Bad Boys GirlI’M A DRAMA QUEEN

Gdybym miała podać argument za tym, dlaczego należy książki oceniać nie tylko pod kątem mitycznej uniwersalnej wartości, ale przede wszystkim z perspektywy targetu, to „Bad Boy’s Girl” Blair Holden byłoby przykładem idealnym. Powieść, która pierwszego – prawie 200-milionowego – grona czytelników dorobiła się na Wattpadzie jest bowiem tekstem specyficznym i trzeba mu wiele wybaczyć. Jeżeli nie kupujecie nastoletniej wrażliwości, a drama w młodych związkach Was odrzuca – możecie spasować już tutaj.

Słonecznie żółta okładka z pewnością rzuca się w oczy, niemal krzycząc z księgarskiej półki: „To ja! Twoja wymarzona lekka lektura!”. Obwoluta jest prosta – dziewczyna i chłopak naprzeciwko siebie oraz gigantycznych rozmiarów tytuł, który jest dla nich jak mur. Nie dzieje się tu nic ciekawego. Nawet na etapie wizualnego poznawania wydaje się, że wszystko komunikuje, iż to prosta opowiastka, od której nie można wymagać zbyt wiele.

Bad Boys GirlFabuła bazuje na schemacie starym jak świat, choć z pewnym twistem. Główna bohaterka, Tessa, to zakochana po uszy w przyjacielu z dzieciństwa uczennica ostatniej klasy liceum. W szkole stanowi najsmętniejszy odcinek łańcucha pokarmowego. Co więcej jej główną oprawczynią jest jej była przyjaciółka Nicole, która nie dość, że jest superpopularna, to jeszcze chodzi z tym chłopakiem, w którym Tessa się durzy. Na domiar złego do miasta wraca arcywróg protagonistki – równie okrutny, co przystojny brat jej obiektu westchnień. Okazuje się jednak, że demoniczny Cole jakby złagodniał. W powietrzu unosi się zapach feromonów. Ktoś chyba czuje tutaj do kogoś miętę i to w zupełnie innej konfiguracji duetów niż można by się spodziewać…

Tym, co rzuca się w oczy jako pierwsze jest charakterystyczny styl pisania autorki. Lekko złośliwy, ironiczny, pełen cynicznych i często samokrytycznych komentarzy. Właśnie do takich tekstów aspirowałam mając lat naście, kiedy wydawało mi się, że cięty język to oznaka silnej osobowości. Bohaterka-narratorka często wyprzedza prezentowane wydarzenia komentarzami odnoszącymi się do przyszłości (wypowiedzi w stylu: wtedy jeszcze nie wiedziałam, że…). Niektóre wydarzenia są pomijane, a w ich miejscu pojawia się opis płynących z nich konsekwencji. Muszę przyznać, że są to wszystko zabiegi ciekawe i zdecydowanie umilają lekturę, jeżeli nie – pozwalają przez nią przejść.

Kiedy jesteście we dwoje, to prawie pierdzicie tęczą, więc aż prosiliście się o wspólny mianownik.

„Bad Boy’s Girl” sprawiło mi bowiem sporo trudności. Początkowo książka robiła wrażenie przyjemnego lekkiego czytadła ze schematycznymi, acz wyrazistymi bohaterami i przewidywalną, lecz nieprzerysowaną i nieprzekombinowaną fabułą. Myślałam sobie, że właśnie takie opowieści piszą szczęśliwi ludzie, którzy wiedzą, że są szczęśliwi. Wracałam pamięcią do mniej i bardziej przyjemnych chwil z liceum, uśmiechając się pod nosem, gdy protagonistka rzucała jakiś komentarz bliski mojej nastoletniej osobowości. Było miło, zabawnie, a przy tym nieco romantycznie i bez ckliwości. Niestety, do czasu.

Holden świetnie radzi sobie z wprowadzaniem postaci i kreśleniem świata przedstawionego. Dużo gorzej za to wychodzi jej kreowanie właściwej fabuły. W „Bad Boy’s Girl” zwroty akcji po prostu się powtarzają. Każda impreza kończy się dla bohaterów podobną klęską, kolejne próby pierwszego pocałunku zostają zakłócone w podobny sposób, następujące po sobie awantury posiadają zbliżone motywacje i finał. Od pewnego momentu chce się śpiewać „I’m a drama queen, drama queen”. Na początku jest to może zabawne, z czasem robi się uciążliwe i frustrujące. Gdzieś w trzech czwartych powieści trzymałam już kciuki za to, żeby związek bohaterów szlag jasny trafił, bo ich żałosne sprzeczki działały mi na nerwy.

Najpewniej właśnie dlatego rzuca głośno kilka paskudnych słów, trzaska drzwiami i ucieka niczym wampir wegetarianin z banku krwi.

Autorka próbuje wpleść w tę historię problemy społeczne, ale kompletnie jej to nie wychodzi. Motyw zaburzeń odżywiania głównej bohaterki porzuca po zaledwie kilku wspominkach, zaś toksyczną relację z matką innej postaci urywa nagle. Nawet sama rywalizacja Tessy z antagonistą opowieści, Nicole, nie wygląda tutaj poważnie, a raczej jak prankowa zabawa – szkoda, bo temat szkolnego bully’ingu można było pociągnąć sensowniej. Wyraźnie rzuca się w oczy to, co napisałam wcześniej – autorka książki była/jest szczęśliwym człowiekiem i niewiele wie o problemach i tragediach, co odbija się na wiarygodności ich prezentacji w powieści (albo Holden dobrze się z tą wiedzą ukrywa).

Nic to wszystko jednak. Dramowe uciążliwości i powracające motywy z pewnością nie zniechęcą docelowego targetu „Bad Boy’s Girl”. Historia Tessy ma w sobie wszystko to, o czym śnią szczęśliwe (choć nie zawsze tak o sobie myślą) nastolatki – motyw przemiany z brzydkiego kaczątka w łabędzia (tutaj warto zaznaczyć, że kiedy już uświadamiają sobie swoją łabędzią naturę, okazuje się iż zawsze łabędziami były), utarcie nosa wrogom (jakoś tak bez świadomości, że niektóre rodzaje zemsty zrównują ofiary z oprawcami), przejście od nienawiści do miłości i zdobycie serca najprzystojniejszego chłopaka w szkole. Na plus książki przemawia także zaczepna forma podawcza, która w dużej mierze przyczyniła się do tego, że drugi tom „Bad Boy’s Girl” znajduje się już w mojej biblioteczce.

Za egzemplarz dziękuję: wydawnictwo Jaguar

Alicja Górska