trafiła kolejna odsłona cyklu Beaty Pawlikowskiej „Szczęśliwe garnki. Kulinarna książka z przepisami na lato”, z początku wzmagając chęć wykorzystania sezonowego urodzaju owoców i warzyw. Niestety, śledząc kolejne propozycje kulinarne znanej podróżniczki nie poczułam ducha wskazanej pory roku.

Okładka oczywiście wskazywała na coś innego. Dawała mi do zrozumienia swoją intensywną czerwienią, że wnętrze pozycji pysznić się będzie rumianymi owocami i pełną paletą warzywnych barw. Oczami wyobraźni widziałam przepisy na koktajle, wariacje na temat arbuza, pomidory w różnych wersjach. Tymczasem niemal wszystkie z 34 receptur rozpisanych na 88 stronach formatu mniejszego niż A5 opierają się na składnikach dostępnych przez okrągły rok.

szczęśliwe garnki latoTak jak w przypadku poprzednich tytułów z serii, przepisy pozbawione są mięsa i wymyślone w zgodzie z kuchnią pięciu przemian. I tak jak poprzednio, co nieco mnie dziwi, w dużej mierze składają się z mieszanek kasz, ryżu czy fasoli z dodatkami i to niekoniecznie sezonowymi. Jasne, znalazł się tutaj jeden z wymarzonych przeze mnie przepisów (na koktajl), ale pozostałe do cna mnie rozczarowały. Kasza gryczana z fasolką i orzechami, pęczak z papryką i sezamem czy ziemniaki z soczewicą, brokułami i orzechami to niekoniecznie to, co kojarzy mi się z lekkością lata.

Oczywiście grupą docelową „Szczęśliwych garnków. Kulinarnej książki z przepisami na lato” są wyjątkowo restrykcyjni weganie oraz wegetarianie i wielbiciele prostych posiłków. Dodatkowym atutem są oczywiście wskazówki zgodne z kuchnią pięciu przemian, a także – od strony technologicznej – gotowe do zeskanowania zdjęcia, kryjące w sobie dodatkowe materiały, co jest standardem dla tego cyklu. Niezależnie od tych bonusów, ta odsłona serii pozostaje najmniej interesująca.

Pawlikowska bardzo stara się, by proponowane przez nią dania były jak najmniej przetworzone i zdrowe, jednak w moim odczuciu zgubiła gdzieś to, co w letnich przepisach najważniejsze – barwność i lekkość posiłków. Choć zwykle ślinka mi cieknie na widok i wegetariańskich przekąsek, to tutaj obcowanie z kolorowymi zdjęciami oraz recepturami okazało się mało zajmujące. Ale kto wie, może jesienią ziemniaki z soczewicą wydadzą mi się bardziej kuszące?

Publikowano również na: duzeka.pl

Alicja Górska