Jakby nie patrzeć, los z Zaca Efrona trochę się naśmiewa: to, co przyniosło mu sławę w przeszłości, dzisiaj jest gwoździem do trumny jego aktorskiej kariery. Jest z nim trochę tak, jak z Miley Cyrus, która – by wyrwać się z disnejowskiego świata różu, świecidełek i tandetnego podrygiwania – musiała zrobić z siebie striptizerkę.
10 do 14 dni – zaledwie tyle może przeżyć człowiek bez snu. Nic więc dziwnego, że insomnia znajduje się na liście typowych ludzkich przerażaczy. Kino skrzętnie to wykorzystuje, szczególnie chętnie kreując sytuacje patowe, w których, ani sen, ani jego brak nie przynoszą bezpieczeństwa. Tak było chociażby w kultowym „Koszmarze z ulicy Wiązów”, w którym Freddy Kruger tylko czyhał aż wyczerpane ofiary zafundują sobie drzemkę i tak jest w filmie „Slumber” w reżyserii Jonathana Hopkinsa.
O pokoleniach i pokoleniowości świadomie lub mniej świadomie wypowiada się każdy. Starsza pani z mieszkania obok mówi, że ta dzisiejsza młodzież, to zupełnie niewychowana i że za jej czasów to było zupełnie inaczej. Socjolodzy opowiadają w telewizji o kolejnych „literkowych” generacjach. Rockowe zespoły piszą piosenki-manifesty, a filmowcy… Filmowcy przedstawiają kolejne historie zagubionych okołotrzydziestolatków, które wychodzą im lepiej lub gorzej. Reżyser „Kampera”, Łukasz Grzegorzek, robi to naprawdę nieźle.