pod kopułą sezon 1„MODA NA SUKCES” Z ELEMENTAMI SCIENCE FICTION
Twórczość Stephena Kinga to ważny element mojego życia. Czytam jego powieści oraz książki o nim samym, oglądam ekranizacje i adaptacje. Co ciekawe, podobno mistrz grozy sprzedaje prawa do swoich utworów za jednego dolara. Wystarczy zwrócić się do niego, przedstawić plan i… można brać się do pracy. Co ciekawe, King gra epizodyczne role w większości przełożonej na ekran twórczości. Nie inaczej jest zresztą z „Pod kopułą”. Patrzcie uważnie, a dostrzeżecie go w barze, proszącego o dolewkę kawy.

„Pod kopułą” swoją papierową premierę miało w roku 2009, cztery lata później pojawił się pierwszy sezon serialu o tym samym tytule. Opowiada historię małego miasteczka Chester’s Mill, na które – bez wcześniejszych zapowiedzi – opada przezroczysta kopuła. Jest niezniszczalna, niewidzialna i pozbawiona drogi wejścia lub wyjścia (czy aby na pewno?). Już w momencie, kiedy się pojawia doprowadza do serii zniszczeń i tragedii – przecina ciała wszystkich i wszystkiego, co znajduje się na granicy; doprowadza do wypadków samochodowych oraz katastrofy lotniczej; reaguje na urządzenia elektroniczne, więc oddziałuje na wszelkiego rodzaju rozruszniki serca czy aparaty słuchowe. Fabuła skupia się głównie na wydarzeniach wewnątrz kopuły. Odcięci od świata ludzie muszą zmierzyć się z kolejnymi problemami. Widmem głodu, reakcją na swoistego rodzaju klaustrofobię; katastrofami naturalnymi (np. pożarami), ale również zjawiskami niecodziennymi jak żrący deszcz; agresją, strachem i bezprawiem. Na wierzch wypływają tajemnice kolejnych postaci, a niektóre z nich włos jeżą na karku. Jak poradzą sobie uwięzieni? Skąd wzięła się kopuła? Czy kiedykolwiek się wydostaną?

pod kopułą sezon 1W serialu istnieje kilka postaci wiodących. Dale „Barbie” Barbara (Mike Vogel) to były żołnierz, który w Chester’s Mill znajduje się przypadkiem, podczas wykonywania jednego ze zleceń (jest płatnym zabójcą, ściąga długi). Julia Shumway (Rachelle Lefevre) to miejscowa dziennikarka, która z powodu błędu w przeszłości utknęła w małej mieścinie zamiast święcić sukcesy w Nowym Jorku. James „Big Jim” Rennie (Dean Norris) to schwarzcharakter, miejscowy radny i sprzedawca używanych samochodów. Fabularnie istotni są również: Junior Rennie (Alexander Koch), Joe McAlister (Colin Ford), Norrie Calvert-Hill (Mackenzie Lintz) oraz Angie McAlister (Britt Robertson) – to grupa dzieciaków, które okazuje się mieć napady padaczkowe, podczas których wszyscy mamroczą „różowe gwiazdy spadają”. Owe „różowe gwiazdy” są przewodnią zagadką pierwszego sezonu, niemniej pojawia się również wątków pobocznych, co pokrywa się z uwielbieniem Kinga do tworzenia mikrohistorii i prezentowania epizodycznych bohaterów.

Ekipa aktorska „Pod kopułą” to mieszanka wybuchowa. Niektórzy to starzy wyjadacze, część z nich znałam już z innych produkcji serialowych (chociażby Britt Robertson, która wcieliła się główną postać w serialu „Tajemny krąg” czy Deana Norrisa z „Breaking Bad”), część kojarzyłam z obrazów pełnometrażowych (Rachelle Lefevre ze „Zmierzchu” czy Mike’a Vogela z roli drugoplanowej w „Służących”), a niektórych… znikąd. Połączenie rozpoznawalnych twarzy z aktorami średniej klasy i amatorami dało… No właśnie co? Dla mnie nic rewelacyjnego. Niektóre sceny, zwłaszcza te emocjonalne – wyznania miłosne, rozpacz po śmierci, chwile zdziwienia – sprawiały, że śmiać mi się chciało w głos. A potem pojawiał się jakiś monodram jednego z bardziej doświadczonych członków ekipy i myślałam sobie, że jest całkiem nieźle.

Pamiętam doskonale, kiedy czytałam „Pod kopułą”. Leżałam na bułgarskiej plaży, a słońce paliło mnie niemiłosiernie. Nic jednak nie czułam, bo otaczała mnie przyjemna bryza i książka wciągnęła tak silnie, że zależało mi jedynie na lekturze. Nie doświadczyłam tego samego przyciągania w przypadku serialu. Zabrakło mi charakterystycznej atmosfery i starannie przemyślanych postaci. Te z telewizyjnego ekranu są mdłe, bez wyrazu i konkretnych motywacji. Tajemnice rozwikływane są bardzo szybko i trudno w zasadzie stwierdzić, jak bohaterowie dochodzą do pewnych wniosków. Wygląda to tak, jakby ktoś zaszczepił w ich umysłach (scenarzysta) przemyślenia, bo w świecie przedstawionym właściwych przesłanek ku danym wnioskom braknie. Jeżeli któryś z bohaterów zmienia obóz (jedni popierają Barbie’ego, inni Big Jima), to robi to nagle i rewiduje swój charakter niczym za pstryknięciem palców.

Niekonsekwencja to zresztą rzecz, która razi najbardziej. Nie chciałabym mimo wszystko zdradzać fabuły, więc zaznaczę jedynie, że jest ona (ta niekonsekwencja) słowem kluczem serialu. Idealnie określa postępowanie bohaterów, rozwój fabuły, a nawet kwestie otoczki wizualnej. Co gorsze ów stan nieustająco się pogłębia (a więc jednak jakaś konsekwencja występuje…).

Bohaterowie praktycznie w każdym odcinku doświadczają przemocy fizycznej. Nawet statyści obrywają kulkę. Barbie, chociaż jest superkomandosem, zostaje sprany tyle razy, że w połowie serialu zaczęłam się dziwić, dlaczego jeszcze żyje. To samo tyczy się Juniora. Serio, scenarzyści powinni zatrudnić do konsultacji jakiegoś lekarza, bo wiele postaci powinno być martwych przed finałem pierwszego sezonu.

Wizualnie nie jest najgorzej. Sama kopuła prezentuje się przekonująco, pojawia się też kilka scen, które wyrywają z ust ciche „och”. Niestety praktycznie wszystkie te sceny mają miejsce w pierwszym odcinku serialu. Im dalej w las, tym mniej drzew. Z każdym kolejnym odcinkiem udawało mi się wyłapać coraz więcej pomyłek i mniejszych bądź większych zgrzytów.

Mam mieszane uczucia, jeżeli chodzi o serial „Pod kopułą”. Uważam, że powieść Kinga jest doskonałym materiałem na tego typu produkcję, ale jednocześnie – widząc tak marne efekty – zaczynam się nad tym zastanawiać. Nie potrafię zlokalizować problemu tego obrazu. Czy to kwestia aktorskiego koktajlu Mołotowa? A może kiepskiego scenariusza? Nadmiernego wykorzystywania schematów, w których wszyscy muszą sią lać po mordach i strzelać do siebie z farmerskich shotgunów? Naprawdę nie wiem. Wiem, jednak, że koncept miasteczka zamkniętego pod niezniszczalną, a jednocześnie zapewniającą możliwość przeżycia, kopułą, to idea oferująca wiele możliwości – wizualnych, wydarzeniowych, interpretacyjnych. Tymczasem twórca, Brian K. Vaughan, spłycił to wszystko i wyszła mu „Moda na sukces” z elementami science fiction.

Alicja Górska