DZIWACZNY UROK KOCIARZY
To, że pragnę „Kociarza”, wiedziałam na długo przed jego oficjalną premierą. Przeczytałam udostępnione w sieci tytułowe opowiadanie ze zbioru i wpadłam po uszy. Później dorwałam kilka artykułów na temat książki i wywiad z autorką – Kristen Roupenian. To wszystko spowodowało, że w dzień premiery pobiegłam do księgarni i kupiłam ten (jak zapewniała machina promocyjno-dystrybucyjna) „portret pokolenia ery Instagrama, Tindera i #metoo”. Wróciłam do domu, zaczęłam czytać i uświadomiłam sobie, że… zostałam oszukana!
Nie było to jednak przykre rozczarowanie. Wręcz przeciwnie. „Kociarz” uwiódł mnie swym dziwacznym urokiem do tego stopnia, że pochłonęłam książkę w jeden wieczór. Na czym jednak polegała różnica między (odwołując się do typu znanych memów) expectations a reality? Spodziewałam się opowiadań prostych w formie, a zogniskowanych treścią na kondycji współczesnego społeczeństwa i relacjach międzyludzkich w dobie Internetu. Co dostałam? Mozaikę dwunastu historii stylistycznie przywodzących na myśl opowiadania Alice Munro czy Carlosa Fuentesa. Opowieści, które są makabryczne, groteskowe, brutalistyczne, to znowu fantastyczne i realistyczno-magiczne. W ciężkiej atmosferze świetnie poprowadzonej narracji obnażające najciemniejsze zakamarki i pragnienia ludzkiej duszy. I nie mam tu na myśli jedynie duszy współczesnego człowieka. O nie. Zdaje się, że autorce udało się uchwycić i przedstawić niezmienność pewnych mechanizmów myślenia i zachowań, które towarzyszą nam od zawsze. Zmieniły się okoliczności, zmieniły media i kanały komunikacji, ale my – nie.
W jednym z wywiadów Roupenian powiedziała, że chciała opowiedzieć o władzy: pragnieniu jej posiadania, mechanizmach jej zdobywania, sposobach poddawania się jej. Widać to doskonale w „Kociarzu”. Nie jest to jednak władza, która kojarzyć się może z byciem monarchą (choć w tomie pojawia się „Lustro, wiadro i stara kość” – makabryczna baśń o pewnej królowej). To władza nad własnym losem i życiem, a przede wszystkim nad drugim człowiekiem – Innym, co przywodzić może na myśl filozofię Jeana Paula Sartre’a, francuskiego egzystencjalisty, który twierdził, że człowiek, jeżeli chce stać się w swych oczach podmiotem, potrzebuje drugiego człowieka, by go zniewolić i uprzedmiotowić. Nie mogą istnieć bowiem w relacji jednocześnie dwa podmioty. Muszę być ja i musi być nie-ja, Inny, którego zniewolę, by móc doświadczać pełni swej egzystencji. Niestety, Inny dąży dokładnie do tego samego i pragnie uprzedmiotowić oraz podporządkować mnie. W myśl tej filozofii każde obcowanie ze światem jest więc nieustającą walką o władzę i swoją podmiotowość. Przerażające? Tak. Prawdziwe? Mam nadzieję, że jednak nie, choć światy przedstawione wyłaniające się z opowiadań wydają się potwierdzać tę koszmarną diagnozę ludzkiej kondycji.
Nie trzeba jednak czytać „Kociarza” tym kluczem interpretacyjnym. Co więcej, dla Waszego zdrowia psychicznego polecam zapomnieć o tej wykładni. Możecie po prostu przyjąć postawę obserwatora i dać się porwać dziwnemu urokowi światów kreowanych przez Roupenian. Ba! Pozwólcie sobie czerpać perwersyjną przyjemność z oglądania bardzo brzydkich rzeczy, które wyciąga ze swoich bohaterów na światło dzienne autorka. Ale nie łudźcie się. Wszyscy głęboko w środku mamy w sobie coś z kociarza.
- [#krytycznigoście] Recenzja książki „Tajemniczy mężczyzna”, I. tomu serii „Mężczyzna marzeń” (autorka: Kristen Ashley) - 31/05/2020
- [#krytycznigoście] Recenzja książki „Kociarz” (autorka: Kristen Roupenian) - 26/05/2019
- [#krytycznigoście] Recenzja kalendarza „Bardzo brzydki dziennik” (autorka: Iga Chmielewska) - 06/01/2019