„Cicha noc” jest mieszanką tyleż dziwną, co zaskakująco udaną. Wyobraźcie sobie połączenie typowego filmu z Sethem Rogenem oraz kina w stylu ostatnich tytułów, w których grał Joseph Gordon-Levitt. Albo hybrydę świątecznej lub sylwestrowej komedii z konwencją typową dla tzw. „Frat Pack”. Dodajcie do tego quasi-bajkową narrację, stanowiącą współczesne przetworzenie klasycznych opowieści i… owocem takiego miksu jest właśnie najnowsza produkcja Jonathana Levine’a.
1. To trochę absurdalne, że jeszcze nie obejrzałem #Lamb. Intryguje mnie ten film od zapowiedzi. 2. Mega rozczarowało nas #SaintMaud, takie "meh" wbrew powszechnym zachwytom. 3. Reszta stąd to same sztosy! #A24 od lat należy do naszej ścisłej topki kina, jeśli chodzi o portfolio.