STUDNIA BEZ DNA
Przeżycia lub braki doświadczeń z okresu młodzieńczego determinują nasze przyszłe pragnienia i dążenia, kreują nasze lęki i obawy. Rozwody rodziców, którzy podobno mieli być ze sobą na zawsze, mogą zachwiać wiarą w monogamiczną miłość lub małżeństwo; brak ojca może przełożyć się na obsesyjne pragnienie bycia ojcem lub wprost przeciwnie – strach przed posiadaniem dziecka; śmierć kogoś bliskiego jest w stanie zniechęcić nas do budowania więzi, by unikać ponownego bólu ewentualnej straty. Noblista Orhan Pamuk w swojej dziesiątej książce pt. „Rudowłosa” pisze właśnie, między innymi, o wpływie przeszłości na ludzką przyszłość.
Okładka powieści nie robi dobrego wrażenia. Przynajmniej do momentu, gdy czytelnik nie poznaje jej znaczenia w kontekście opisywanej historii. Przy pierwszym kontakcie wydaje się niedbała i byle jaka, bez wyrazu i konkretnego przesłania. Jej „rudość” nie nęci, lecz nieprzyjemnie intelektualnie rozleniwia. Z ciekawości przejrzałam okładkowe propozycje z innych krajów, odkrywając, że nie wszyscy wydawcy zdecydowali się na ten typ grafiki na froncie. Część obwolut została uwspółcześniona i… moim zdaniem wyszło im to na gorsze. Kolejne kopie sfotografowanych od tyłu rudowłosych kobiet, zwykle umieszczane na okładkach obyczajówek, niezbyt pasują do wrażliwości Pamuka, nie mówiąc już o braku dodatkowych sensów w obrębie grafiki. W przypadku polskiej (ale też oryginalnej) okładki można zastanawiać się, skąd pomysł na wykorzystanie właśnie muzy Rossettiego (i rafaelitów w ogóle) oraz skąd wzięło się widoczne rozdarcie ilustracji, a później – już po lekturze – jak obecność grafiki wpływa na interpretację całej powieści.
Akcja „Rudowłosej” rozpoczyna się w połowie lat 80. XX w. w okolicach Stambułu. Nastoletni Cem, chcąc zarobić na studia, zatrudnia się jako pomocnik u kopacza studni, mistrza Mahmuta. Podczas mozolnej pracy, nie dającej wielkich nadziei na znalezienie wody, opowiadają sobie historie. Relacje między Cemem a Mahmutem zacieśniają się do tego stopnia, że chłopak zaczyna postrzegać Mistrza jako substytut ojca (jego biologiczny ojciec lata wcześniej odszedł od rodziny, pozostawiając ją w trudnej sytuacji materialnej). Sielankę zaburza pierwsza miłosna fascynacja Cema. Do pobliskiej wioski Öngören przyjeżdża wędrowna trupa teatralna, do której należy piękna Rudowłosa. To właśnie ona, dużo starsza kobieta, staje się obiektem westchnień nastolatka. Radość z pierwszych miłosnych uniesień komplikuje tragiczny wypadek. Przerażony Cem ucieka do Stambułu bez pewności, czy nie przyczynił się do śmierci Mistrza. Wspomnienia tamtych tygodni pracy będą prześladować go wiele lat, nim pozna prawdę o tym, co wydarzyło się w Öngören.
Jedną z opowieści, którą przybliża Cem Mistrzowi jest mit o Edypie. W tej historii władca Teb, Lajos, by ustrzec się przed spełnieniem przepowiedni o zabójstwie z rąk syna i jego ożenku z własną matką, postanawia pozbyć się nowonarodzonego potomka. Znajdują go jednak pasterze. Chłopiec trafia na wychowanie do bezdzietnej królowej, która daje mu na imię Edyp. Po latach Edyp odwiedza delficką wyrocznię, która przestrzega go, by nigdy nie wracał do ojczyzny, bo zabije ojca i ożeni się z matką. Przekonany, że jego ojczyzną jest dotychczasowy dom, mężczyzna postanawia udać się gdzieś indziej. W drodze napotyka w ciasnym wąwozie wysoko urodzonego pana, który każe ustąpić mu miejsca. Uparty Edyp nie dość, że nie ustępuje, to jeszcze uśmierca podróżnika. Nie wie, że w ten sposób wypełnił pierwszą część przepowiedni. Drugą część wypełnia, gdy dociera do Teb i rozwiązuje zagadkę morderczego Sfinksa, za co otrzymuje tebejski tron i rękę królowej, czyli… swojej matki, Jokasty. Prawda wychodzi na jaw dopiero, gdy władcy mają dwójkę dzieci. Przerażona prawdą Jokasta popełnia samobójstwo, a Edyp wyłupuje sobie oczy i opuszcza miasto. Niedługo później również umiera.
Chcemy mieć silnego, stanowczego ojca, który powie nam, co nam wolno, a czego nie wolno robić. Dlaczego? Czy dlatego, że trudno jest zdecydować, co można, a czego nie, co jest moralne i dobre, a co grzeszne i złe? Czy dlatego, że zawsze czujemy potrzebne, żeby słyszeć, iż nie ma w nas winy ani grzechu? Czy potrzeba ojca trwa w nas zawsze, czy pojawia się tylko wtedy, gdy jesteśmy zagubieni, gdy świat nam się wali na głowę, gdy jesteśmy znużeni?
Nie bez przyczyny przypomniałam powyższy mit. Na jego kanwie Pamuk buduje całą historię „Rudowłosej”. Nie chodzi tutaj wyłącznie o proste przetworzenie starożytnej historii. W powieści przeplata się grecka mitologia, perskie legendy i nawiązania do biblijnych przypowieści. Mit o Edypie to tylko punkt wyjścia do większej opowieści o relacji (relacjach) ojca i syna. Cem, który buduje siebie na podstawie wydarzeń z Öngören, większość życia poświęca na śledzenie wątków Edypa, Abrahama i Izaaka, Rostoma i Sochraba. W kolejnych opowieściach szuka swojej własnej historii, obsesyjnie pragnąc poznać jej zakończenie oraz sens, zanim jeszcze ta naprawdę się skończy. Z tego też powodu „Rudowłosa” wydaje się jeszcze jednym mitem, kolejną przypowieścią. Pamuk z kolei wykorzystuje swojego bohatera i jego dążenia, by nakreślić zmieniający się obraz relacji ojciec-syn w kontekście przemian społecznych w Turcji, ale też by skontrować różnice kulturowe Wschodu i Zachodu w tym zakresie.
Nie da się oczywiście nie odczytywać „Rudowłosej” przez pryzmat symboliki studni, zarówno na płaszczyźnie intuicyjnej metaforyki (zaglądania w głąb siebie, odkrywania kolejnych pragnień i przemyśleń, prawd o sobie oraz świecie), jak i kulturowo nagromadzonych sensów. Sęk w tym, że sensów kryjących się za symboliczną studnią jest tak wiele, że w kontekście opisywanych przez Pamuka wydarzeń, „Rudowłosa” okazuje się więcej niż jedną historią. Każda kolejna lektura gotowa jest przynieść inną interpretację. Mamy więc studnię jako biblijne miejsce spotkania oblubienicy, przyszłej żony, matki (Cem podczas pracy poznaje Rudowłosą); jako tajemnicę lub pułapkę (bohater bardzo długo nie wie, jaki los spotkał Mistrza, co wpędza go w wieloletnie poczucie winy); zbyt głęboka studnia to także symbol miejsca granicznego, łączącego w sobie niebo i piekło, życie i śmierć. Erudycyjny popis Pamuka świadomego tych wszystkich znaczeń ma swoje wady i zalety. Tajemnica studni jako symbolu nie jest w „Rudowłosej” sekretem. Czytelnik wie, że stanowi klucz do zrozumienia fabuły, więc kiedy nakłada na akcję kolejne stojące za nią sensy tak naprawdę przewiduje rozwój akcji. Zaskoczenia, które przeżywa Cem nie są zaskoczeniami czytelnika. Odbiorca zostaje postawiony raczej w pozycji wyroczni, bezsilnie śledzącej przewidywalną historię (tutaj uwydatnia się też motyw fatum). Przyjemność z lektury „Rudowłosej” nie płynie więc z niespodziewanych zwrotów akcji i suspensu, lecz odnajdowania rozlicznych tropów, które należy traktować jak podstawę wróżby.
Sądzę, że nawet jeśli te dawne knigi idą w zapomnienie, zawarte w nich historie docierają do nas, opowiadane wciąż na nowo.
Pamuk sporo miejsca poświęca także miłości. Konfrontuje cielesną fascynację i niestałość płomiennych, namiętnych uczuć ze spokojnym budowaniem relacji, która nie wyklucza fizycznej bliskości, lecz to w duchowym pokrewieństwie znajduje swoje podstawy. Autor nie kryje swoich sympatii, jeżeli chodzi o to, który scenariusz to właściwa droga. Gorąca miłość, chociaż nie pokazana wyłącznie w złym świetle, przyczynia się do najtragiczniejszych wydarzeń z życia Cema. Romans protagonisty jest kuszeniem losu, to spędzie nocy z samą Lilith – przebiegłą i przynoszącą pecha (swoją drogą to bardzo krzywdzące potraktowanie tej mitologicznej postaci). Z kolei to w bardziej stonowanym, niemal z rozsądku związku ze swoją żoną Cem znajduje wsparcie i logiczne wskazówki, które – gdyby się ich trzymał – mogłyby zmienić bieg jego historii. Jednocześnie szczęście bohatera w małżeństwie jest mgliste, jakby podszyte smutkiem. Jak na ironię wydaje się z tego powodu bardziej naturalne i prawdziwe.
Kiedy skończysz (pisać książkę), na okładce umieścisz ten obrazek; i powiedz co nieco o młodości twojej pięknej matki. Spójrz, ta kobieta trochę mnie przypomina. I dodaje: Oczywiście sam wiesz najlepiej, jak zacząć powieść, ale powinna ona być jak moje końcowe monologi: szczera, a zarazem baśniowa. Realistyczna jak prawdziwe przeżycie i znajoma jak legenda. Wtedy zrozumie cię nie tylko sędzia, wtedy zrozumieją cię wszyscy. I pamiętaj, że właściwie twój ojciec też chciał być pisarzem.
No i wreszcie mamy to, co mniej lub bardziej wyraźnie przewija się w każdej książce Pamuka; to, dzięki czemu zakochałam się w tym autorze; to, co sprawia, że jego „Śnieg” reklamuję jako jedną z najgodniejszych przeczytania tytułów – proces twórczy. Warstwa meta- pojawia się u pisarza nie tylko na poziomie materialnej warstwy jego książki (bo tak należałoby odebrać ją w kontekście okładki), ale także w samym tekście oraz ogólnej tematyce. Pamuk jeszcze raz pokazuje proces poszukiwania tematów w otaczającym świecie, odkrywania właściwych słów i emocji. Po raz kolejny podkreśla tę nutę szaleństwa, która skrywa się w skazywaniu siebie na samotność pustej kartki papieru. Chociaż sam Cem szybko rezygnuje z młodzieńczych marzeń zostania pisarzem, to podobne pragnienie przenosi się na innego, być może bardziej zmotywowanego, bohatera „Rudowłosej”. Na tym jednak nie koniec. Bo czyż sam pomysł na „Rudowłosą” nie zasadza się na poszukiwaniu źródeł powstania historii? Czy nie jest tak, że pisarze powtarzają wkoło te same tematy i to od zarania dziejów? Czy to nie tak, że w każdej historii o ojcu i synu jest trochę Edypa, Abrahama i Izaaka, Rostoma i Sochraba?
Chociaż „Rudowłosa” liczy raptem 300 stron, to mnogość jej potencjalnych interpretacji sprawia, że czytelnik ma wrażenie zgłębienia dużo bardziej obszernego dzieła. Dziesiąta powieść Pamuka charakteryzuje się niespieszną, niby to dygresyjną i prowadzoną jakby od niechcenia, narracją, która mimo powolności porywa jak rwąca rzeka. Jest w „Rudowłosej” coś hipnotyzującego, wręcz metafizycznego, mistycznego. Innymi słowy: Orhan Pamuk trzyma formę i po raz kolejny udowadnia, że jego nagroda Nobla to nie przypadek.
Za egzemplarz dziękujemy: Wydawnictwo Literackie