Długo zbierałem się do stworzenia pierwszego wpisu w tym cyklu. Ba! Długo zbierałem się do napisania czegokolwiek na bloga. Myślę, że jeszcze przyjdzie pora, by wyjaśnić ten stan. Tymczasem – trochę na przekór, wbrew wszystkiemu, kiedy natłok spraw pod koniec tego felernego roku dociska mnie do ziemi – nagle przychodzi „Cyberpunk 2077”, a wraz z nim… natchnienie? wena? pomysł? Słowa.
Już kiedy film „Książę Persji: Piaski Czasu” w reżyserii Mike’a Newella wszedł na ekrany polskich kin, nie mogłem odmówić sobie wizyty w multipleksie. W towarzystwie dwójki znajomych udaliśmy się na seans w nadziei na lekką, przyjemną i nieabsorbującą rozrywkę. Nie dość, że chodziło o ekranizację platformowej, w gruncie rzeczy nieskomplikowanej gry komputerowej, to jeszcze za film odpowiada wytwórnia Disneya, która za target obrała sobie oczywiście nie tylko graczy, ale i rodziny z dziećmi.