Nieznana AustraliaAUSTRALIJSKIE HISTORIE WOJENNE

Był taki czas, gdy zaczytywałam się w reportażach i literaturze podróżniczej – tak tej dotyczącej realnych wypraw, jak i tej zupełnie fikcyjnej. Do dzisiaj Australia wydaje mi się najbardziej tajemniczym i egzotycznym kontynentem, zdecydowanie wiem o niej najmniej. Gdy w moje ręce trafiła książka „Nieznana Australia. Rzeczywistość przekracza fantazję” Lucjana Wolanowskiego, miałam nadzieję na społeczno-kulturową wyprawę z tradycją w tle, tymczasem…

To pierwsza książka wydawnictwa Borgis, jaką mam w rękach, więc najpierw nieco o samym wydaniu. Trudno nazwać oprawę graficzną tego niedługiego zbioru nowoczesną, co rzuca się w oczy już na podstawie samego doboru czcionek. Estetycznie jest jednak przyjemnie – stary papier, cień australijskiego kontynentu, „gadżety” podróżnika. Jednym słowem: stereotyp. Jakościowo wykonanie książki pozostawia nieco do życzenia. Okładka wykonana jest ze sztywnego papieru, ale już po jednokrotnej lekturze strzępią się jej rogi – na pewno znacie ten typ.

Nieznana Australia„Nieznana Australia” to zbiór reportaży, które spina często nie tyle odległy kontynent, ile ludzie o australijskim pochodzeniu. W sumie czytelnik znajdzie ich w zbiorze dziewięć (a właściwie osiem i jeden wiersz). Wolanowski pisze przede wszystkim o starciach, bitwach, wojnach, wojskowych planach i natarciach. Często są to wydarzenia zapomniane lub nieznane, niemniej zawiodą się ci, którzy tak jak ja liczyli bardziej na podróżnicze wynurzenia – te pojawiają się najczęściej w formie dykteryjek i podają informacje, które śmiało można by umieścić w puli stereotypów (krokodyle, rekiny i inne takie).

Lucjana Wolanowskiego najstarszym fanom reportażu z pewnością nie trzeba przedstawiać, ale młodszemu pokoleniu warto pokrótce przybliżyć sylwetkę autora, zwłaszcza że ostatnią książkę wydał pod koniec lat 80. Człowiek był to niezwykle zasłużony, na co wskazują liczne przyznane mu odznaczenia (np. Złoty Krzyż Zasługi), oraz utalentowany, co z kolei potwierdzają zdobyte przezeń nagrody. W swoim życiu wydał 25 tytułów i współpracował z kilkunastoma czasopismami. Podróżował po całym świecie, angażował się w działania ONZ (był nawet akredytowany przy wojskach organizacji), widział start pojazdu kosmicznego „Gemini 5” i doradzał WHO w Genewie. Lista jego osiągnięć jest naprawdę długa, więc pozwólcie, że na tym poprzestanę.

Można byłoby zresztą nic z tego nie wiedzieć, a po przeczytaniu „Nieznanej Australii” i tak domyślić się, że Wolanowski był człowiekiem niezwykłym. Widać to bowiem wyraźnie w jego erudycyjnym patrzeniu na świat i lekkości łączenia wątków. Wszystkie zebrane w tomie reportaże cechuje też ogromny humor oraz, gdy temat nie należy do zabawnych, nieprzeciętna empatyczność. Autor pozwala sobie na rozliczne dygresje, dotyczące prywatnych spotkań z ważnymi, z tych czy innych względów, postaciami dziennikarskiego czy politycznego światka (głównie lat 50. i 60.). Jego sposób prowadzenia narracji w pierwszym odruchu chce się porównać do narracji bajarza, choć tematy wybierał zwykle niebajkowe. Jest w nich po prostu jakaś magia.

Jakie historie składają się na „Nieznaną Australię”? Czytelnik znajdzie tu opowieść o Australijczykach, którzy walczyli z Japonią podczas II wojny światowej; wspominki o kobiecie (Ruby Boye), która partyzancko prowadziła nasłuch w gęstej dżungli; przybliżoną okrutną historię wyspy Timor; ciepłe wspominki o Richardzie Hughesie i wiele, wiele innych. Część z opisywanych wydarzeń z pewnością wyda się czytelnikowi lepiej znana (jak wątek Pierwszej Flot), część stanowić będzie absolutne zaskoczenie ze względu chociażby na swoje niewielkie znaczenie z perspektywy historycznej (jak pewien wypadek grupy żołnierzy). Wolanowski mógłby jednak napisać o czymkolwiek, a i tak chciałoby się to czytać. Reportażysta miał po prostu ten niezwykły dar władania słowem.

Książka liczy sobie niespełna 150 stron. To z jednej strony bardzo mało, ale z drugiej wystarczająco, by przekonać się do Wolanowskiego i sięgnąć po jego wcześniej wydane czy wydrukowane w prasie reportaże. Jeżeli o mnie chodzi, to wiem już, za jakimi tytułami będę w najbliższym czasie rozglądała się w antykwariatach. Zarówno dla dojrzałych fanów, jak i początkujących amatorów reportażu „Nieznana Australia” to pozycja obowiązkowa.

ocena 8

Za egzemplarz dziękuję: wydawnictwo Borgis

Alicja Górska