seks teoria i praktykaNA MISJONARZA?
Hanna Bakuła słynie z wielu rzeczy, ale wśród nich z pewnością nie znajduje się wstydliwość, czy konserwatywne podejście do życia. Zbigniew Izdebski z kolei to seksuolog, który o sprawach łóżkowych ludzi w różnym wieku i na przestrzeni dziejów napisał już niejedno. Kiedy więc zaproponowano mi lekturę książki „Seks. Teoria i praktyka” nie wahałam się długo. Licząc na to, że dowiem się czegoś nowego i być może kontrowersyjnego (a przy tym i przydatnego, bo dlaczego by nie?) – a już z pewnością mając nadzieję na to, że trochę się pośmieje dzięki barwności charakteru Bakuły – zamówiłam książkę. Niestety, nie była to najlepsza decyzja.

Front tomu zdobi rysunek autorstwa nikogo innego jak Bakuły właśnie. Kobieca postać w stroju kojarzonym z burleską leży na kocu gdzieś na wolnym powietrzu. Na wyciągniętej ręce przysiadła jej kolorowa papuga, a tuż obok zwinął się kot w nienaturalnym kolorze błękitu i o zadziwiająco ludzkiej twarzy. Nie zabrakło również autotematycznego podejścia w postaci książki ze słowem „sex” wypisanym na okładce, okraszonej również licznymi znakami zapytania. Całość jest oszczędna formalnie, nawet mimo mnogości barw. Wydaje się dowcipna, lecz niepozbawiona smaku, o co w przypadku tematów związanych z seksem niekiedy trudno. Pierwsze spotkanie z książką dawało więc nadzieję na przyjemną, spełniającą moje oczekiwania lekturę.

seks teoria i praktyka„Seks. Teoria i praktyka” miał być zapisem luźnej rozmowy Bakuły i Izdebskiego. Liczyłam więc na faktycznie luźną, niewymuszoną rozmowę, tymczasem już na poziomie struktury widać, że zupełnie spontaniczny dialog autorów nie był. Książka uporządkowana została w sposób wyraźnie przemyślany – pochwalić się może 20 rozdziałami, co przy objętości niewiele przekraczającej 200 stron jest liczbą sporą. Zwłaszcza, że tematy dyskusji Bakuły i Izdebskiego nie zawsze należały do lekkich. Wśród kolejnych zagadnień pojawiają się między innymi: ile trwa stosunek, wygląd czy różnica wieku w związku, ale też presja seksu, pedofilia czy swingersi.

W teorii brzmi to więc wszystko bardzo interesująco, jednak w praktyce… Trudno mi było uwierzyć, że za tę książkę odpowiada kobieta, która przez 17 lat z taką lekkością i humorem pisała felietony dla „Playboy’a”. Od pierwszych stron rozmowa Bakuły i Izdebskiego wydaje się nieco na siłę, niełatwo wczuć się w tok dyskusji, a całość sprawia wrażenie skleconej z zaskoczenia. Tak, jakby z krzaków wyskoczył nagle ktoś z dyktafonem, rzucił dyskutantom listę zagadnień i nie dał im czasu na przygotowanie wypowiedzi. Sposób formułowania myśli, zarówno Bakuły, jak i Izdebskiego, wydaje się pobieżny. Żadne z nich nie sprawia wrażenia eksperta.

Zwłaszcza, że tezy, które stawiają oraz informacje, które prezentują, są mało odkrywcze. Miałam nadzieję, że dowiem się czegoś nowego, tymczasem w „Seks. Teoria i praktyka” pojawiają się te same informacje, co zwykle – pozbawione odwagi i pikanterii, wtórne, zwyczajnie… nudne. Wypowiedzi obu autorów są miałkie i bez wyrazu. Nawet wtedy, gdy Bakuła i Izdebski się ze sobą nie zgadzają to jakoś tak bez zaangażowania. Miał być koktajl doświadczenia i wiedzy, a wyszedł przydługi precel napisany przez jakiegoś początkującego copywritera. Rażą szczególnie przejścia między kolejnymi rozdziałami książki. Fragmenty zamykane są sztucznie bez wyczerpania tematu. Kiedy autorzy powtórzą już wszystkie znane każdemu fakty, decydują się zacząć opowiadać o kolejnym punkcie z listy. I tak przez 200 stron.

Mężczyźni w ogóle nie biorą pod uwagę, że ten ich wielki czy mały, sztywny czy miękki ptaszek, nie jest najistotniejszy w seksie.

Rozmowa rządzi się oczywiście swoimi prawami i gdyby chodziło o nadawaną na żywo audycję radiową pewnie nie mogłabym przyczepić się do obsesyjnego powracania autorów (zwłaszcza Bakuły) do argumentów, które zostały już wyartykułowane. Tymczasem książka po tym, jak zostanie napisana (czy też spisana) przechodzi jeszcze redakcję i korektę, których głównym celem jest uczynić tytuł przyjemnym w odbiorze. Nie sądzę, żeby celem powracających przykładów była ich redundancja, więc najwyraźniej w „postprodukcji” nie przyłożono się do sprawy ze zbytnim zaangażowaniem.

Jeżeli macie ochotę jeszcze raz przeczytać, że mężczyźni kiepskiej sztuki kochania i wygórowanych oczekiwań uczą się z porno; że społecznie aprobuje się związki młodszych kobiet ze starszymi mężczyznami, ale nigdy odwrotnie albo, że zdrada boli, to „Seks. Teoria i praktyka” jest tytułem dla Was idealnym. Jeżeli jednak poszukujecie nowatorskich badań i bezkompromisowych komentarzy, to polecam inny adres, bo u Bakuły i Izdebskiego zwyczajnie wieje nudą.

Za egzemplarz dziękujemy: Edipresse

Alicja Górska