Mam dwadzieścia cztery lata. Mam dwadzieścia cztery lata i po seansie „Knives Out” poczułam się tak, jakby ktoś przywalił mi pięścią w brzuch. Film w reżyserii Przemysława Wojcieszka może i porusza aktualne problemy, może też robi to w sposób bezkompromisowy i bezpośredni (co w dzisiejszych czasach wiecznych obaw przed konsekwencjami i restrykcjami wydaje się rzeczą cenną), jednak złe zbalansowanie – a właściwie brak zbalansowania – produkcji zaprzepaszcza większość jej potencjalnych zalet. Dodajcie do tego ogólną generalizację, karykaturalnych bohaterów, pretensjonalne dialogi, tragiczną stronę techniczną i płytkie naddatki znaczeniowe w formie prostych, niemal przedszkolnych, zabiegów wizualnych, a otrzymacie „Knives Out”.
Eh, będąc na wakacyjnym #weekend.owym wyjeździe, trzeba było nie zaglądać do tematów kulturowych... 🙎🏻♂️
Ledwie człowiek zajrzy w komentarze pod newsami o Lady Gadze jako HQ, o Preyu, o wypowiedzi Marka Ruffalo i o paru innych tematach... i już jakoś tak #chillvibes zaburzone.🤦🏻♂️/k