Wobec serii Katie Alender początkowo miałam tylko jeden wymóg – by straszyła. Może i „po młodzieżowemu”, ale żeby straszyła. Wraz z lekturą kolejnych tomów moje oczekiwania, za sprawą solidnej konstrukcji powieści, wzrosły. Absolutnie jednak nie spodziewałam się, że autorka w „Bardziej martwa być nie może” poruszy równie trudne i kontrowersyjne tematy. W trzecim tomie bowiem nie chodzi już wyłącznie o proste zmory.
„Złe dziewczyny nie umierają” były pierwszym młodzieżowym horrorem, jaki przyszło mi czytać. Obawiałam się wtedy, że nazywanie horrorem tekstu adresowanego do młodego odbiorcy jest rodzajem marketingowego chwytu, bo przecież nawet z okrucieństwem w baśniach, jako społeczeństwo, mamy ogromny problem. Okazało się jednak, że historia Alexis i Kasey faktycznie przyprawiła mnie o gęsią skórkę. Na to samo liczyłam przy „Od złej do przeklętej”, a okazało się, że…
Książka „Złe dziewczyny nie umierają” z miejsca zaintrygowała mnie opisem, a także obietnicą pełzającego po karku chłodu, gęsiej skórki i napięcia. Historia o opętaniu dla nastolatków? Hell yeah! Miałam obawy, zastanawiając się, czy w świecie cenzurowanych baśni ktoś faktycznie porwałby się na mrożącą krew w żyłach historię dla nastolatków, ale jak się okazało – niepotrzebnie.