Z pewnym wstydem przyznaję, że bardzo długo nie interesowałam się kryminałem. Zwłaszcza tym wychodzącym spod rodzimego pióra. Być może było to pokłosie stosunku do polskich filmowych kryminałów (co też już się zmienia) i przekonania, że w propozycjach gatunkowych – czy to pisanych, czy kręconych – raczej sobie nie radzimy. Tak, byłam ofiarą obiegowej opinii. Ostatnio jednak próbuję to zmienić, sięgając po takie książki, jak „Dziewczynka z zapalniczką” Mariusza Czubaja.Czytaj dalej →
Minęły lata od chwili, gdy po raz pierwszy spotkałam się z wyobraźnią C. J. Daugherty na kartach „Wybranych”. Jednak dopiero, kiedy trafili już w moje ręce „Niezłomni” finalny wymiar tego literackiego kontaktu okazał się prawdziwy. Jednocześnie zapragnęłam: poznać zakończenie oraz opóźnić pojawienie się w moim umyśle wielkiego napisu KONIEC. Pożegnanie okazało się mimo wszystko dużo mniej bolesne, niż przypuszczałam.
Tetralogia (właściwie trylogia) powieściowa ze świata „Żywych trupów” dotycząca Gubernatora, której współautorem był Robert Kirkman (twórca komiksu „The Walking Dead”) cieszyła się niemałym zainteresowaniem. W rok po jej zakończeniu na rynku wydawniczym pojawiło się „Zejście”, otwierająca nowy cykl książka, napisana już nie przez duet Jay Bonansinga i Robert Kirkman, a przez samego Bonansingę. Obaw było sporo. Dotąd Kirkman czuwał uważnie nad wykreowanym przez siebie światem. Czy trawiona hordami rzeczywistość mogłaby/może być równie pociągająca bez jego cichej obecności?
Ponad pięćset stron lektury, chociaż diabelsko lodowate z perspektywy miejsca akcji, aż kipi od intryg, walk, rozlanej krwi, mrocznych przeciwników, magicznych zagrożeń i poczucia humoru. Mimo że zawiązanie akcji nie nastraja optymistycznie – groźba śmierci głównego bohatera nigdy nie jest wesoła – to trudno byłoby o mniej poważne potraktowanie tematu potencjalnego zgonu, niż zrobił to Kornew, bez wchodzenia w groteskę czy formę karykatury.