8

rozpaleniKOKTAJL SIGLERA
Nie wiem, ile dokładnie czekałam na „Rozpalonych”, drugi tom cyklu „Generacje” Scotta Siglera, ale wiem, że trwało to zdecydowanie zbyt długo (i nie pisze tak dlatego, że objęliśmy tę powieść patronatem, a na okładce widnieją moje, mam nadzieję zachęcające do lektury, słowa). „Żywym”, pierwszej powieści serii, udało się dokonać tego, co uważałam, że w literaturze popularnej jest już poza moim zasięgiem – zaskoczyć mnie. Jeszcze długo po zakończeniu lektury zbierałam szczękę z podłogi. Czy „Rozpalonym” udało się powtórzyć ten sukces?

Czytaj dalej

koktajle smoothies i nie tylkoWITAMINOWE BOMBY
Od momentu rozpoczęcia się sezonu letniego za każdym razem, gdy wchodzę do księgarni, atakują mnie kolorowe książki zawierające przepisy na sezonowe smakołyki. Zwłaszcza, jakże popularne od jakiegoś czasu, smoothies i koktajle. Bardzo długo nosiłam się z zamiarem zakupienia jednej z nich, zwłaszcza, że skrzętnie korzystam z ofert lokali gastronomicznych, proponujących podobne napoje. Ostatecznie jednak los (noszący imię Kamil) postanowił mnie zaskoczyć i sprezentować jeden z tytułów z tej kategorii książek – „Koktajle, smoothies… i nie tylko” z przepisami Iwony Czarkowskiej.

Czytaj dalej

do zobaczenia nigdyKAŻDY CZŁOWIEK JEST TAJEMNICĄ
Nigdy nie spodziewałabym się, że Eric Lindstrom –który w 2006 roku otrzymał nominację do nagrody BAFTA w kategorii „Najlepszy scenariusz gry wideo” za „Tomb Rider: Legend”, a trzy lata później nominowany był do tej samej nagrody w kategorii „Najlepsza Gra Przygodowa”, tym razem za grę „Tomb Rider: Underworld” – mógłby zainteresować się tworzeniem literatury młodzieżowej. Tymczasem zamiłowanie do nauczania oraz wychowywanie dzieci zaszczepiły w nim zainteresowania, które zaowocowały między innymi bardzo ciepłą i angażującą lekturą pod tytułem „Do zobaczenia nigdy”.

Czytaj dalej

Zgubiono znalezionoTUTAJ, TUTAJ, TUTAJ
Kiedy ktoś bliski umiera, to jest trochę tak, jakby trafiło się nagle do alternatywnej rzeczywistości. Świat krzyczy „nie”, mózg mówi „to żart”, „niemożliwe” i jeszcze parę chaotycznych rzeczy, z których nic nie wynika poza szokiem, ogólną dezorientacją i bólem. Tak przynajmniej było u mnie. A potem pogrzeb i nadzieja, aż do chwili, gdy trumna zostaje zasypana ziemią, że wieko się otworzy i kochana osoba krzyknie „niespodzianka!”. Nie pomagają słowa, klepanie po plecach, przytulanie i złote myśli. Każdy musi poradzić sobie ze śmiercią na własny sposób. Szkoda, że Brooke Davis nie napisała „Zgubiono, znaleziono”, gdy ja szukałam sposobu na zaakceptowanie nowej rzeczywistości. Miałam bowiem wrażenie, że chwilami patrzę czytelniczymi oczyma na siebie samą.

Czytaj dalej

ostatnia noc w tremore beachGDYBY KING I ZAFÓN STALI SIĘ JEDNYM
Każdy z nas przechodzi etapy fascynacji pewnymi kręgami literackimi. Wśród moich, bardzo długo znajdowała się literatura hiszpańska (Carlos Ruiz Zafón, Ildefonso Falcones, Chufo Lloréns). Dopiero lata później została wyparta przez Stephena Kinga i generalnie szeroko pojętą fantastykę. Gdy na rynku pojawiła się „Ostatnia noc w Tremore Beach”, reklamowana jako dzieło „hiszpańskiego Stephena Kinga” nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Jakby moje życie zaczęło nagle tworzyć wyraźną, skutkowo-przyczynową całość. Po prostu musiałam ją mieć.

Czytaj dalej

dreszcz 2 facet w czerniDOJRZEWANIE SUPERBOHATERÓW
Drugi tom historii o przygodach Rycha Zwierzchowskiego długo spoglądał na mnie najpierw z półki, a potem z samego dołu książkowego sztapla, który zwykłam kompletować przy łóżku. Problem w tym, że sztapel rósł, a „Dreszcz 2” zamiast awansować w czytelniczych planach, wciąż spadał na niższe pozycje fikcyjnej tabeli. Działo się tak przede wszystkim, dlatego że pierwsza część powieści nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia. Ot, było dowcipnie i popkulturowo, ale nic ponad to. Jak się miało wkrótce okazać, był to po prostu dopiero wstęp do prawdziwej opowieści.

Czytaj dalej

jak podróżować z łososiemJAK CZYTAĆ ECO?
Umberta Eco miałam okazję poznać jedynie przelotnie. Uśmiechnął się do mnie zmęczony (jak chwilę wcześniej zapewniał, po prostu nie nadążał za polską gościnnością rozumianą w ilości spożywanego alkoholu), podpisał książkę, pośrednio podziękował za wystawę. Było miło. Nigdy wcześniej i nigdy później nie znajdowałam się tak blisko osoby nominowanej do nagrody Nobla. A może byłam znacznie bliżej? Wtedy, gdy czytałam jego eseje i powieści? A może właśnie teraz, gdy podróżując pociągiem kończyłam „Jak podróżować z łososiem”?

Czytaj dalej

Strażnicy Galaktyki vol. 2KO(S)MICZNA PRZYGODA W RYTMIE FUNKU
Film o szajce kosmicznych rozbójników, w skład której wchodzi m.in. gadający szop oraz – z braku lepszego odniesienia – „ent” nieustannie się przedstawiający (prawie jak pokémon). Jak niby taka historia miałaby wpisać się w świat, w którym funkcjonują superbohaterowie Marvela?! Otóż jest to możliwe, o czym widzowie mieli okazję przekonać się w roku 2014 (a czytelnicy komiksów nawet wcześniej) dzięki „Strażnikom Galaktyki”. Filmowa kontynuacja przygód tej szajki była tylko kwestią czasu.

Czytaj dalej

iluzjaEFEKTOWNA MAGIA
Pamiętam sztuczki Davida Copperfielda. Miałam może kilka lat, gdy ten magik zaprezentował telewidzom znikający pociąg. Nie mam pojęcia, jak tego dokonał i nie chciałabym się dowiedzieć. Co ciekawe, z tamtych sztuczek najwyraźniej pamiętam grę, która polegała na dotykaniu pokazanych na ekranie kart. Copperfield poprosił by zacząć od środka, a później pozwalał przesuwać dłoń o ileś pól w dowolnym kierunku  i, na koniec, podał punkt, w którym spoczywała moja dłoń. Byłam oczarowana. Czegoś podobnego doświadczyłam podczas seansu „Iluzji”.

Czytaj dalej

armadaDEKONSTRUKCJA SCIENCE FICTION
Patrzą na mnie dziwnie, gdy opowiadam o swoich popkulturowych fascynacjach, gdy uśmiecham się do składanego z origami X-winga ­– a uśmiecham się tak, jakbym ogarniała wzrokiem pełen ich hangar (jak Luke Skywalker przed bitwą o Yavin) – albo, gdy wspominam o kolejnej z przeczytanych powieści fantastycznych, wskazując zapożyczenia sięgające historii Endera Wiggina (chodzi o oczywiście o „Grę Endera”, która dopiero niedawno stała się rozpoznawalna, mimo że powstała już w latach 70.). Nie mylę „Star Treka” ze „Stargate” czy „Star Wars”. Czy to dziwne? Może. Jeżeli jednak nadajecie na tych samych falach, to zakochacie się w „Armadzie” Ernesta Cline – dekonstruującej konwencję science fiction historii o dojrzewaniu, która znajduje się na granicy wybuchu od przeciążenia intertekstualnymi nawiązaniami.

Czytaj dalej

płyń z tonącymiODNALEŹĆ SIEBIE
Temat rozliczeń wojennych i poszukiwania swojej tożsamości nie jest w literaturze niczym nowym. Na tym poziomie, sięgający do czasów I i II wojny światowej oraz uwikłania w nią Norwegów, Lars Mytting nie prezentuje więc niczego odkrywczego. Ot, jeszcze jeden bohater-sierota, który musi zmierzyć się z przeszłością i samotnością, by móc zacząć żyć. Z tym, że „Płyń z tonącymi” to nie tylko opowieść o wojennych stratach i niezasklepionych ranach. To również historia zachłanności, poszukiwania własnego miejsca i godzenia bezpiecznej tradycji z niebezpiecznymi pragnieniami serca; to historia o niespełnieniu, potrzebie miłości i całym morzu tęsknoty.

Czytaj dalej

z bożej łaski MaksymilianNASTOLATEK ZMIENIA HISTORIĘ POLSKI
Przy okazji lektury powieści „Z bożej łaski Maksymilian” do klasycznej gamy uczuć, które towarzyszą mi podczas zapoznawania się z dziełami młodych twórców, dołączyło kilka nowych wrażeń – zaskoczenie, zafascynowanie i zawstydzenie, że podczas, gdy ja bawię się w nastoletnie historie miłosne o aniołach, demonach i sukubach; szesnastoletni Marcin Kula stworzył alternatywną wizję rozwoju Polski, odmieniając punkty zwrotne znanej nam przeszłości.

Czytaj dalej

pogorzeliskoKOTWICA PRZESZŁOŚCI
Napisać, że „Pogorzelisko” to film o wojnie, to jakby nic nie napisać. A jednak. To film o wojnie. W całej rozpiętości znaczeń tego stwierdzenia. To film o cierpieniu, o przemianie, o miłości i nienawiści; to obraz wydarzeń i emocji, które przekraczają możliwość ludzkiego wyobrażenia. „Pogorzelisko” to ból, ale i nadzieja; to wytrwałość, ale i załamanie; to brutalność, ale i delikatność; to wiara – w siebie, w swojego boga i świat – ale również jej utrata.

Czytaj dalej

dzień dobry, północyWITAJ, NIEPEWNOŚCI
Każdego dnia podejmujemy decyzje, które wpływają na naszą przyszłość. Czasami nawet jedno słowo może mieć kolosalne znaczenie. Zmierzamy ku jakiemuś punktowi, wyznaczamy sobie jakieś cele i dopiero, kiedy stajemy na podium naszych marzeń, zastanawiamy się nad znaczeniem dróg, których nie wybraliśmy. Nad ludźmi, których odtrąciliśmy. Nad szansami, które odrzuciliśmy. Zwykle te wątpliwości zagłusza szum świata – trajkotanie otoczenia, buczenie telewizora, wszechobecny zgiełk i hałas – który przyćmiewa wszelkie wewnętrzne monologi. Ale co stałoby się, gdyby świat nagle zamilkł, a my mielibyśmy tylko siebie i czas? Tak, jak bohaterowie „Dzień dobry, północy” Lily Brooks-Dalton?

Czytaj dalej

kalwariaZBAWIENNA TRAGIKOMEDIA
Mój tata od zawsze powtarza, że jak coś jest do wszystkiego, to w rzeczywistości jest do niczego. Blockbuster zwykle nie ujmie fana Dogmy 95 czy włoskiego neorealizmu (ale zaskakiwały mnie już bardziej kontrastowe „dwubiegunówki”, więc może nie powinnam wydawać podobnych osądów). Rzecz działa też w drugą stronę – niełatwo przekonać zwolennika kina rozrywkowego do obejrzenia obrazu reprezentującego grę z formą, czy będącego skomplikowaną psychologicznie przeprawą przez odmęty własnej egzystencji. Tak sądziłam. Aż do „Kalwarii” Johna Michaela McDonagha, która – niezależnie od samego przesłania fabularnego – stanowi perfekcyjny mariaż tego, co najlepsze w kinie atrakcji oraz w, tak zwanym, „intelektualnym”.

Czytaj dalej