dzisiaj śpisz ze mną ocenaA PODOBNO KOCHA SIĘ TYLKO RAZ

W kontekście literatury „obyczajowy” oznacza tyle, co „opisujący życie codzienne”. Tymczasem w książkach pogardliwie zwanych obyczajówkami (często z dopiskiem „dla kobiet”) trudno raczej mówić o szarej codzienności – najczęściej bowiem pękają w szwach od niesamowitych zbiegów okoliczności. Zdarzają się jednak i chlubne wyjątki. Takie jak „Dzisiaj śpisz ze mną” Anny Szczypczyńskiej

Książka zrobiła na mnie dobre wrażenie już samą okładką. Uwodzicielska, anonimowa fotografia nagich ramion i skrawka koronki wystającego zza grubego materiału w okolicach piersi pobudza zmysły. Jednocześnie złota ozdobna czcionka tytułu ma w sobie pewną subtelność i niewinny urok. Z przyjemnością pogładziłam obwolutę po wypukłości liter i skuszona obietnicą estetyczną zabrałam się za lekturę.

dzisiaj śpisz ze mną okładka„Dzisiaj śpisz ze mną” to historia trzydziestokilkuletniej Niny – szczęśliwej mężatki, dumnej matki dwóch córek i zaangażowanej pani redaktor. Wydaje się, że kobieta ma wszystko, czego pragnęła. Trudno jednak nie zauważyć, jak czas odcisnął się na jej niegdyś szalonych planach, jak wciąż brakuje jej czasu dla siebie oraz że łóżkowe szaleństwa nie są już dla jej męża priorytetem. To wszystko powoduje, że gdy w pracy Nina poznaje ambitnego stażystę, Jana, jej wątpliwości się wzmagają. A gdyby tak pozwolić sobie na chwilę zapomnienia? Czy ktoś w ogóle by się o tym dowiedział?

Zanim przejdziemy do sedna recenzji, kilka słów o autorce. Anna Szczypczyńska to blogerka występująca pod pseudonimem Panna Anna. Na swojej stronie pisze o sobie tak: „Mam na imię Ania i jestem kobietą, która wierzy w to, że nigdy nie jest za późno na zmiany. Założyłam tego bloga po to, by pokazać Ci, że możesz zrobić ze swoim życiem, co tylko chcesz. Naprawdę. Sama kilka lat temu wywróciłam wszystko do góry nogami i wciąż to robię: ryzykuję, próbuję, działam, by było jeszcze lepiej. By było tak, jak zawsze chciałam”. Część tych idei oraz garść biograficznych faktów, które podaje sama Szczypczyńska, znajdują odbicie w bohaterce „Dzisiaj śpisz ze mną”, ale nie jest tak, że odnosi się wrażenie, iż ktoś tak naprawdę napisał książkę o sobie samym.

Nie jest to może pierwszy raz, ale i nieczęsto zdarza się, by okładkowy blurb głosił prawdę, prawdę i tylko prawdę. Hasła zgromadzone na obwolucie „Dzisiaj śpisz ze mną” trafnie ujmują jednak to, co sama chciałabym o tej powieści napisać. Tak, to „piękna, życiowa powieść o prawdziwych uczuciach, miłości, namiętności i pożądaniu”. Tak, to książka „zmysłowa, ze szczyptą erotyzmu, która sprawia, że czyta się ją z przyjemnością i zapartym tchem”. I tak, stawia wszystkie te pytania – „Czy można usprawiedliwić zdradę? A może to miłość wymaga poświęceń?” – które umieszczono na okładce w formie cytatu wypowiedzi Magdaleny Witkiewicz.

To zabawne, że bez względu na wiek na jedną rzecz mężczyźni reagują bardzo podobnie: zaczynają cię doceniać, gdy na moment znikniesz z ich życia.

Każdy, kto ma za sobą lub funkcjonuje w odpowiednio długim związku, z pewnością zauważył, jak w pewnym momencie partnerzy zmieniają się z upojonych własnymi ciałami kochanków w kochający się, lecz mniej już szalony oraz szargany wiatrami codzienności duet. Człowiek zadaje sobie wtedy pytania: czy to już wszystko, czy tak statycznie ma teraz wyglądać jego życie, czy jego i partnera serca przejadą się jeszcze kiedyś tym emocjonalnym rollercoasterem co dawniej, czy teraz została już tylko ta ciepła i miła, ale jednak codzienność? Część par przechodzi przez ten etap silna i z podniesioną głową, wdzięczna za harmonię i poczucie bezpieczeństwa. Część jednak rozpada się i każdy idzie w swoją stronę szukać nowych dzikich wrażeń, by… ostatecznie wpaść w tę samą „pułapkę” stałego związku albo wieść żywot singla po kres swoich dni (chociaż później nazywani są raczej starymi kawalerami i pannami, a nie singlami). Właśnie o tej trudnej sytuacji, gdy człowiek nie wie, czy miłość się umocniła, czy wypaliła, czy przeczekać ten dziwny kryzys, czy zwiewać, jest książka Anny Szczypczyńskiej.

Kiedy nie wiesz, co robić, nie rób nic. Poczekaj. Odpowiedź sama do ciebie przyjdzie. Czasami naprawdę najlepszym działaniem jest brak działania.

Powieść skupia się na życiu i przemyśleniach Niny, ale swój narracyjny udział mają w niej również inni bohaterowie z jej otoczenia. Całość poprowadzona jest w trzeciej osobie, choć z drobnymi wyjątkami – swoje wspomnienia protagonistka przybliża czytelnikom w pierwszej osobie. Dystans w sposobie opowiadania tej historii jak na ironię pozwala się z nią bardziej utożsamić. Dzięki niemu Nina nie jest „tą Niną”, lecz „jakąś Niną”, która równie dobrze mogłaby nosić zupełnie inne imię i mieszkać w zupełnie innym mieście, ale zmagać się z tymi samymi dylematami. Także fragmenty pamiętnikowe wzmacniają immersję. Brzmi niemożliwie? Wcale nie! Dzieje się tak dlatego, że gdy wejdziemy w skórę protagonistki (żony), czytelnik śledzi jej młodzieńcze wspomnienia z równie dużego dystansu jak ona sama. Potrzebuje wtedy wzmocnienia narracji (przejścia z trzeciej do pierwszej osoby), by wybudzić swoje własne doświadczenia miłosne z przeszłości. Powieść wydaje się więc wyjątkowo przemyślana (a może zadziałała kobieca intuicja?) na poziomie konstrukcyjnym. Zadowala ponadto pod względem językowym – ma swój specyficzny, choć prosty i subtelny styl. Jedynie w niektórych partiach dialogowych drażnić mogą fałszywe nuty dziwnie sztywnych rozmów. Ja ignorowałam je jednak, zwłaszcza że tę drobną wadę przyćmiewała kolejna zaleta – niezwykle trafnie dobrane cytaty przed każdym rozdziałem. Niemal wszystkie idealnie trafiły w moją wrażliwość.

Stwierdziłam, że kochać trzeba odważnie. Nie zastanawiać się za dużo, nie rozrysowywać wszystkich możliwych scenariuszy, tylko działać.

„Dzisiaj śpisz ze mną” to nie książka, która ma szokować drobiazgowymi opisami seksu, perwersją czy łóżkową pomysłowością, jakkolwiek jej tytuł może wskazywać na coś innego. Jeżeli w ogóle pojawiają się w niej opisujące zbliżenia partie tekstu, to stanowią one jedynie katartyczny punkt w eskalującym od początku powieści napięciu – zarówno seksualnym, jak i psychicznym. Momenty stosunków dla wielu pewnie będą podniecające w rozumieniu erotycznym, ale w moim odczuciu są one ekscytujące z innych powodów – podejmowania decyzji oraz robienia kroków w stronę coraz większych życiowych komplikacji. Niemal do ostatniej strony zastanawiałam się, jaką decyzję podejmie bohaterka. Byłam przygotowana na wszystko i wszystko dostałam – zarówno słodycz, jak i gorycz, zarówno piękno, jak i piętno. Jeżeli szukacie tytułu obyczajowego, a więc prawdziwego i życiowego, opisującego to, co może stać się kiedyś – metaforycznie oczywiście – i Waszym udziałem, to doskonale trafiliście.

ocena 8

Publikowano również na: Lubimy Czytać

Alicja Górska