NASZE CIAŁA TO WŁADZA
„Oto my” – opowiada głos zza kadru, przedstawiając kolejne postaci z 8-osobowej paczki. Nastolatki wsiadają na rowery i niczym bohaterowie z Kina Nowej Przygody mkną ku letnim uciechom. W ich życiach nie pojawi się jednak tego roku E.T., nie zbudują też samochodu zdolnego cofnąć ich w czasie. Bohaterowie debiutanckiego „My” René Ellera mają bowiem bardziej „dorosłe” plany na te wakacje.
W belgijskim dramacie widz śledzi historię grupki nastolatków wpisujących się w wyznaczniki pokolenia Y, zwanego również milenialsami, którzy wykazują się typowym dla siebie (według badań socjologicznych) nihilizmem, żądzą pieniądza oraz ignorancją wobec realiów świata. Wychowując się w spokojnych czasach, na sielskiej wsi mają poczucie nijakości i braku znaczenia. Kiedy nadchodzi kolejne pozbawione aury niezwykłości lato, bohaterowie biorą sprawy w swoje ręce i postanawiają uczynić ten czas nietuzinkowym. Hormonalne burze popychają ich w stronę pierwszych seksualnych eksperymentów i odkrywania władzy wynikającej ze świadomego erotyzmu.
Pierwszy dysonans poznawczy uderza widza już po kilku minutach produkcji. Idylliczne krajobrazy i niewinne buzie bohaterów kontrastują z ich seksualną frywolnością, której reżyser nie boi się ukazywać w naturalistyczny, choć pozbawiony fałszywej pornografizacji sposób. Brak młodzieńczego wstydu oraz śmiałość podejmowanych przez protagonistów decyzji gryzie się z ich wiekiem i budzi w widzu sprzeciw – chce się powiedzieć, że to nierealne, głupie i pozbawione sensu. Jednak tylko do czasu. Wraz z kolejnymi minutami psychologia bohaterów staje się coraz bardziej klarowna, a ich decyzje – choć obiektywnie wciąż niemądre – zyskują logiczny wymiar. Trudno się z tytułowymi nimi utożsamić, ale można zrozumieć ich na tyle, że chce się podążać dalej za sposobem myślenia oraz decyzjami nastolatków.
Historia prowadzona jest w sposób achronologiczny w nawiasie zeznań na sali sądowej. Po kolei do głosu dochodzą zadurzony chłopak, zainteresowana sztuką nowoczesną młoda artystka czy zakompleksiony syn z bogatego domu. Bohaterowie przedstawiają fragmenty wydarzeń ze swojej perspektywy, a każda kolejna historia i punkt widzenia uzupełnia lub zmienia zaprezentowane wcześniej wątki. Tylko od widza zależy, czemu da wiarę, a co uzna za fałszywe, chociaż jedna z wersji zdarzeń wydaje się bardziej prawdopodobna od drugiej. Warto tu jednak zaznaczyć, że reżyser postarał się, by w odpowiednim momencie zasiać ziarno zwątpienia i z seansu wychodziłam już mniej pewna swego, niż mi się na początku wydawało.
Sielskość otoczenia oraz niewinność postaci z czasem ulegają zatarciu. Słoneczne obrazy natury i niewinnego wygrzewania się na słońcu czy popijania gazowanych napojów w domku na drzewie (tutaj: opuszczonej, acz przytulnej przyczepie) zastępują zdjęcia nocne lub realizowane w ciasnych, nieco obskurnych lokacjach. Bezpieczne, choć frywolne, poznawanie swojej seksualności ustępuje miejsca mechanicznym stosunkom z podstarzałymi grubasami. Świat przyjaciół stopniowo traci barwy i zaczyna przytłaczać, a nawet w jakiś sposób karcić miotających się po nim bohaterów. Znika też lekkie i przyjazne tło muzyczne. Śmiechy, które wymykały się widzom w pierwszych partiach filmu, z czasem cichły. Pod koniec seansu słychać już było tylko obgryzane paznokcie.
„My” okazał się dla mnie jednym z najbardziej zaskakujących filmów 9. Festiwalu Krytyków Sztuki Filmowej „Kamera Akcja”. Najpierw tytuł wydawał mi się niewiarygodny, później jednak usankcjonował jego istnienie specyficzny profil psychologiczny i absolutny brak wstydu bohaterów. Z każdą kolejną minutą angażował mnie coraz bardziej, co pozwoliło na ignorowanie jego mniejszych lub większych niedociągnięć (jak przerysowanie czy przesadne uproszczenie niektórych elementów). I tylko na jedno pytanie bardzo długo nie mogłam znaleźć odpowiedzi, choć przez cały seans miotało się w mojej głowie: „po co powstał ten film?”. Po obejrzeniu całości mogę już napisać, że zgodnie z mottem życiowym jego bohaterów powstał, bo… mógł.
Film mieliśmy okazję zobaczyć podczas 9. edycji Festiwalu Krytyków Sztuki Filmowej „Kamera Akcja”