PapermanUROKI SZALEŃSTWA
Kiedy do kin wszedł „Ralph Demolka”, przed właściwymi seansami wyświetlany był krótkometrażowy film Disneya pod tytułem „Paperman”. Nad subtelnością tej produkcji czuwał John Kahrs, jej reżyser i pomysłodawca. O tym, że udało mu się stworzyć dzieło niesamowite świadczy nominacja „Papermana” do Oscara w kategorii „Najlepszy krótkometrażowy film animowany”.

Ten kilkuminutowy filmik wykonany jest w technice zwanej Meander, łączącej w sobie animację trójwymiarową z klasyczną kreską 2D. Efekt jest niesamowity – cudowna płynność ruchów idzie w parze z rysunkami będącymi w stanie oddać każdą ekspresję postaci.

papermanAkcja „Papermana” rozgrywa się w latach czterdziestych w Nowym Jorku. Na ekranie obserwujemy jeden dzień z życia pracownika biurowego, który wczesnym rankiem ulega zauroczeniu w przypadkowo spotkanej na dworcu dziewczynie. Niestety, kiedy nadjeżdża pociąg, ich drogi się rozdzielają. Po dotarciu do pracy chłopak zauważa jednak to samo dziewczę w oknie sąsiedniego budynku i postanawia zwrócić na siebie jej uwagę.

Wewnętrzny cynik każe mi zwrócić uwagę na fakt, że dalsze działania bohatera są doskonałą wskazówką dla tych, którzy pod wpływem impulsu, jakim jest zauroczenie, są w stanie zaryzykować utratę pracy dla chwil uniesienia. Wewnętrzny romantyk podpowiada natomiast, że może chodzić o miłość, a zakochanie jest przecież formą szaleństwa.

Animacja Kahrsa ma w sobie jednak mnóstwo nieodpartego uroku, który sprawia, że łatwo się przy niej rozczulić. Magia płynąca z ekranu nie ogranicza się do samej fabuły – magiczna siła miłości, o której opowiada film, czyni go cudownie naiwnym. Niesamowita muzyka, za którą odpowiada Christophe Beck, wespół z warstwą wizualną i romantyczną wymową całości owocuje małym arcydziełem, które chce się oglądać wielokrotnie.

 

Publikowano również na: polter.pl

Kamil Jędrasiak