biografia

tatuażysta z auschwitzWSZYSTKO DLA PRZETRWANIA

Pisałam już pewnie nieraz, że literatura obozowa jest wyjątkowo trudna w ocenianiu i recenzowaniu. Z jednej strony chodzi oczywiście o stanowiące jej trzon fabularny wydarzenia, których groza wydaje się umykać czemuś tak trywialnemu, jak wystawianie opinii. Z drugiej jednak strony, i to moim zdaniem bardziej złożony problem, komplikacje z oceną pojawiają się również na poziomie formalnym. O tym bowiem, że o Holokauście pisać należy, nie trzeba większości przekonywać. Pozostaje wyłącznie pytanie: jak? Raczej nie tak, ja Heather Morris napisała „Tatuażystę z Auschwitz”.

Czytaj dalej

fakapKORPO IPSUM
W tym roku nie udało mi się dostać stypendium naukowego, więc zaczęłam rozglądać się za pracą (jeżeli masz jakąś propozycję – napisz). Zanim przyznałam przed sobą, że nie jestem w stanie zatrudnić się w pierwszym lepszym miejscu, poszłam na kilka rozmów kwalifikacyjnych. Pierwsze telefony otrzymałam od osób z call center. Ledwie jednak przekraczałam próg korpo, do moich uszu docierały zlepki dziwny wyrazów, a oczy atakowały arkusze z motywacyjnymi hasłami. Bałam się. Czułam się przytłoczona. Zapewne nie mniej niż Dan Lyons, gdy zaczął pracę w HubSpocie, której jednak pokłosiem stał się „Fakap, czyli moja przygoda z korpoświatem”, a nie wyłącznie trauma. 

Czytaj dalej

niebo istnieje naprawdęO WIERZE BEZ WIARY I DLA PIENIĘDZY
Nie mam pojęcia jak recenzować książki tego typu, ani czy w ogóle recenzować je wypada. A może istnieje jakiś niepisany kodeks, który zabrania komentować i oceniać to, co zostało wykreowane na skutek objawienia Boga? A może ocena powinna się opierać na wierze właśnie i pierwszym zdaniem tej recenzji powinno być właśnie „nie wierzę”?

Czytaj dalej

moja walka 2NIEZWYKŁE ZWYKŁE ŻYCIE
Są takie powieści – i „Moja walka” do nich należy – które czyta się z rosnącą fascynacją, chociaż obiektywnie nie posiadają w sobie nic niezwykłego i nieprzeciętnego. Sposób prowadzenia narracji Knausgårda powinien mieć w sobie usypiającą moc. Autor niemal każdą czynność rozkłada na czynniki pierwsze, opisuje swoją codzienność, która z rzadka tylko różni się od tej przeciętnego Kowalskiego. Jednak Norweg bierze ów Kowalskiego-siebie w całości. Nie cenzuruje myśli, wrażeń i emocji. Naturalnie, bez robienia z tego wielkiej rzeczy, przyznaje się do błędów i wewnętrznego okrucieństwa, do wszystkiego, co nie przystoi i nie powinno znaleźć się w naszej głowie, ale jednak tam jest, bo za nic ma odgórne, sztuczne zakazy i nakazy.

Czytaj dalej

Moja walka 1EKSHIBICJONIZM MYŚLI
Zanim jeszcze przystąpiłam do lektury „Mojej walki” Karla Ove Knausgårda, miałam wrażenie, że już tę książkę przeczytałam. Powieść Norwega osaczała mnie ze wszystkich stron, wdzierała się w przypadkowych strzępach do mojego umysłu, narzucała kontekstami i porównaniami. Twarz pisarza i okładki jego książek prześladowały mnie nawet podczas snu. A przecież jeszcze nie zaczęłam jej czytać, pomimo wielu okazji do omówienia powieści w naukowym gronie mądrych głów. W końcu jednak pękłam, bo kto nie uległby podobnej presji. Zresztą, dlaczego nie ulegać, gdy rozchodzi się o potencjalne arcydzieło?

Czytaj dalej

niebedefrancuzem2SZALONE WYJŚCIE ZE STREFY KOMFORTU
Mark Greenside, amerykański autor opowiadań publikowanych w wielu popularnych gazetach i czasopismach wydawanych w Stanach Zjednoczonych, na skutek różnorakich zbiegów okoliczności i poddania się chwili, decyduje się kupić dom na francuskiej wsi. Od tej pory rozdziela swoje życie między znane i nieznane, wiodąc życie nie tylko w dwóch domach, ale i na dwóch kontynentach, wśród zupełnie odmiennych społeczności. Co wyniknie z tegoż niespodziewanego dlań szaleństwa?

Czytaj dalej

saturn72MĘSKIE RELACJE POKOLENIOWE
Zawsze ceniłam dzieła Francisca Goi. Nie te portretowe, ugładzone, jasne i szkolne, ale te mroczne, tworzone w wyraźnym pośpiechu, jakby w pogoni za uciekającą wizją. „Rozstrzelanie powstańców madryckich”, „Saturna pożerającego własne dzieci” czy po prostu – serię czarnych obrazów. Niepokojące, dynamiczne i perwersyjnie odstręczające działają na moją wyobraźnię, powodując fizyczne reakcje w postaci dreszczy czy nagłego chłodu. Zdziwiłam się, gdy część z tych doświadczeń odnalazłam również w powieści Jacka Dehnela: „Saturn. Czarne obrazy z życia mężczyzn z rodziny Goya”.

Czytaj dalej