„Wojna o planetę małp” to bez wątpienia kino rozrywkowe. Ot kolejny wakacyjny blockbuster, zrealizowany z rozmachem pokaz efektów specjalnych służących ukazaniu atrakcyjnej akcji. Tak, to wszystko prawda (choć akcja nie należy tu akurat do najbardziej dynamicznych). Rzecz w tym, że to również coś więcej. Matt Reeves, opowiadając o losach Caesara i jego podwładnych, opowiada historię znacznie ważniejszą, niż można by się spodziewać po zwykłym letnim przeboju z multipleksów.
Wspomniałem ostatnio o fali wznoszącej w karierze Nicolasa Cage'a.
#Pig/#Świnia to świetny przykład tej tendencji. Bardzo dobry film, doskonale balansujący nastrojem za pomocą schematów kina gatunkowego, by pogrywać sobie z oczekiwaniami widza. Genialna rola/kreacja Cage'a. 👏🏻/k